23.8.15

11. ~ "Masz gdzie spać?"



Trzaskam drzwiami i biegnę w stronę przystanku. Nie oglądam się za siebie. Chcę w jak najszybszym czasie znaleźć się jak najdalej od nich. Nie wierzę, że planowali coś takiego bez mojej wiedzy. Nie zapytali mnie o zdanie, mieli głęboko gdzieś to, czy w ogóle chcę go widzieć.
Nie byłam na to gotowa. Nigdy nie będę. Nie mówiłam, że chcę poznać mojego ojca. Pogodziłam się z tym, że był tylko jednym z wielu jej klientów, którego nie obchodził mój los. 
Czuję na policzkach słone łzy, ale powtarzam sobie w myślach, że nie mogę się teraz załamać. W zasięgu mojego wzroku widnieje już przystanek. Po chwili mam ochotę krzyczeć ze szczęścia, kiedy widzę nadjeżdżający samochód Leona. 
Verdas ledwo zdąża się zatrzymać, a ja już łapię za klamkę samochodu i wsiadam. 
– Jedź!
Obrzuca mnie zdziwionym spojrzeniem, ale rusza. Ja zapinam pasy i obserwuję widok za oknem. Kiedy przejeżdżamy obok mojego domu, dostrzegam na chodniku mojego ojca. Nie. Klienta mojej matki. On nie jest moim ojcem. Nie zasługuje na ten tytuł.
Rozgląda się wokół, więc odchylam się do tyłu, starając się zniknąć z zasięgu jego wzroku. 
Już po chwili oddalamy się od miejsca mojego zamieszkania, a ja oddycham z ulgą. 
– O co chodzi? – pyta zdezorientowany Leon. No tak, pewnie niecodziennie dziewczyna, z którą umawia się do kina wsiada roztrzęsiona do jego samochodu i każe mu jak najszybciej jechać.
Zastanawiam się, czy mogę mu to powiedzieć. Nie powinnam opowiadać mu o swojej rodzinie – to może wzbudzić podejrzenia.
Ale z drugiej strony, teraz jest chyba jedyną osobą, której mogłabym się zwierzyć, a w tej chwili właśnie tego potrzebuję. Poza tym jeśli dobrze to rozegram, Verdas nie dowie się niczego o Violetcie. Jak miałby więc skojarzyć historię Amy z historią Violetty?
– Właśnie zobaczyłam mojego ojca – rzucam, zanim zdążę się rozmyślić.
– Co?
Szatyn patrzy na mnie zaskoczony, ale szybko odwraca się i gwałtownie staje na czerwonym świetle. Nic więcej nie mówi tylko skupia się na drodze. Przez resztę jazdy obrzuca mnie krótkimi spojrzeniami, ale nie nie mówi. Ja też nie.
Nie wiem dokąd zmierzamy, ale nawet mnie to w tej chwili nie interesuje. Chcę się tylko znaleźć jak najdalej od tego miejsca.
Opieram głowę o szybę i myślę. Przypominam sobie wszystkie chwile, w których potrzebowałam ojca. Kogoś, kto chroniłby mnie przed chłopakami pokroju Nathana; kto wspierałby mnie i pomagał pogodzić się z tym, kim jest moja matka. Gdybym miała ojca, nie odgrywałabym teraz tej całej szopki! Mogłabym iść na studia, znaleźć prawdziwą miłość i mieć gdzieś Veronicę i jej idealną rodzinkę.
Czego on chce teraz? Już go nie potrzebuję. Jestem dorosła! Zostałam już wychowana przez kogoś innego.
Przez kogoś, kto mnie zdradził. Dlaczego dziadkowie najpierw wmawiali mi całe życie, że powinnam zapomnieć o swoich rodzicach, a teraz próbują ich do mnie zbliżyć? Kto ich o to prosił, do cholery?!
Na samą myśl o tym wszystkim chce mi się płakać. Mój ojciec przyjechał zniszczyć mi życie, moja matka znalazła sobie nową rodzinę, moi dziadkowie mnie zdradzili, a ja nawet nie mam, gdzie spędzić dzisiejszej nocy. 
W końcu nie udaje mi się powstrzymać płaczu i kilka łez spływa po moim policzku. Szybko je ścieram, ale Leonowi to nie umyka. Łapie mnie za dłoń i lekko ściska, wciąż patrząc na jezdnię. Jestem zszokowana tym, jak ten drobny gest mnie uspokaja.
Po chwili zastanowienia kładę głowę na jego ramieniu, a on nie protestuje tylko gładzi kciukiem moją rękę. Zauważam, że zwalnia, sprawiając, że nasza jazda staje się bezpieczniejsza.
Przymykam oczy i resztę podróży spędzam na wdychaniu jego kojącego zapachu. 
Kiedy po jakiejś godzinie drogi, samochód staje, otwieram oczy i z zaskoczeniem stwierdzam, że jesteśmy na jakimś osiedlu. Znajdujemy się na parkingu, a otaczają nas wysokie, czarno-białe bloki. Nie zajmuje mi dużo czasu, żeby dojść do tego, że jest to jedno z droższych osiedli w Chicago.
Nie wiem tylko, dlaczego Verdas mnie tu przywiózł.
Zanim jednak pytam, on wysiada, po czym obchodzi samochód, otwiera mi drzwi i pomaga wysiąść.
– Chodź – rzuca i prowadzi mnie w stronę najbliższego budynku.
Kiedy dochodzimy do szklanych drzwi, szatyn wpisuje jakiś kod na tablicy obok, umożliwiając nam wejście do środka. Bez słowa kierujemy się do windy i jedziemy na najwyższe piętro. Następnie kierujemy się do mieszkania, które najprawdopodobniej należy do niego – przynajmniej mam taką nadzieję.
Od razu rozglądam się po pomieszczeniu – duży pokój z czarnymi ścianami i białymi meblami. Z prawej strony znajduje się aneks kuchenny, a z lewej dwie pary drzwi w dość dużym odstępie. Wiem, że mimo wielkości, to mieszkanie jest jednym z mniejszych w tej okolicy. 
– Napijesz się czegoś? – pyta, kierując się w stronę części kuchennej.
– Poproszę o wodę – odpowiadam cicho i wracam do oglądania mieszkania.
Moje spojrzenie pada na duże okna naprzeciwko drzwi – powoli robi się ciemno, a widok z najwyższego piętra musi być niesamowity. 
Przypominam sobie słowa Nathana.
– Ojciec kupił ci to mieszkanie?
W odpowiedzi słyszę cichy śmiech Verdasa. Kiedy na niego patrzę, okazuje się, że przygląda mi się z rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
– Mówisz poważnie? – pyta. – Ojciec nie utrzymuje mnie, odkąd skończyłem studia.
Nie powinnam tak łatwo wierzyć w to, co mówi mój były chłopak. To oczywiste, że tylko on jest na tyle żałosny, żeby w tym wieku utrzymywali go rodzice. 
Po chwili moją uwagę przyciąga walizka stojąca niedaleko drzwi.
– Wyjeżdżasz?
– Na niecały tydzień.
Siadam na stołku i dziękuję za szklankę wody, którą położył przede mną, po czym upijam łyk.
– Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że to pytanie powinnam zadać zaraz po: Gdzie jedziemy?
– Pomyślałem, że nie jesteś w nastroju na kino – oznajmia. – Bardziej raczej nadawało się jakieś ciche miejsce dobre na rozmowę, a nic innego nie przyszło mi do głowy.
Kiwam głową, ale nic więcej nie mówię. Nie lubię się nikomu zwierzać. Nie wierzę w to, że rozmowa z kimś może rozwiązać problemy. Nie miałam nigdy nikogo, komu mogłabym o swoich opowiedzieć. Owszem, zawsze byli dziadkowie, ale oni byli w moim wieku dawno temu – nie rozumieją kłopotów, które ma się w tych czasach. No i – ich rodzice nie byli dziwką i jej przypadkowym klientem.
Wiem jednak, że muszę zdobyć zaufanie Verdasa, a ułatwię to sobie powierzając mu swoje.
Co za ironia.
Jest wieczór, ja siedzę w jego mieszkaniu i w normalnych okolicznościach, mogłabym go bez problemu uwieść. Ale w tej chwili zupełnie mnie to nie rusza.
Pieprzę ten plan.
Veronica odchodzi w odstawkę, a ja na tę chwilę muszę się skupić na moim ojcu. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, pragnę tylko, żeby wyjechał i zostawił mnie w spokoju. 
Wzruszam ramionami.
– Moi dziadkowie postanowili nie pytać o moje zdanie, więc zaprosili mojego ojca, który przez te wszystkie lata miał mnie gdzieś, na herbatkę i spodziewali się, że rzucę mu się na szyje i będę dziękować za to, że raczył zainteresować się swoją córką po ponad dwudziestu latach. Oh, dziękuję ci, łaskawco!
Może trochę tego potrzebowałam, ale to nie oznacza, że teraz zacznę o każdym problemie rozmawiać. To jest wyjątkowa sytuacja.
Co nie zmienia faktu, że cholernie dobrze wiedzieć, iż ktoś cię słucha.
– Widziałaś go dzisiaj pierwszy raz w życiu? – pyta, co potwierdzam skinieniem głowy. – To skąd wiesz, że cię porzucił? Może po prostu nie miał pojęcia o twoim istnieniu.
Analizuję jego słowa w ciszy. Nigdy tak o tym nie myślałam. Ale nawet jeśli – był to ktoś, kto korzystał z usług dziwki. Skąd mam wiedzieć, że nie miał w domu żony i innych dzieci? Obawiam się, że wiele osób – w tym ja – nie chciałoby takiego ojca.
– Nie chcę o tym rozmawiać – mówię w końcu.
Nagle przypominam sobie o komórce Veronici. Wyciągam telefon i kładę go na blacie, uznając, że to świetny sposób na zmianę tematu. Leon jednak tylko na niego zerka i szybko wraca wzrokiem do mnie.
– Masz gdzie spać?
Naprawdę to go interesuje teraz bardziej niż to, że ukradłam telefon mojej matki, na którym tak mu zależało?
– Prześpię się w jakimś motelu, a później się zobaczy.
– Mam pokój gościnny – odpowiada bez zawahania.

Kiedy rano się obudziłam, Leona już nie było. Zostawił mi tylko liścik, w którym napisał, że mogę zostać u niego kilka dni, i klucze. Słodkie. Nie zamierzam jednak skorzystać z jego propozycji. Źle bym się czuła, a poza tym zdecydowałam, że wrócę. Nie obchodzi mnie już czy ich zranię, czy nie – oni się tym nie kierowali, kiedy zapraszali mojego ojca. Mam zamiar po prostu żyć własnym życiem i nie uwzględniać ich już w planach.
Mam dwadzieścia jeden lat. Sama decyduję o tym, czy chcę zainteresowania mojej matki i czy chcę poznać ojca. Mam dość tego, że zachowują się, jakbym wciąż była tą małą dziewczynką, która sama nie wie, czego oczekuje od życia.
Teraz wiem i gdybym potrzebowała ich pomocy, poprosiłabym o nią. 
Na szczęście Veronica nie przyszła dzisiaj do kawiarni. Jednak los postanowił się nade mną zlitować. Do tego Ludmiła skupia się na pracy, dzięki czemu nie muszę znosić jej fochów.
Już zaczynam cieszyć się z tego, że ten dzień przebiega po mojej myśli, gdy przez okno na drugim końcu kawiarni widzę moją matkę. Nic dziwnego – w końcu jest właścicielką – moją uwagę przykuwają jednak jej towarzysze. Mój ojciec i babcia.
Cholera!, krzyczę w myślach, zastanawiając się, co robić, podczas gdy oni niebezpiecznie szybko zbliżają się do drzwi. 
W końcu robię jedyną rzecz, która przychodzi mi do głowy. Uciekam do części kuchennej, mijając w drzwiach Ludmiłę. Krzyczy coś do mnie, ale nie dbam o to. Jak najszybciej zamykam za sobą drzwi i oddycham z ulgą. 
Czy wszyscy zmówili się, żeby popsuć moją zemstę na Veronice? Przecież nie robię niczego, na co nie zasłużyła. To ona mnie zostawiła. Ja tylko pokazuję jej, jaki wielki błąd popełniła.
Zemszczę się bez względu na cenę.

~*~

Nicol przyszła :o. Nikt się nie domyślił, Nicol.
Ta, no to ten... ten rozdział nie należy do jakiś najciekawszych, ale właśnie skończyłam trzynastkę, w której coś się zdarzy ;>. W sumie w dwunastce też. Uznajcie więc to u góry za jednorazową akcję ;p.
Tyle. Nie chce mi się rozpisywać. Cały dzień dołuję się piosenkami Griffina Petersona (nie wiem, czemu wpędzają mnie w taki nastrój, ale przesłuchałam już po raz piąty wszystkie) [KLIK] <3 i epilog na drugim blogu i wgl żal. Tępe żyletki, kryjcie się.
Mam nadzieję, że mimo wszystko się Wam spodobało i łudzę się, że wynagrodzę Wam to coś trzynastką ;p.
Czekam na Wasze opinie ;D.

Do następnego ;*

Quinn ;))

PS
Tutaj chyba też nie pisałam, że w Spisie treści, jak nie zapomnę, dodaję tytuły dwóch rozdziałów do przodu ;). Jak ktoś chce posnuć domysły, zapraszam ;p.

28 komentarzy:

  1. #MisiekZnowuNieZasłużyłAleToJużNorma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PHI
      Misiek sb wyprasza.

      #NowyPingwiniMążJestZajebisty ♥♥♥ #MisiekJestZazdrosny #MiśkaAżKorciAbyZacząćGoStalkować

      #CytatyZMiśkiem #MisiekJużNieMaCoDawaćIBoiSięŻeRazSKomBezCytatuJakNieMisiek #HM #PingwinSięNieSpodziewał #MisiekSłuchaTerazNobodysPerfectCoZMiśkiemNieTak
      (U Miley w domu)
      Lilly: Czy będziemy cały weekend czekać na telefon w sprawie twojej roli i twojego koncertu? Pobudka, ruchy, zróbcie coś!
      (Miley i Oliver zamieniają się miejscami na kanapie)
      Miley: Już?
      Oliver: Szczęśliwa?
      Lilly: W takich chwilach jestem wdzięczna losowi za brak talentu!
      Miley: Nie dostałam roli. Dlatego Howard nie dzwoni. Nie mógł tego strawić. Albo ma problem z trawieniem i siedzi w łazience??? Dzwoń!
      Oliver: Zaśpiewałem świetnie. Pan Madous jest zazdrosny. Zazdrości mi, bo ja mam talent, a jak to mówią, nie umiesz śpiewać to ucz.
      Lilly: Hej, mogłabym być nauczycielką.
      (Telefony dzwonią)
      Oliver i Miley: Ooo, dawaj, dawaj, dawaj, dawaj!
      Lilly: Odbierzcie to!
      (Odbierają)
      Lilly: Hej, byłabym świetna. Wspierająca, ładna. Tylko mi nie pyskować, na to nie ma zgody, nie ma zgody! Kropka!

      To nie jest takie śmieszne jak się czyta. Misiek po raz kolejny zepsuł chwile z cytatem ;( Misiek czuje się tak źle ;( Podle. Misiek wpadł w depresję :D

      Misiek już to pisał, ale - Misiek lubi w tym opowiadaniu Violkę. Może dlatego, że nie jest wkurzająca, a jak jest to z uzasadnionych powodów. Tak, Misiek dzisiaj ogl. :D Wydało się *-*
      Fiolka postanowiła nie mieszkać (tak jakby) z Verdas'em, bo zobaczyła w salonie wielkie zdjęcie.
      Las.
      Misiek.
      Groźna poza, prawdziwy niedźwiedź z Miśka.
      Misiek jest biały, tak dla przypomnienia.
      Czerwona fura.

      Fiolka zdała sobie sprawę, że z takim zawodnikiem jak Misiek nie ma szans.

      Misiek i tak ma depresję. TOBY NIE KOCHA WUJKA ;(
      Misiek idzie się schować w łóżku jak simy, kiedy są zawstydzone. TYLKO MISIEK MA DEPRESJĘ I JEST W ROZPACZY.

      Czek. na next ^-^
      Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wracam!
      Teraz. Dzisiaj. Już.
      Czemu?
      Bo znając moje "ogarniecie" zapomnę :')

      Ale przejdźmy do rozdziału ...
      Jak ja kocham tą fabułę ❤
      Mówiłam to juz?
      Trudno xD

      Mój plan sie nie sprawdził. To takie bolesne xD Przynajmniej V spędziła miły wieczór w domciu Leonka *.* boże ile ja bym za takie coś dała xD

      I ten Leon *.* Jejciu jak ja uwielbiam taki typ faceta ❤ czyt. ten który sie troszczy (a to gatunek na wyginięciu). Zaproponował jej zostanie u sb na dłużej *.* skorzystała bym ❤ ale nie Violetta nie mogla z tego skorzystać 👎 nie rozumiem jej xD -,-

      Ojciec V jest dla zagadką. Czemu?
      Może miec dwie twarze:
      1. Ta która ciągle widzi V - realistyczna wchodząca lekko w pesymizm.
      2. Wersja Leona - czysto realistyczna.
      Obstawiam bardziej tą drugą, choć najbardziej realnym scenariuszem bylo by polaczenie tego i tego.
      Czyli:
      Facet który chodził na dziwki ale jednocześnie nie miał pojecia o tym ze ma córkę.

      A Victoria to po prostu mnie wkurwia i nic więcej -,-

      Tyle xD
      Sydney ❤

      Usuń
  3. Super!!
    Rozdział świetny!
    Na miejscu Violetty też bym uciekła.
    Leoś,jaki ty kochany.
    God,po co babcia Violetty przychodzi do Veronici, z ojcem Vilu,oni muszą coś ukrywać.
    A podobno, to jeden z klientów Veronici,haha.
    To musi być coś większego,jakiś niesamowity,duży sekret.
    Dobra,włączyłam rozmyślającą. :-)
    Boski rozdział!
    Świetna końcówka.
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo *.*
    Ta cena będzie Leon, a on tyle dla CB zrobił -,-
    Idiotka...
    Rozumiem, że ona czuje się zraniona, ale i tak jest Idiotka...
    Chce być traktowana jak dorosłą, a zachowuje się jak nastoletnia smarkula -,-
    Boze, jak mnie takie osoby wkurzaja! -,-
    Leon tak jej pomaga, stara się jej pomoc itd. A ona ma go w dupie i zrani go...
    Ale najpierw pewnie go rozkocha i sama się zakocha, a potem będzie załamana i SE uswiadomi, ile straciła -,-
    Cudo rozdział, ale Vils mnie wkurza...
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Sadze, że ojciec Vilu wcale nie wiedział, że ma dziecko i to nie jest jej przypadkowy klient, a kiedy Vils zniszczy Veronice życie, to zniszczy je wszystkim po kolei i zrozumie, że jest okropna osoba.
      Mam nadzieję -,-

      Usuń
  5. To na gorze tam jest genialne!
    Cudooooo! Verdas wyjeżdża. Oferuje Fiolce pokój
    Yyyyy czy prawdą wyjdzie na jaw?
    Pewnie nie. Co mi się podoba. Dlaczego?
    Bo uwielbiam jak się coś dzieje! Heh;)
    Zobaczymy co z tego wyniknie.
    Czekam na next :-)
    Pozdrawiam Królik!
    Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę sekret: jakby wyszła to bym musiała kończyć opowiadanie, a nie wymyśliłam jeszcze nowego ;pp. Znaczy... dzisiaj dostałam objawienia i znam zawód Leona, ale tak poza tym to nic. więc musicie się męczyć z tym xDDD

      Usuń
  6. Tak, wiem. Epilogu nie skomentowałam, ale tu mi jakoś łatwiej.
    Co dzisiaj, a właściwie wczoraj? Violka i jej złamane serducho.
    Pisałam już, że uwielbiam sposób w jaki opisujesz ludzkie uczucia i to co siedzi w bohaterach. Nie? To piszę teraz. Zgadzam się z Króliczkiem. "To na górze tam jest genialne!"
    Coś w szatynce pękło? Plan poderwania Verdasa nie będzie chyba taki łatwy jak się z początku mogło wydawać. Mogę się mylić, ale on ją traktuje tak...po ludzku. Daje jej serce na dłoni, a ona chce je tak po prostu przebić tępym nożem do kotleta? Nie, wierzę w twoje człowieczeństwo Violka. Sama wiesz jak to jest wychowywać się bez rodziców, nie rujnuj komuś rodziny tylko dlatego, że ją miał w przeciwieństwie do ciebie.
    Veronice natomiast zacieśnia się pętla na szyi. Były klient, rodzice. Naciskają, na nią żeby...właściwie co? Przyszła, przytuliła córeczkę, pocałowała w czółko i powiedziała "Kocham Cię, maleńka"? Zastąpiła ją sobie inną, wymarzoną rodzinką.
    Ugh, to takie...trudne. Podjęłaś się naprawdę trudnego zadania pisząc tę historię.

    Blisko, blisko, a właściwie za drzwiami od części kuchennej czyha prawda. Czy wyjdzie na jaw, a może nie tym razem? Czekam na pomysły, Nicol
    ~ Ta sama Shy, tyle że pisząca z konta Google+

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem i czekam aż wszystko pomieszam, spieprzę i będzie trza naprawiać xDDD. Uznam to jednak za komplement, więc dziękuję ♥ xDD

      Usuń
  7. Boże ja ja dawno tu nie byłam :c
    Przepraszam za taką nieobecność, ale już nadrobiłam zaległości i ten rozdział również wspaniały jak i poprzednie ;)
    Violetta zobaczyła swojego ojca. Już po tym telefonie wiedziałam, że to on dzwonił, ale nie spodziewałam się, że pojawi się u jej dziadków.
    Leon za rękę ją wziął i tak fajnie położyła głowę na jego ramieniu :3
    I jeszcze zostawił jej kluczyk aby mogła u niego zostać na trochę ^^
    Czekam na kolejne rozdziały i już będę czytała na bieżąco ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezusie!! MIAŁAM DŁUGI KOMENTARZ, A TU NAGLE STRONA SIĘ ODŚWIEŻYŁA ;-;
    Już nigdy więcej nie będę rozkminiała jak się robi krzyżyk na klawiaturze! ;-;
    Twoje rozdziały są jak perły, płakać się chce z radości, kiedy się je zobaczy! :') :D
    Aaa zapamiętałam najlepszy tekst, fak jee! <3
    W ogóle przywiązuję się do tego opowiadania i znowu będę ryczała na epilogu... ;-; Eee tam, lubię ryczeć! <3
    Lubię tutaj V, bo lubię mściwe osobowości, buahaha ;>> :D
    Nie wchodzę w spis treści, bo później domysły mnie pochłoną i nie będę mogła spać nocami ;'(((
    Widzisz co ty ze mną robisz, widzisz?!
    To dobrze i tak się nudzę... :>
    Dlaczego ja mam wrażenie, że jednak ojciec Violetty o nie miał pojęcia o swojej córce i dowiedział się o niej od jej dziadków? ;-;
    A Veronica, według mnie, powinna być załamana psychicznie już w tej chwili i wrócić do swojego "zawodu", bo nie zasługuje na to, żeby mieć jakąkolwiek rodzinę.
    Ale kiedy przeczytałam jak Leon zabrał V do siebie, to miałam tak ogromny uśmiech na twarzy, że jak mama weszła do pokoju, to wypytywała, czy znalazłam sobie w końcu chłopaka... ;-;
    Poczułam się poniżona... ;-; Dowiedziała się natomiast, że zostałam lesbijką! (tylko na kilka sekund, ale ćśśś... :D)
    Nie mam cholernego pojęcia, dlaczego to piszę, ale to zostawię, bo polubiłam bezcenną minę mojej mamy. :)))
    To tak, laska, aktualnie już nie maltretuję cię moimi głupstwami, tylko zostawiam w spokoju... (jeszcze z kilkanaście razy dzisiaj tutaj wejdę, nie zdziw się, że trochę wyświetleń ci nabiję)
    To czekam na 12 <3
    Yea, jakoś nadrobiłam, choć to dopiero 1/3 część tamtego komentarza...
    Buziaczki :* :* :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak piękny kom ♥ xD
      Mam nadzieję, że znośny epilog na drugim blogu nie okaże się przypadkiem i Cię w przyszłości nie rozczaruję ;p.
      Jeśli chodzi o Fiolkę - tutaj daje o sobie trochę znać moje zamiłowanie do czarnych charakterów (Eric, Jeanine, Snow, Katherine itd. <333) XDD

      Usuń
  9. Weszłam przypadkowo na tego bloga i powiem Ci szczerze... takiej historii oczekiwałam. Robi się interesująco. Jestem tylko ciekawa jak Lajon zareaguje na wieść o tym ,że Amy jest Violettą? A gdzie się podział Fede?!? KURDE <3 Zabije jak rozdzielisz Lajonette... Może zostanę kto wie...

    Zapraszam do mnie nie wiem czy Ci się spodoba ,ale liczę na odwiedzenie <3

    http://engiravioletta3.blogspot.com/


    xoxo Queen B

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak się okazało Oliwia sobie nie zajęła. I bardzo dobrze, bo jeszcze bym nie wróciła. Chyba kocham to opo ♥

    Witaj Pinqu ;*

    Jak tam w szkole? Dajesz radę?
    A z resztą; czemu miałabyś nie dawać rady? :D

    Masz gdzie spać?
    Ja powiem tylko tyle, że León się nie pieprzy tylko otwarcie mówi o co mu chodzi i ja to bardzo pochwalam. Vils jest żałosna w roli uwodzicielki, a tym bardziej teraz dzieje się u niej w domu, więc na pewno skupi się na wciągnięciu Leóna do łóżka. Na pewno (y)

    Szkoda, że Verdas zostawił Castillo samą nad ranem ;/ Mógłyby się przekonać jak okropnie wygląda Violetta rano i wtedy na pewno nie dał by się wciągnąć w tą chorą grę. ;3

    Nawet nie mam pomysłów na komentarz. Zawsze staram się pisać coś dłuższego, ale dzisiaj nie mam weny ;;
    Pinqu wybaczy ;(

    czekam na następny ♥ ♥ ♥
    Olivie xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma prawo do własnego zdania, ale w swoim komentarzu zjechałaś całkowicie postać, którą wykreowała Quinn, pisząc w 1. osobie i tak naprawdę to jest cały twój komentarz. Dla mnie to obraza opowiadania.
      Osobiście bardzo mi się podoba tutaj Violetta. Nie jest "idealna" jak w serialu, ma swoje wady i zalety, dzięki czemu jest bardziej realistyczna.
      Do tego ma swoje powody, aby być taka, a nie inna.

      Pozdrawiam,
      K.

      Usuń
  11. Cudowny rozdział :**
    Ta scena w samochodzie ach.. kocham *-* <3
    Jak na razie idzie wszystko nie po myśli Violi.
    Ciekawe czy uda jej sie zrealizować plan :)
    Weny życzę! :)
    Pozdrawiam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X