– Dziękuję, że zgodziłaś się na spotkanie – mówi jeszcze zanim zdążę wygodnie usiąść.
Byłam przeciwna rozmowie z nim. Mam gdzieś to, co ma mi do powiedzenia. A przynajmniej tego chcę.
Postanowiłam jednak się zgodzić. Czemu? Bo nie chcę już niczego żałować. To mimo wszystko jest okazja, a ja nic na tym nie tracę. Mogę tylko zyskać. Jeśli nie spodoba mi się kierunek w jakim zmierza rozmowa, powiem wszystko, co o nim myślę i wyjdę. Zostawię to za sobą i będę pewna, że w przyszłości ten temat nie stanie się powodem do zmartwień.
Wybrałam spotkanie w miejscu publicznym. To albo dom z dziadkami za ścianą. Nie gadam z nimi odkąd tam wróciłam, więc nie chcę, żeby słyszeli o tej rozmowie. Moje życie od tej chwili, nie jest ich sprawą. Chyba, że będę tego chciała. Ale teraz jestem w stanie poradzić sobie sama.
– Zrobiłam to tylko pod warunkiem, że po wszystkim dasz mi spokój – oznajmiam poważnym tonem. To nie brzmi jak rozmowa ojca z córką. Już dawno nimi nie byliśmy. Wygląda to bardziej jak spotkanie biznesowe, rozmowa o pracę. Jeśli oczekiwał, że rzucę mu się na szyję, grubo się mylił.
– Jeśli tylko będziesz tego chciała.
Przyglądam mu się – wcześniej miałam zbyt mało czasu przed ucieczką, żeby to zrobić. Nie wygląda na dużo starszego od Veronici. Zawsze wyobrażałam go sobie, jak kogoś, kto bardziej przypomina mojego dziadka niż ojca. Nie oszukujmy się – z usług prostytutek zazwyczaj korzystają starzy biznesmeni znudzeni swoim pieprzonym życiem. Tacy, którzy są samotni, bo skupili się na karierze albo ci, którzy mają w domu spasłe żony, które już nie pamiętają, co to znaczy orgazm, a ich dzieci ich nienawidzą.
On nie wygląda na człowieka żyjącego takim stylem życia. Może to była jednorazowa przygoda? Eksperyment? Jeden raz i od razu wpadka. Oh, aż mu prawie współczuję. W sumie to by wyjaśniało, dlaczego się nie zabezpieczyli. Każdy doświadczony klient wie, że gumka do podstawa. Halo, to przecież dziwka. Nigdy nie ma się pewności, że nie złapała czegoś od innego idioty, który nie wiedział, co to zabezpieczenie.
Mogłabym zapytać o jego wiek. Ale nie chcę rozmawiać o nim. Ta rozmowa ma dotyczyć mnie. Mam gdzieś, kim jest i co robi. Może nawet mieszkać pod mostem. W tej chwili obchodzi mnie tylko moja osoba. Pytam więc:
– Skąd to nagłe zainteresowanie?
Wzdycha i patrzy na mnie. Widzę w jego oczach poczucie winy. I dobrze. To właśnie powinien czuć.
– Stąd, że dopiero teraz dowiedziałem się o twoim istnieniu – odpowiada po chwili.
Patrzę na niego kamiennym wyrazem twarzy. Nie obchodzi mnie to. Nigdy mnie nie poznał, więc mógł mieć gdzieś tę informację. Żyć dalej i mnie pozwolić na to samo. Jego obecność teraz, po dwudziestu jeden latach, nie zmienia niczego. Ja nadal nie mam ojca, on nie ma córki.
Prostuję się na krześle i wzruszam ramionami.
– I co? – pytam. – Mam ci teraz dziękować, że mimo wszystko, mimo tych straconych lat, postanowiłeś się mną zainteresować? Mam to gdzieś. Potrzebowałam ojca dwadzieścia lat temu. Teraz nauczyłam się żyć bez niego, więc równie dobrze możesz się spakować i wracać tam, skąd przyjechałeś.
Chce coś powiedzieć, ale przerywa mu kelnerka, która przychodzi, żeby przyjąć nasze zamówienie. Dopiero po jej odejściu, odzywa się:
– Violu, nie masz pojęcia, jak to wszystko wygląda…
– Nie nazywaj mnie tak – przerywam mu. – Zrozum, że nie chcę pieprzonego ojca, który zabawia się z pieprzonymi dziwkami. Mam gdzieś, co masz do powiedzenia. Chcę, żebyś zniknął z mojego życia i więcej się w nim nie pojawiał.
– Violetta – mówi, ale kiedy nie podnoszę na niego wzroku, rezygnuje z dalszej części. Powiedziałam to, co miałam do powiedzenia – może już sobie iść.
Sprawa wygląda dla mnie jasno – nie chcę mieć z nim nic wspólnego i nie jest to sprawa do negocjowania. Ma się odwalić. Po prostu.
– Nie byłem klientem twojej matki.
Wybucham śmiechem. Naprawdę teraz obiera taką strategię? Kłamstwo?
– A co, dała ci dupy w gratisie? Musiałeś czuć się zaszczycony – kpię.
Nie wierzę mu. Nie mam do tego podstaw. Kim musiał być, jak nie pieprzonym klientem mojej matki, skoro nawet nie wiedział, że ma córkę? Czy on ma mnie za idiotkę?
– Zgodziłaś się na spotkanie, więc posłuchaj mnie i nie przerywaj mi chociaż przez tę jedną minutę – mówi, a ja daję sobie spokój. I tak nie mam nic lepszego do roboty. Przynajmniej będę miała z czego pośmiać się w przyszłości. – Ja i twoja matka byliśmy parą w liceum. Byłem od niej dwa lata starszy. Kiedy dowiedziałem się… czym się zajmuje, kazałem jej dokonać wyboru: ja albo prostytucja. Zapewniała mnie, że z tego zrezygnowała, a ja byłem dosłownie o włos od zrezygnowania ze studiów we Francji, kiedy okazało się, że mnie oszukała. Chciałem przepuścić dla niej taką okazję, a ona nie potrafiła zostawić tamtego życia dla mnie. Nie zawahałem się więc i wyjechałem. Nie wiedziałem, że była wtedy w ciąży.
Że, kurwa, co? Wpatruję się w niego. Nie powinnam mu wierzyć.
Ale to wszystko by wyjaśniało. To odpowiedź na każde moje pytanie; każdą moją wątpliwość.
– Skąd możesz wiedzieć, że jestem twoją córką? – pytam, starając się aby w moim głosie nie było słychać zainteresowania. Wychodzi mi to coraz gorzej. – Sypiałeś z dziwką.
– Kiedy twoi dziadkowie się ze mną skontaktowali, miałem wątpliwości. Ale potem wysłali mi twoje zdjęcia – z dzieciństwa i aktualne. Jesteś do mnie strasznie podobna. Jeśli jednak tego nie widzisz, możemy zrobić test na ojcostwo.
Widzę to. Od razu to zobaczyłam. Nigdy nie przypominałam matki i z czasem, zaczęłam się z tego cholernie cieszyć. Wiedziałam jednak, że muszę przypominać ojca. Zastanawiałam się, czy podobieństwo jest takie duże, że gdybym go spotkała na ulicy, czy bym go poznała. Teraz widzę, że to całkiem możliwe.
Czuję pod powiekami słone łzy bezsilności i zakłopotania. Gubię się we wszystkim, co tu się dzieje i mam ochotę uciec, żeby schować się pod kołdrą i udawać, że za drzwiami wcale nie czeka na mnie masa problemów. Mimo wszystko tego nie robię.
– Czego teraz oczekujesz? – pytam ochrypłym głosem.
– Chcę nadrobić te wszystkie lata. Pragnę być twoim ojcem.
– Ludmiła, jeśli coś do mnie masz, to po prostu mi to powiedz. Nie uważasz, że jesteśmy trochę za stare na strzelanie foszków? – pytam wkurzona.
Może i jestem dzisiaj nieznośna, ale mam cholerne prawo. Wczoraj pierwszy raz w życiu rozmawiałam z moim ojcem i dowiedziałam się rzeczy, których nigdy nawet sobie nie wyobrażałam. Mam na głowie mnóstwo rzeczy, jak zemsta na Veronice czy zdecydowanie, co z nim zrobić. Nie potrzebuję dodatkowych rozrywek, jak zachowanie Ferro.
– Cóż, nie mam pojęcia, jak teraz z tobą rozmawiać – odpowiada. Wow, postęp. – Skąd mam wiedzieć, że nie poskarżysz się synowi szefowej?
– Pasierbowi – poprawiam ją szybko, ignorując resztę jej wypowiedzi.
Nie lubię tego słowa. Syn. To tak, jakbyśmy byli rodzeństwem, a nigdy nim nie będziemy. Jestem pewna, że ani ja, ani Verdas nie traktujemy Veronici, jak jego matki.
Mam również wrażenie, że łatwiej będzie mi nim manipulować jako dziewczyna, a nie siostrzyczka. Tym bardziej przeszkadza mi to słowo. Nie chcę mieć wrażenia, że bawię się w kazirodztwo.
Uśmiecha się ironicznie.
– Przepraszam, że nie zgłębiam się w jego sprawy rodzinne tak bardzo jak ty.
Mrużę oczy. Mogę ja uderzyć? Może i wyglądam na zwolenniczkę rozwiązywania konfliktów spokojną rozmową, ale nigdy nie warto oceniać książki po okładce.
Każdy w wieku nastoletnim się zmienia, buntuje, próbuje znaleźć prawdziwą siebie. U mnie wyglądało to dość wyjątkowo. Nie każdy popierał moje metody. Właściwie to nikt – nawet ja teraz. Ale wtedy uważałam swoje pomysły za niezwykle mądre i każdemu, kto zaprzeczył potrafiłam urządzić niezłą awanturę.
Sprawiałam, że znajome ze szkoły albo chodziły z limem, albo siedziały w łazience i płakały. Nie jestem z tego dumna, ale nie zmienię przeszłości.
W tym okresie nauczyłam się też świetnie bić. Zrezygnowałam z przemocy fizycznej, kiedy złamałam rękę najlepszej przyjaciółce, ale myślę, że takich umiejętności się nie zapomina. A w tej chwili mam ochotę wpieprzyć Ludmile tak, że zacznie mnie nienawidzić za to, że nie będzie mogła się pokazać Leonowi, bo jedyne co będzie czuł na jej widok to obrzydzenie.
– I co, właśnie to cie tak boli? – odgryzam się. – To, że to wcale nie z Leonem jest coś nie tak? Że chodzi tu o ciebie i o to, że zupełnie go nie obchodzisz?
Unosi podbródek. Wiem, ze trafiłam w czuły punkt, a takim zachowaniem blondynka próbuje zachować godność. Za późno. Mogłaś wybrać sobie inny dzień do wkurzania mnie.
– Uważasz wskoczenie do łóżka Verdasowi za coś godnego podziwu? Widzę, że wysoko się cenisz.
Uśmiecham się tak samo, jak ona chwilę temu.
– Skoro tak ci na tym zależy, to najwyraźniej jest to osiągnięcie. – Kładę jej rękę na ramieniu. – Nie martw się, przy najbliższej okazji poproszę go o autograf dla ciebie.
Nie zaprzeczam. Nie mówię o tym, że z nim nie spałam. Sama to sobie wmówiła i w tej chwili nie interesuje mnie, co o mnie myśli. Jak dla mnie może nawet myśleć, że mieszkam z nim, niedługo bierzemy ślub i spodziewamy się dziecka. Dopóki nie popełni z tego powodu samobójstwa, mam to gdzieś.
Nie czekając na jej odpowiedź, odchodzę z nadzieją, że teraz przynajmniej się ode mnie odczepi.
Tak też jest przez resztę dnia. Aż do momentu, w którym wychodzę zza zaplecza. Moim oczom ukazuje się Leon. Normalnie ucieszyłabym się na jego widok – przez kilka ostatnich dni go nie widziałam, bo wyjechał i musiałam chwilowo zawiesić swój plan – gdyby nie to, że przed nim stoi Ludmiła. Co więcej, z daleka widać, że z nim flirtuje. Suka, myślę.
Przywołuję na swoją twarz uśmiech i podchodzę. Jeśli chce, możemy zagrać w tę grę. Ale to ja będę dyktować zasady.
Verdas odrywa wzrok od blondynki i patrzy na mnie z uśmiechem. Ignoruję obecność Ferro i mówię podekscytowana:
– Wróciłeś!
Przechylam się przez ladę i całuję go w policzek. Widzę, że Ludmiła chce coś powiedzieć – zapewne, żeby ponownie zwrócić jego uwagę na siebie. Z wielkim bólem, odzywam się szybciej:
– Zdążyłam się stęsknić.
Z uśmiechem łapie mnie za dłoń i stwierdza:
– Muszę przyznać, że mi też brakowało mojej ulubionej kelnerki.
Kątem oka dostrzegam minę kobiety i mam ochotę go ucałować. Życie potrafi być takie piękne, kiedy z tobą współpracuje.
Oczywiście – zawsze coś musi się spieprzyć.
– Veronici nie odwiedzała już tamta starsza kobieta?
Energicznie kręcę głową, będąc pewna, że nikt nie zaprzeczy temu, co chcę mu przekazać.
– Tej, która była tutaj przed twoim wyjazdem? – odzywa się Ludmiła. Błagam, nie. – Przecież przyszła ostatnio z jakimś facetem i znowu rozmawiała z szefową.
Szatyn patrzy na mnie zdezorientowany. Przypomina mi się chwila, w której miałam ochotę uderzyć Ferro. Teraz chcę ją zabić. I schować zwłoki, bo nie mogę iść do więzienia przed zemstą na mojej matce.
– Nie widziałam ich, musiałam mieć przerwę czy coś – odpowiadam. W moim głosie słychać zdenerwowanie. Ludmiła je w nim słyszy. Uśmiecha się do mnie i już wiem, że zaraz to wykorzysta.
– Nie, jestem pewna, że ich widziałaś – stwierdza. – Pamiętasz? Na ich widok pobiegłaś na zaplecze, prawie mnie zabijając po drodze.
Mówiłam o zabójstwie? Teraz marzę o torturach zakończonych długą, bardzo bolesną śmiercią.
– Przecież miałaś do mnie zadzwonić, jak znowu się pojawi.
Błądzę wzrokiem po ich twarzach. Kurwa! Nigdy nie byłam dobra w wymyślaniu rozwiązań w stresujących sytuacjach. Dlatego – z braku lepszego pomysłu – przechylam się nad ladą i całuję Verdasa.
Nie jest to zwykłe cmoknięcie. Obejmuję rękoma jego twarz i wpijam się w jego usta. Pocałunek jest namiętny – po części po to, żeby zemścić się na Ludmile i dlatego, że od dłuższego czasu zastanawiam się, jaki dobry jest w te klocki. Z zadowoleniem stwierdzam, że jest cholernie zajebisty.
Na tyle zajebisty, że nie chcę się odrywać; nie mogę tego zrobić. Moje biodra znajdują się nad blatem przez to, że znajduję się na podwyższeniu i właśnie stoję na palcach. Leon nie ma więc problemu z umieszczeniem swoich rąk na mojej talii.
Dopiero po kilku chwilach się odrywam i patrzę na niego, oddychając szybko. Kątem oka dostrzegam niezadowoloną minę blondynki. Właściwie to nie niezadowoloną – ona ma ochotę mnie rozszarpać. I dobrze, ja ją też.
Skupiam całą swoją uwagę na szatynie.
– Strasznie się stęskniłam.
~*~
Przybywam z dwunastką! ;>
Ci, którzy czytają drugiego bloga, wiedzą, że miałam problem z rękoma – problem trwa nadal, z dnia na dzień bolą coraz bardziej. Miałam sobie zrobić krótką przerwę i przeczekać to, ale tak jakoś nie mogłam się powstrzymać od pisania :---;.
Kiss Leonetty nanana ;D. Zawsze kończę w tym momencie ^-^.
Btw. chciałabym wyjaśnić sprawę Violetty, bo ostatnio coraz więcej osób jej krytykuję. Na początku od razu zaznaczam, że nie traktuje tego jak hejt czy coś, bo każdy ma swoją opinię. Chciałabym tylko, żebyście to przemyśleli, bo staram się wykreować realną postać. Zdradzę Wam sekret – nie wierzę w to, że na świecie istnieją takie osoby, jak serialowa Violetta. Wiecznie dobra, wszystkim wybaczy i wszystko robi najlepiej. Jestem osobą, która uważa, że są ludzi gorsi i lepsi, ale w każdym jest odrobina nienawiści, zła. Ja na jej miejscu, nie lubiłabym żadnej z partnerek ojca (on próbował zastąpić jej matkę no XDD), a Ludmiłę próbowałabym udusić i miałabym gdzieś drugie przeprosiny (a ile ona ja przepraszała?). Do tego uwielbiam czarne charaktery i nieszczęśliwe zakończenia (wiem, mama ciągle powtarza, ze coś jest ze mną nie tak). Może naoglądałam się za dużo The Originals, ale taką Violettą pisze mi się zajebiście i nie zmienię tego. Spróbujcie postawić się na jej miejscu – wyobraźcie sobie, że Wasza matka zostawiła Was, żeby być dziwką, a kiedy z tego zrezygnowała, wolała znaleźć sobie nową rodzinę. Violetta nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy, ale podświadomie ma żal do Leona, bo to on jest tym idealnym synkiem. I wg mnie, ma prawo.
Poza tym nie oceniajcie relacji Verdasa i jego ojca, zanim o niej nie poczytanie (więcej w next ;p).
Tyle przepraszam za taką długość ;/
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie :*
Do następnego ;)
Quinn ;D
PS
Jeśli są tu fani zakończonego niedawno bloga zainteresowani nowym opowiadaniem o Leonie – w mojej głowie powoli pojawia się pomysł (myślę, że mogłabym się wziąć już za 1. rozdział). Waham się tylko, bo opowiadanie byłoby b. inspirowane pewną książką (nie powiem jaką ;p. Nie martwcie się. nie Grey XDDD) i boję się, że historia z udawaną narzeczoną się powtórzy i nagle wszyscy staną się jej wielkimi fanami, a blogger będzie cały w opowiadaniach na jej podstawie ;---;
Ci, którzy czytają drugiego bloga, wiedzą, że miałam problem z rękoma – problem trwa nadal, z dnia na dzień bolą coraz bardziej. Miałam sobie zrobić krótką przerwę i przeczekać to, ale tak jakoś nie mogłam się powstrzymać od pisania :---;.
Kiss Leonetty nanana ;D. Zawsze kończę w tym momencie ^-^.
Btw. chciałabym wyjaśnić sprawę Violetty, bo ostatnio coraz więcej osób jej krytykuję. Na początku od razu zaznaczam, że nie traktuje tego jak hejt czy coś, bo każdy ma swoją opinię. Chciałabym tylko, żebyście to przemyśleli, bo staram się wykreować realną postać. Zdradzę Wam sekret – nie wierzę w to, że na świecie istnieją takie osoby, jak serialowa Violetta. Wiecznie dobra, wszystkim wybaczy i wszystko robi najlepiej. Jestem osobą, która uważa, że są ludzi gorsi i lepsi, ale w każdym jest odrobina nienawiści, zła. Ja na jej miejscu, nie lubiłabym żadnej z partnerek ojca (on próbował zastąpić jej matkę no XDD), a Ludmiłę próbowałabym udusić i miałabym gdzieś drugie przeprosiny (a ile ona ja przepraszała?). Do tego uwielbiam czarne charaktery i nieszczęśliwe zakończenia (wiem, mama ciągle powtarza, ze coś jest ze mną nie tak). Może naoglądałam się za dużo The Originals, ale taką Violettą pisze mi się zajebiście i nie zmienię tego. Spróbujcie postawić się na jej miejscu – wyobraźcie sobie, że Wasza matka zostawiła Was, żeby być dziwką, a kiedy z tego zrezygnowała, wolała znaleźć sobie nową rodzinę. Violetta nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy, ale podświadomie ma żal do Leona, bo to on jest tym idealnym synkiem. I wg mnie, ma prawo.
Poza tym nie oceniajcie relacji Verdasa i jego ojca, zanim o niej nie poczytanie (więcej w next ;p).
Tyle przepraszam za taką długość ;/
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie :*
Do następnego ;)
Quinn ;D
PS
Jeśli są tu fani zakończonego niedawno bloga zainteresowani nowym opowiadaniem o Leonie – w mojej głowie powoli pojawia się pomysł (myślę, że mogłabym się wziąć już za 1. rozdział). Waham się tylko, bo opowiadanie byłoby b. inspirowane pewną książką (nie powiem jaką ;p. Nie martwcie się. nie Grey XDDD) i boję się, że historia z udawaną narzeczoną się powtórzy i nagle wszyscy staną się jej wielkimi fanami, a blogger będzie cały w opowiadaniach na jej podstawie ;---;
#MiejsceDlaMiśkaIJegoPajęczyny
OdpowiedzUsuń#TeamLeonetta
UsuńPingwin pewnie myślał, że Misiek napisze Leomiła, ale nie ^-^
Misiek kocha Fiolkę ♥ W tym rozdziale Pingwin chyba za bardzo się wczuł, bo Fiolka chyba jest agresywniejsza niż zwykle :D Pomimo tg Miśkowi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie *-*
Misiek coraz bardziej kocha to opowiadanie. Teraz będzie spamić Pingwinowi "Kiedy next?", nmzc ^-^. MISIEK NIE BOI SIĘ FOK. Chrześniak przemaluje Miśka na czarno, Misiek zostanie gotem. Goci ubierają się na czarno, c'nie? :D
#CytatyZMiśkiem
Witam panie,
Spójrz na swojego mężczyznę, a teraz na mnie
Jeszcze raz na niego i na mnie.
Szkoda, że nie jest mną,
Ale jeśli zaczął by używać dezodorantu Old Spice Bahama mógłby pachnieć, jakby był mną.
Popatrz na dół i w górę,
Gdzie jesteś?
Jesteś na jachcie z mężczyzną, który pachnie jak Twój facet mógłby,
Co masz w ręku?
Spójrz na mnie, bo ja mam ostrygę z dwoma biletami na to, co kochasz.
Spójrz jeszcze raz, bilety zamieniają się w diamenty, wszystko jest możliwe, jeśli Twój mężczyzna pachnie jak Old Spice.
Siedzę na koniu.
Misiek miał dać Gryffin'a, ale nie wiedział co i jak czytał te teksty to:
a) zaczął słuchać piosenek i uzależniać się jak Pingwin
b) z niewiadomych przyczyn przypomniała mu się ta reklama
Pingwin niech nie bije Miśka.
Ani nie kopie tam gdzie chłopców się nie kopie. Misiek jest Misiek, ale chyba damskim niedźwiedziem, więc chyba nie bd takiego samego efektu. Misiek jest głupi.
Pingwin nie kopie Miśka brudnym butem, bo jego śnieżnobiałe futro (jeszcze) będzie brudne.
Wracając do rozdziału :D
Ciekawe czy Fiolka wybaczy kiedyś ojcu. Może Leon ją zmieni *-* Transformacja Fiolki.
.
.
.
Misiek chciał być śmieszy, ale nie wyszło jak zwykle :/
Kiss Leonetty *-* ♥ Pingwin musiał skończyć ;(
Miśkowi spać się chce. Przed 19............
Pingwin niech pisze nowe opo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Misiek chce!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W następnym rozdziale bd ojciec Leon'a? *-* Misiek jest w sumie ciekawy co jest nie tak z tym gościem, że związał się z Veronicą xD Nie no, on nie wie jaka ona jest naprawdę xD
Misiek czeka na next ^-^
Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen aka Kanapkarz" Nutella Verdas
#TeamPingwinINick
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
#Miejsce #dla #Nieśmiałej
OdpowiedzUsuńWszyscy wklejają te hashtag'i w komentarzach. Czemu ja mam być gorsza?
UsuńMożesz mnie pobić, tak jak to sobie Violetta wymarzyła poobijać Ludmiłę. Właśnie mi przypomniałaś, że nie skomentowałam epilogu...tylko nie uderzaj za mocno. Jak tylko skończę ten komentarz wracam IWOLO. Promise.
Nie no, nie wierzę. Ja to chyba powinnam przestać komentować. Moje opinie rozwalają system. Przez moją wymarzoną bójkę notka na blogu o Leonie i V, która powróciła po dwóch latach, tutaj bo napisałam coś pod poprzednim rozdziałem.
Tak, nie znam relacji Leona i jego ojca, ale jeżeli chłopakowi tak zależy na seniorze, to nie może być ona aż tak beznadziejna, nie?
Poza tym, jakiemu chłopakowi odpowiadałoby to, że jakaś dziewczyna chce mu wskoczyć do łóżka jedynie po to, aby go wykorzystać, zepsuć relacje z ojcem, która jest hipotetycznie rzecz biorąc albo dobra, albo już i tak dostatecznie zła(???) i zemścić się na matce? Taa, ja i mój tok myślenia. Ale wiecie, co kto lubi, jak Verdas nie ma z tym problemu to spx:D
Pomiń i lepiej nie czytaj tego co napisałam powyżej xDD
Do tego, że zrobiłaś z V zimną sucz, to zdążyłam się przyzwyczaić. Chciałam się odwołać tylko do jej człowieczeństwa. Zrozum, tu chodzi o LEONA.
Co do charakteru serialowej postaci...w pełni się z Tobą zgadzam. Mimo że uwielbiam fioletowy serial, nie lubiłam tytułowej bohaterki. Wariactwo co? Jak można lubić serial skoro jest właśnie o jej losach, a nie przepadać za samą Violettą? Otóż polecą hejty, ale według mnie, zrobili z niej bezpłciową, rozlazłą jak kluchy z olejem nierealną nastolatkę. Po pierwsze, jej teksty były wyciągnięte z jakiś bajek, bo żadna szesnastoletnia dziewczyna w życiu by czegoś takiego nie powiedziała. Ba, nikt by jej nie słuchał, a tam wszyscy przyznawali jej rację. Na dodatek, nawet w sytuacjach, gdy wina była po stronie Castillo, robili z niej pokrzywdzoną. Przykład? Gdy udawała Roxy i jakimś cudem jej się to udawało, po tym jak Leon odkrył prawdę, była ofiarą, wszyscy jej współczuli, bo szatyn nie chciał jej wybaczyć. To irracjonalne. Też bym nie wybaczyła. Zastanawia mnie tylko dlaczego wszyscy się nad nią użalali. Jeszcze inna sytuacja, to ta, gdy przez przypadek odkryła, że Diego i Fran są parą. Obwiniała przyjaciółkę, płakała, że ta jej nie ufa, a doskonale wiemy jakie sceny odstawiała i jaki teatr by dopiero zrobiła, gdyby Włoszka zdecydowała się jej powiedzieć. Postać wykreowana w serialu miała dawać przykład kilkuletnim dziewczynkom jak mają się zachowywać, miała dawać przykład, pokazywać, że wszystko dobrze się kończy. Niestety, życie nie jest łaskawe dla nikogo, przekonałam się o tym i dopiero
w starszym wieku dziewczyny zauważały błędy i nierealne zachowanie Castillo. Dlatego cieszę się, że u Ciebie ma jakiś charakter, nawet jeżeli ma być zołzą. Chciałam jej tylko uświadomić, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Właśnie dlatego, że nie miała ojca w momentach, w których go potrzebowała, a Leon miał pozornie idealną rodzinkę, a teraz nawet ma na każde skinienie i jej biologiczną matkę.
Jak już jesteśmy przy temacie tatusiów. Pierwsze spotkanie(, które obeszło się bez ucieczek i grubszych wyzwisk). Vils w końcu poznała prawdę i to niespodziewaną. Szczerze, nawet ja myślałam, że to spasiony klient szukający odskoczni od ciężkiego, nudnego rodzinnego życia i nużącej słabo płatnej racy. Co jednak nie wyklucza tego, że jakąś tam rodzinę może mieć.
UsuńDorastanie bez rodziców ma swoje ciemne strony. Tak już jest, że szkoła to pole bitwy, wyścig szczurów, a niekiedy i ring. Zaskoczyło mnie to, że to akurat V była zawodnikiem i stała w narożniku. Przynajmniej umie się bić. Z tego co zauważyłam jest też mocna w gębie. Lu poszło w pięty. I dobrze będzie nam tu fochy stroić.
A jednak ma jakąś słabą stronę. Wymyślanie na szybko rozwiązań w sytuacjach kryzysowych. No, ciekawe jak się z tego wyliże. Chyba, że Verdas nie będzie widział w tym najmniejszego problemu.
Pozdrawiam, życzę weny na to i kolejne, nowe opowiadanie tylko z perspektywy Leona. Nie pomyślałabyś chyba, że nie będę chciała go czytać?
~Shy
PS.
Co lepsze, TVD czy TO? Zdania są podzielone, a ja nie wiem czy warto zaczynać kolejną serię. nic o niej nie wiem, nigdy nie oglądałam. Tak, żyję w jaskini xDD. Już w tych co oglądam jestem do tyłu. Ludzie twierdzą, że to drugie jest bardziej "wampirze", a Plec na TVD nie ma już pomysłów i się wypaliło, brakuje tego dreszyku, świadomości, że ogląda się serial o istotach nadnaturalnych. Co o tym myślisz? Byłabym wdzięczna za odpowiedź.
Mnie też zawsze denerwowała Fiolka z serialu ;D. W pewnym momencie zaczęłam oglądać ze względu na Leon i jakieś inne poboczne postacie ;/. I właśnie dltg, że nie specjalnie za nią przepadam, tutaj starałam się zrobić jej przeciwieństwo - może z czasem złagodnieje, może nie ;p.
UsuńW każdym razie, uwielbiam pisać taką wersją, więc póki co, taka będzie ;p.
Co do TVD i TO - trudno powiedzieć. TVD zdecydowanie w tej chwili się stacza i Placek mogłaby po prostu zakończyć ten serial, zanim go popsuła, ale najwyraźniej kocha pchać wszędzie swoją denerwującą osobę. Sezony od 1. gdzieś tak do połowy 4. były okej. Później Elka zaczęła świrować i biegać od jednego brata do drugiego więc... ;----;
Jeśli chodzi o TO, to w październiku będzie dopiero 3. sezon, więc Plackowi trudniej było coś spieprzyć, chociaż od 2. połowy 2. sezonu jest coraz gorzej. 1. był zajebisty ;p.
Z tym, że główne postacie TO (pierwotne wampiry) zostały "stworzone" chyba pod koniec 2. sezonu TVD, została opisana ich historia, to kim są i co potrafią, więc jeśli chcesz się wziąć za TO, musiałabyś albo obejrzeć te trzy sezony TVD, albo poszperać na jakieś wiki TVD o rodzinie Mikaelson'ów - żeby cokolwiek zrozumieć ;).
Podsumowując - jeśli miałaby porównać sezony 1. i 2. TVD i TO to chyba nie umuałabym wybrać, ale w tej chwili (kiedy zakończyli 6. sezon TVD) z większym entuzjazmem oglądam TO ;))
IMHO do tej pory najlepszym sezonem TVD była trójeczka. Stefan pokazał, że ma kły, trochę poświrował, ale w każdym jego zachowaniu było widać, że dalej zależy mu na Elenie. W czwartym sezonie ten serial zaczął mi przypominać drugi sezon Violki w wersji dla dorosłych :P Stefan to Leon, Damon niegrzeczny jeszcze Diego. Elena a'la Violetta rozdarta, nie ma pojęcia co się z nią dzieje. No typowo.
UsuńCo do TO wiedziałam, że jest czymś związanym z TVD, bo na plakatach widziałam Klaus'a, jego brata Elajrzę(piszę jak się czyta, bo nie mam pojęcia na temat pisowni tego imienia).
Dziękuję za szybką odpowiedź. Zobaczę sobie kilka odcinków pierwszego sezonu i jeżeli mi się spodoba to pooglądam. Nic na siłę. Teraz zacznie się szkoła, nowe cele, tzreba się będzie skupić, bo za rok do liceum.
No nic, jeszcze raz dziękuję, pomogłaś mi. Jakby co, pod epilogiem jest już obecny mój komentarz. Tutaj musiałam podzielić go na dwa, gdyż troszeńkę się rozpisałam :D
~Shy
PS.
Plec mówiła, że 7 sezon TVD będzie mroczny, po odejściu Niny ma większe pole do popisu. Jeżeli to zawali, to pocieszenie jest takie, że oba seriale startują w tym samym terminie. Będziesz miała co oglądać, a jak się okaże, że kolejna część TVD to chłam, przerzucę się na TO. Najwyżej będę się domyślać, albo będę do tyłu. Na pewno coś dla siebie znajdziemy :D
Ahh ta 12. Ojej bardzo mi się spodobało to ,że Violka nie jest taka grzeczna jak w serialu... Nowa metamorfoza... Kurde ,ale wkurzyłam się tym ,że tak szybko skończył się rozdział... Drugi blog?!? Mogę dostać link... Proszę???
OdpowiedzUsuńCzy Ferro pogodzi się z Fiolką ? Kurde ona to ma problemy ,że Fiolka szybciej się zajęła Verdasem. Fiolka jest super postacią... ,ale bez przyjaciółki nigdzie nie zajdzie...
xoxo Queen B
http://we-are-the-heroes-of-our-time.blogspot.se/ proszę ;))
Usuń#JaTuWrócę :*
OdpowiedzUsuńCudoooo! ♥ Ej to jest serio niesamowite :*
UsuńDzisiaj będzie niestety krótko, bo nie mam czasu :/ Chciałabym robić wiele rzeczy na raz, ale się nie da ;c Niestety ;c A szkoda ;d Byłoby to całkiem ciekawe ^^ tak pisać rozdział i jednocześnie komentarz na bloga.... Nie umim :x
Pocałunek Leonetty w wielkim stylu! Boshe, jak ja długo na to czekałam ;d Verdas na początku taki zły, bo Violka mu nie powiedziała o odwiedzinach u jego matki, a jak przyjdzie co do czego to nie opiera się Castillo xD
Cały Verdas ♥
Przyznaję również, bardzo ciekawa sprawa z tym ojcem Violki. Ciekawe jak to jest, dowiedzieć się po dwudziestu latach, że ma się dziecko :D Musi być ciekawie... xd
Dobra, kończę, bo już coś pieprzę od rzeczy ;-; Jak to ja :))
Do następnego :*
Hope
Dobry wieczór :D
OdpowiedzUsuńHa! Dziś przybywam nawet nie spóźniona :3
Rozdział jak zwykle cudowny!
No i znamy historię ojca i mamy Violetty, w sumie fajnie to wymyśliłaś ;)
No Violka już wie wszystko jak to było.
Uuu nie idzie jej dobrze z Ludmiłą i Leon wrócił :D
Ooo pocałowała go i sądzę, że im obojgu się podobało :3
Jejku czekam na kolejny rozdział ;)
Kocham Cię <333
Wspaniały rozdział :D
OdpowiedzUsuńBożeeee... jak mnie denerwuje ta blond laska :P
Uuuuu... zakończenie słodkie ^^
Co masz na myśli, że relecje L i jego ojca nie wydawają się takie dobre i słodkie....???? *_*
Uchu chu chu chu... :D
Już polubiłam tatę V :*
Co by tu jeszcze...
Aaaa! :D
Nowe opo??? :D xD
Tak proszę :P :> Wszystko co jest przez cb napisane jest wspaniałe :* :P xD
Pozdrawiam, a i niech rączka przestaje boleć, nie może być tak... jak wspaniała pisarka opo może pisać z bolącą rączką :P xD
To na tyle
Lucy
Ja! ❤
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńJa też uważam,że serialowa Violetta jest zbyt cukierkowa,dlatego przestałam ją oglądać przed połową 3 sezonu.(Większości 2 też nie oglądałam)
Wolę blogi,bo na nich Vilu jest normalniejsza.
Informacje od ojca Vilu były super!
Cała ta ich rozmowa była fajna.
Violetta pocałowała Leóna!!<3 <3 <3
Chciałabym też "zobaczyć" minę Lu,kiedy Vils będzie oddawać mu kluczę do jego mieszkania.
Z chęcią poczytam opko z perspektywy Leośka.
Trzymaj się i lecz te ręce kochana.
Ja na jutro na 9:00 do szkoły!Boże za co?
Moja klasa robi przedstwienie na rozpoczęcie roku szkolnego.
Ta,to by było na tyle.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Cudowne. Genialne. Doskonale. Perfekcja.
OdpowiedzUsuńPocałunek Leonetty.
Zemsta jest słodka. A masz Ferro za swoje!
Hah ;)
I znowu w takim momencie? ! Ehh :/
Boski *.*
OdpowiedzUsuńOjejku spotkanie :-) Violetty i jej taty, ojca.
Bardziej chyba pasuje ojca.
Tak mie się wydaje.
Ojciec żle mi się kojarzy i zawsze tak było.
Ojciec - zły
Tata - dobry.
Dlatego nigdy nienawidziłam jak ktoś mówił ojciec.
Jestem bardzo ciekawa czy Violetta jednak wybaczy swojemu ... ( Nie jestem pewna czy jest dobry czy zły więc napiszę rodzic ) rodzicowi.
W sumie to ja bym kupiła tą historię z prostytucją, Francją i studiami.
To przecież jest takie realene, rzeczywiste?
Chyba tak mogę to nazwać.
Głęboko wierzę, że Ludmiła w końcu odpuści sb Leona, zrozumie, że jest stworzony dla V i zostaną serdecznymi przyjaciółkami !
Tak to happy end, i ja tam je lubie.
Wierzę, że zycie kryje mnóstwo dobrych niespodzianek.
Jestem ogromną optymistką!
Postać V mi w zupełności odpowiada.
Jestem równiez realistką i zgodzę się z tobą, że serialowa Violetta w naszym świecie nie istnieje.
Jest za grzeczna. Na prawdę. Scenarzyści się nie postarali.
A wracając do opowiadania, ja byłabym taka sama, jeżeli spotkałoby mn to co V.
Ojejejejeejejej kiss Leonetty!
Ludmiła tam chciała wybuchnąć.
Chciałabym to zobaczyć na żywo, jak spanikowana dziewczyna namiętnie całuje przystojnego amanta!
Ciekawe jak mu to wytłumaczy!
Hahha V złamała rękę przyjaciółce.
Interesujące.
Szczególnie okoliczności.
Taka bad girl z tej naszej V.
I wspaniale!
Bo właśnie taka powinna byc ;)
Kocham twoje blogi i nie gadaj tylko zaczynaj nową historię na tamtym blogu!
Ooo życzę dużo zdrówka, bo co my bez cb zrobimy!
Rączki muszą szybbko się kurować :v
Mnie też bolą ręcę, ale tylko palce i od czego innego ( bez skojarzeń xd ;-;)
Do następnego!
I jeszcze raz duzo zdrówka!
Ps: To chyba mój najdłuższy komentarz na twoich blogach!
I jeszcze jeszcze raz dużo zdrówka!
I przepraszam za błędyi jeszcze jeszcze jeszcze raz duuuuużo zdrówkz :* ;) <3
#Nitka
OdpowiedzUsuńHej!
UsuńSory, że nie wróciłam pod poprzednim rozdziałem, a sama sb zajęłam miejsce :-/
Rozdział cudny <3 Beso Leonetty :3
Co do serialowej Vi to masz rację. To jest trochę nierealne. Czasami się czuję jak by to był serial tylko dla małych dzieci. W 3. sezonie zaczęłam uwielbiać Ludmiłę, bo miała charakterek ;-) Wydaje mi się, że nawet Tini teraz będzie kojarzona z wizerunkiem grzecznej dziewczynki, ale te "grzeczne" nie rozbijają ludziom samochodów, bo podobno miała jakąś stłuczkę ostatnio xD Ciekawa jestem jak ludzie z obsady będą kojarzeni za kilka lat. Na chwilę obecną to jest tak, że Mechi gra Ludmiłę to musi być zołzą, a to głupota. Mercedes jest kochana <3 Tini też <3 , ale jednak ma swoje mroczne tajemnice, takie jak podkładanie pinesek nauczycielowi pod pupę xD Czytałaś jej biografię? Niektóre momenty są mega śmieszne, a inne mega wzruszające.
Bardzo zanudziłam?
Buziaki :*
/Nitka
Dziś znalazłam tego bloga i stwierdzam ze jest wspaniały ^^
OdpowiedzUsuńCiekawa historia, nie mge docxekać sie nexta ;*
Czemu ja jestem tak późno?
OdpowiedzUsuńWrócę!
Cudo :*
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuń