16.6.16

26. ~ "Nigdy nie jestem na ciebie zły"



– Mogłaś wybrać każde, dowolne miejsce na pieprzonej Ziemi – mówi, wychodząc z samochodu i rozglądając się wokół. – Wybrałaś las, pół godziny drogi od domu. 
Śmieję się i okrążam auto, dzięki czemu staję zaraz obok niego. 
– Nie podoba ci się? 
Patrzy na mnie i uśmiecha się półgębkiem.  
– Nie mówię, że mi się nie podoba – odpowiada. – Po prostu, kiedy powiedziałaś, że chcesz wyjechać, myślałem, że masz na myśli co najmniej tydzień urlopu w jakimś europejskim mieście albo na wyspie, a nie weekend w lesie. Mogliśmy wyjechać do Paryża albo Nowej Zelandii, wiesz, że nie miałaś żadnych ograniczeń? Poza tym nie sądzę, żeby spanie w namiocie było dobrym pomysłem dla kogoś z poobijanymi żebrami. 
Uśmiecham się i staję naprzeciwko niego. 
– Kocham cię. 
Uśmiecha się, ukazując dołeczki. 
– Jak mocno? 
Zawieszam ręcę wokół jego szyi. 
– Najmocniej. 
W odpowiedzi opiera dłonie o moje biodra, po czym pochyla się i mnie całuje. 
Rzeczywiście z początku chciałam wyjechać gdzieś daleko. Uciec od wszystkich problemów. Uznałam, że im dalej wyjedziemy, tym bardziej się od nich odsunę i łatwiej będzie mi się cieszyć ostatnimi chwilami spędzonymi z Verdasem.  
Później jednak zrozumiałam, że chcę mieć go tylko i wyłącznie dla siebie. Gdzie jest spokojniej niż po środku głupiego lasu?
Odrywam się. 
– Nigdy nie byłam na campingu – mówię. 
Tak naprawdę nigdy nie byłam też na prawdziwych wakacjach z rodziną. W lato pomagałam babci w domu –  nie mieliśmy czasu ani kasy, żeby gdzieś wyjechać. Jasne, jako dziecko marzyłam, żeby wyjechać do Disneyland'u, ale kiedy stałam się nastolatką, zrozumiałam, że nie doświadczyłam o wiele bardziej przyziemnych rzeczy. Właśnie takich jak wyjazd w góry bądź camping.  
– W takim razie, ten z pewnością będzie najlepszym w twoim życiu – odpowiada. 
Śmieję się. 
– Wiem, że nie jesteś przyzwyczajony do takich warunków – oznajmiam. – Jeśli chcesz, możemy wrócić i ty wybierzesz jakieś inne miejsce. 
Będąc w związku z Nathan'em wciąż miałam z tyłu głowy myśl, że jest inny, lepszy. Dorastał w warunkach o jakich ja tylko mogłam pomarzyć. Aby pojechać do Disneyland'u, musiał zaledwie tupnąć nogą. 
Rzadko kiedy przychodził do domu dziadków; chodziliśmy w miejsca, które on wybierał i spotykaliśmy się z tymi ludźmi, których on lubił. 
Przy Leonie zbyt często zapominam, że dorastał w cholernie podobnym środowisku. Kiedy jesteśmy sami, zapominam o tych wszystkich różnicach; o tym, że zostaliśmy wychowani w dwa zupełnie inne sposoby; w dwóch kompletnie różych rodzinach.
– Żartujesz? W liceum ciągle jeździłem ze znajomymi na campingi. Nie wiem, jak ciebie mogło to ominąć – rzuca, po czym idzie do bagażnika i zaczyna wyciągać nasze rzeczy. 
– Nienawidziłam moich znajomych z liceum. Zresztą ze wzajemnością. 
– Dramatyzujesz. Nie wierzę, że jesteś zdolna do nienawiści. 
W duchu dziękuję mu za to, że chowa się za samochodem, przez co nie może zobaczyć mojej miny. 
Niezdolna do nienawiści? Jestem najbardziej nienawistną osobą na pieprzonym świecie. Kto manipuluje chłopakiem, którego kocha tylko po to, żeby zemścić się na własnej matce? 
Jestem pieprzonym, nienawidzącym, potworem. 

– Jesteś pewien, że nie potrzebujesz pomocy? – mówię, siedząc po turecku na kamieniu i obserwując jak Leon od ponad godziny próbuje postawić nasz namiot. 
– Nie! – odpowiada stanowczo. 
Leon Verdas jest uparty i będzie dążył do swojego celu tak długo, aż w końcu go osiągnie. Jest jednocześnie dość niecierpliwy, więc po pierwszej nieudanej próbie robi się wkurzony i poirytowany, przez co cały proces trwa jeszcze dłużej. 
Kocham go, ale zbliża się noc. 
– Leon, robi się zimno i ciemno. 
– Leon, robi się zimno i ciemno – przedrzeźnia mnie cienkim głosem. – Jestem Amy Stewart i nigdy nie byłam na campingu, a przecież muszę doświadczyć tych okropnych chwil sam na sam z naturą, o których dziewięćdziesiąt procent ludzi pragnie zapomnieć. 
Prycham. Właśnie tak wygląda poirytowany Leon. 
– Jestem Leon Verdas i jeździłem na campingi w liceum. Wiem, co to życie. 
Jestem młodsza, to on powinien udawać dojrzalszego. 
Już mam zamiar wstać i mu pomóc, kiedy słyszę dzwonek swojej komórki. Wyciągam ją z kieszeni i ze zdziwieniem odkrywam, że na wyświetlaczu pojawia się numer telefonu stacjonarnego dziadków. Z początku chcę odrzucić połączenie, ale uświadamiam sobie, że będą wydzwaniać tak długo, aż odbiorę – lepiej to skrócić. 
– Halo?  
– Twój ojciec u nas był – słyszę głos babci. – Powiedział, że nie wyjechałaś z nim do Francji i mieszkasz z jakimś mężczyzną. 
– Cholera – oznajmiam i wstaję, jak oparzona z kamienia. 
– Violetta, słownictwo! 
Zwracam na siebie uwagę Leona, który natychmiast przestaje walczyć z naszym namiotem i patrzy na mnie pytająco. Wskazuję komórkę i odchodzę, aby mnie nie słyszał. 
W samym sercu lasu, do którego przyjechaliśmy znajduje się niewielkie jezioro. Odchodzę zaledwie kilka kroków od naszego miejsca i znajduję się na plaży. Widzę stąd Verdasa, ale z pewnością nie może on mnie usłyszeć. 
– Mieszkam z facetem, no i co? Jestem dorosła – zwracam się z powrotem do babci. 
– Twój ojciec twierdzi, że ten mężczyzna jest podejrzany, a ty zostałaś przez kogoś pobita! 
Przewracam oczami. Jak do ściany. 
– Nie mam zamiaru się wam znowu tłumaczyć. Jestem dorosła, mogę zamieszkać nawet w melinie i wyjść za ćpuna i pijaka, któy będzie mnie traktował jak wycieraczkę. 
– Violetta, masz tutaj natychmiast przyjechać i porozmawiać z nami! Okaż trochę szacunku. 
– W przyszłym tygodniu – mówię, żeby się odczepiła. Naprawdę nie chcę marnować tego weekendu na kłótnie z dziadkami. 
– Udało się! – słyszę z tyłu Leona. 
Odwracam się w jego stronę i widzę postawiony namiot. Ponownie kieruję swój wzrok w stronę jeziora. 
– Muszę kończyć. 
– Czy ty właśnie jesteś z tym mężczyzną? 
– Nie, skąd – odpowiadam. 
W następnej chwili czuję, jak szatyn staje za mną i kładzie dłonie na moich biodrach. Następnie zaczyna mnie całować po szyi. 
– Muszę iść – mówię do słuchawki. 
– Violetta, nawet nie próbuj się rozłączać! 
– Wspólny wypad – odłóż komórkę – oznajmia Leon, nie odrywając się od mojej szyi. Zanim zdążam cokolwiek zrobić, wyjmuje telefon z mojej dłoni i rozłącza się. Następnie go wyłącza i chowa do kieszeni swoich spodni. 
Odwracam się i uśmiecham. Mogłam sama to zrobić wcześniej. Nie chcę zmarnować na innych ludzi już ani jednej chwili. 
Spoglądam na namiot i zakładam ręce na szyję Verdasa. 
– Wiedziałam, że ci się uda. 
– A jak brzmi prawda, której nie chce usłyszeć?
Śmieję się pod nosem. 
– Zaczynałam się już zastanawiać, jak wygodnie się ułożyć w twoim samochodzie i czy jest tam wystarczająco ciepło. 
Uśmiecha się, a ja go całuję. Po chwili jednak się odrywa. Patrzę na niego pytająco. 
– Brakuje mi prywatności. 
– Przecież jesteśmy tu sami. 
– Skąd wiesz? Może za tymi krzakami stoi jakiś dzik i nas podgląda? 
Śmieję się, po czym go szturcham i odchodzę w stronę namiotu. 

Jako mała dziewczynka wyobrażałam sobie camping jak wspaniałą przygodę. Spanie na świeżym powietrzu, pieczenie pianek nad ogniskiem i świetna zabawa. 
Rzeczywistość wygląda inaczej. 
Rzeczywistość wygląda tak, że jest cholernie zimno, pada deszcz, od spania w namiocie mam gwarantowany ból pleców i żeber oraz zaczynam się bać, że gdy zaśniemy, zaatakuje nas jakieś dzikie zwierzę. 
– Mogliśmy pojechać do Nowej Zelandii – oznajmiam, a krople deszczu obijające się o nasz namiot akompaniują mi. 
Mimo ciemności, widzę jak Leon kiwa głową w odpowiedzi. 
– Mogliśmy. 
Leżę wtulona w jego tors, mamy na sobie cholernie ciepłe ubrania i leżymy pod dwoma kocami, ale ja wciąż zamarzam. 
– Nie mogę spać – mówię i przekręcam głowę tak, że patrzę wprost na niego. 
– Dziwne – odpowiada sarkastycznym tonem. 
Wzdycham głośno i przez chwilę siedzimy w ciszy. 
– Jesteś na mnie zły? – pytam w końcu. 
– Nigdy nie jestem na ciebie zły – odpowiada bez zawahania. 
Uśmiecham się, po czym unoszę i go całuję. 
– Strasznie cię kocham – oznajmiam, kiedy się odrywam. 
– Ja ciebie mocniej. 
Chciałabym móc zaprzeczyć, ale to prawda. On mnie nie okłamuje, nie manipuluje mną dla własnych korzyści. Gdybym kochała go równie mocno, jak on mnie, nie byłabym takim potworem.  

~*~ 

No i jest rozdział 26. - w końcu! XD Wiem, że jest strasznie krótki w porównaniu do tych, które pisałam ostatnio, ale miałam wielki problem z tym rozdziałem, więc i tak się cieszę, że w końcu udało mi się go napisać. Zaczęłam go pisać zaraz po opublikowaniu 25. i jest to już trzeci wersja - jedyna skończona. Wydaje mi się, że mimo wszystko wyszło lepiej niż się spodziewałam. Ale resztę rozdziałów mam zaplanowane już do końca, więc postaram się je w miarę szybko napisać i dodać, żeby Wam to wynagrodzić ;p. 
Mam wakacje, więc teoretycznie powinnam mieć czas ;D. Powinnam - jestem w Polsce od wtorku, a dopiero dzisiaj mam chwilę, żeby usiąść, a to tylko dlatego, że jest mecz i wszyscy dali mi spokój ;D. W każdym razie muszę się pożalić, że jest tu strasznie duszno, a kierowcom zafundowałabym dodatkowe lekcje pt. "Czym są pasy i do czego służą?", bo najwyraźniej trzeba ich doedukować ;//. Jeśli nie będę się odzywała przez dłuższy czas, oznacza to, że wpadłam pod samochód - na pasach rzecz jasna. 
Mam nadzieje, że rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie ;* 


Do następnego! ;D 


Quinn ;**

14 komentarzy:

  1. #MisiekNieZasługujeNaToMiejsce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkąd Misiek jest wolny, Misiek nie ma na nic czasu :D
      MISIEK PRZEPRASZA, ŻE JEST ZŁYM MIŚKIEM. Misiek spróbuje być wzorowym niedźwiedziem.

      ROZDZIAŁ ♥♥♥ (Pingwin na pewno się nie spodziewał)

      – Mogłaś wybrać każde, dowolne miejsce na pieprzonej Ziemi – mówi, wychodząc z samochodu i rozglądając się wokół. – Wybrałaś las, pół godziny drogi od domu.

      CZY MISIEK MA TO PISAĆ?
      LAS?
      PRZYPADEK?
      NIE SĄDZĘ.
      Pingwin zapomniał napisać, że Leon w nocy gdzieś zniknął. Wcale nie poszedł do miłości swojego życia - Miśka.
      A Fiolkę zabrał aby inne złe niedźwiedzie miały co jeść :) Przecież jakby zaatakowały Leon'a przed spotkaniem Lisieka to połowa niedźwiedzi by wyginęła.
      I potem w wiadomościach:
      Szalony kierowca szkarłatnego autka rozjechał wszystkie niedźwiedzie.
      ŻYCIE.

      A Leon tak się zdenerwował, bo Lisiek miał małą sprzeczkę. Leon bardzo cierpiał, jak zwykle i bał się, że jak zobaczy Miśka to będzie cierpiał jeszcze bardziej.
      Na szczęście Misiek jest wyrozumiały i Leon znowu jest szczęśliwy w związku z Miśkiem :)

      Rozdział jest ♥♥♥ #UpsMisiekPisałUps

      WINA MIŚKA?

      FIOLKA NIE MUSI MIESZKAĆ W LESIE. LEON NA PEWNO WOLAŁBY ZOSTAĆ TAM NA ZAWSZE.
      I zostanie ^-^ Razem z Miśkiem ^-^

      KIEDY FIOLKA POWIE PRAWDĘ? Misiek jest ciekawy reakcji Lajona.
      Może powiedzieć jak jeszcze bd w lesie to Leon nie bd tracił hajsu, tylko od razu pobiegnie w głąb lasu do Miśka z płaczek ^-^

      Misiek ma problemy :D

      Lajonetta tutaj jest *-* #MisiekFanemToWinaPingwina

      Mało zajebisty kom, ale Misiek czeka na next ^-^

      Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas

      Usuń
  2. Wspaniały ;**
    Kiedy Violetta ma zamiar powiedzieć Leonowi prawdę?
    Jak bardzo go to zrani?
    Wybaczy jej?
    Pisz szybko next! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w tym gifie 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież mnie szlag jasny trafi! Co ona wyprawia?! To, że teraz jest szczęśliwa nic jej nie da. Jak on się dowie będzie cierpiała podwójnie, bo jest zakochana. 😮
      Wymyślając ten plan zemsty na matce nie sądziła, że zakocha się w jej pasierbie. A jednak. Serce wygbrało. 😀 ciekawa jestem czy to ona mu wyznał prawdę czy też może on sam się jakoś dowie. Zdziwiłabym się gdyby nie był na nią zły po odkryciu prawdy. To byłoby dziwne. 😊

      Babcia do niej zadzwoniła. Uda jej się z nimi porozmawiać zanim Lajon się dowie wszystkiego? Jak babcia zareaguje na to, co wyprawia jej wnuczka?

      Zaczynam się bać, co ty dalej wymyślisz, bądź już wymyśliłaś. 😆

      Wspólny wypad do...lasu? Fjolka skąd Ci się te pomysły biorą? Pogoda zajebista jak na mocowanie w lesie. 😂

      PEREŁKA.

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. W końcu mój ulubiony blog.
      Kocham Cię i zawsze będę czytać twoje dzieła.
      Co do rozdziału jest piękny.
      Jak każdy.

      Blairka Blanco <3

      Usuń
  5. Ona ma mu powiedzieć prawdę, no! ;-;
    Ile ma zamiar go jeszcze okłamywać?!
    Raczej nie długo, bo pewnie niedługo koniec historii, a ta nadal go okłamuje -.-
    Głupia XD
    Leon się dla niej zmienił <3
    A teraz znowu będzie zły, jak się dowie ://
    Super rozdział <3
    Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju *.*
    Rozdział świetny, bardzo mi się podoba <3
    Czekam na kolejny i przepraszam że tak krótko, pod następnym rozdziałem postaram się więcej rozpisać :*

    Merry

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem jak wyrazić swój zachwyt, tym cudeńkiem.
    Mogę jedynie powiedzieć, że czekam na więcej.
    Pozdrawiam :)
    Shoshano aka Kerry aka Kercia aka Paw aka Ludź aka MAŁPA

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudeńko. Krótkie, ale cudeńko *.*
    Biedny Leon, ciekawe co zrobi jak się dowie ..
    Niech już Violka mu powie ;//
    Szybciutko pisz next <3
    P.S Udanego pobytu w Polsce ;*

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X