Podchodzę do drzwi i je
otwieram. Kiedy jednak widzę za nimi Verdasa, szybko zatrzaskuję mu
je przed nosem.
– Naprawdę dojrzałe –
słyszę. Wiem, odpowiadam
sarkastycznie w myślach. Niestety w ciągu tych pięciu sekund nie
wpadłam na lepszy pomysł. Wolałam wyjść na gówniarę niż
wpuścić go do domu.
Mam
go stanowczo dość. Cały wczorajszy dzień próbował się do mnie
dodzwonić – swoją drogą nie wiem, skąd miał mój numer, ale
nie miałam szansy się tego dowiedzieć, bo ani razu nie odebrałam.
Gapiłam się tylko w ekran i zastanawiałam, dlaczego po roku nadal
nie usunęłam jego numeru. To był bodajże drugi punkt rzeczy na
liście Co zrobić, aby w końcu zacząć żyć bez Leona.
Tak, miałam taką listę. Wolałam to niż ślub ze swoim byłym.
Opieram
się plecami o drzwi i zsuwam po nich. Nie wiem, po co – i tak były
zamknięte – ani dlaczego po prostu nie pójdę do swojego pokoju,
ignorując go. Od paru dni w ogóle nie mam pojęcia, co robię.
Wzdycham głośno i unoszę wzrok, po czym przez krótką chwilę
wpatruję się w sufit. Pierwszy raz w życiu dostrzegam, że ma taki
sam odcień bieli, jak ten w moim pokoju.
– Wolę być niedojrzała niż niewierna – odpowiadam w końcu. –
Nie powinieneś iść do swojej żony i się nią zaopiekować czy
coś w tym stylu?
Za
plecami słyszę, jak wzdycha. Staram się zignorować to i siadam,
zdając sobie sprawę z tego, iż to jest wygodniejsze niż kucanie
pod tymi drzwiami. Nagle mój telefon dzwoni. Wyciągam aparat z
kieszeni i ze zdziwieniem stwierdzam, że to Verdas. Mam cichą
nadzieję, że pojechał sobie i teraz dzwoni do mnie z samochodu,
żeby powiadomić, iż daje sobie spokój. Tracę ją jednak, kiedy
odbierając słyszę jego głos podwójnie.
– Czy
możesz łaskawie otworzyć te pieprzone drzwi i dać mi pięć
minut? – pyta zirytowany. Pff, to ja powinnam być zirytowana tym, że
nie daje mi spokoju.
– Moje drzwi nie są pieprzone – stwierdzam z oburzeniem. –
Odkładałam na nią swoje pierwsze zarobione pieniądze i
przysięgam, że jeśli raz jeszcze tak na nie powiesz, wyjdę i
złamię ci nos.
– Pieprzone drzwi.
Zdenerwowana
otwieram moje niezastąpione drzwi,
po czym wychodzę i zdaję sobie sprawę z tego, że ten śmieć mnie
wrobił. Pieprzone drzwi.
Zanim
rzucam się biegiem, aby z powrotem wejść do środka, on łapie
mnie w pasie i zatrzymuje. Wyrywam się, ale przez ten rok nie
próżnował – pewnie codziennie chodził na siłownię, bo mam
wrażenie, że jest silniejszy niż kiedyś. To mu się bardzo
przyda, kiedy będzie musiał nosić swoją zmęczoną, ciężarną
żonę. Swoją drogą mam nadzieję, że stopy jej spuchną i zrobią
rozstępy. Violetta, jesteś miła,
przypominam sobie po chwili w myślach. Życzysz jej, żeby
wspaniale przeżyła ciążę, miała szybki poród i stworzyła
szczęśliwą rodzinkę... którą zjedzą aligatory zaraz po wyjściu
ze szpitala. Nie mogę
powstrzymać uśmiechu, kiedy sobie to wyobrażam. Chce mi się
płakać, kiedy sobie myślę, jaka stałam się wredna przez ten
rok.
– Puść mnie – rozkazuję zdenerwowana.
– Nie, dopóki ze mną nie porozmawiasz. – Pff, jeszcze będzie
stawiał warunki. To ja jestem ta poszkodowana!
W
myślach analizuję sobie za i przeciw tego spotkania. Szczerze
mówiąc, gdybym kierowała się tym, musiałabym kazać mu spadać
na drzewo. Ale niestety, po co logicznie myśleć?
-
Porozmawiam z tobą, jeśli mnie puścisz.
Mimo
braku logiki, puścił mnie. Może ta rozmowa nie będzie taka zła?
Może wejdzie, pokaże zdjęcia USG, poradzi się, jaki wózek lepiej
kupić i wyjdzie, a ja pójdę do swojego pokoju, trochę popłaczę,
ale później stwierdzę, że dał sobie ze mną spokój i ja też to
właśnie powinnam zrobić.
Odwracam
się, mierzę go wściekłym spojrzeniem i idę w stronę domu.
– Pięć minut.
– Dlaczego miałabym ci wierzyć? – pytam po przeanalizowaniu tego,
co mi powiedział.
– A
dlaczego miałabyś wierzyć Biance?
Hmm,
może dlatego, że jest twoją żoną i dzięki niej uświadomiłam
sobie, że miałeś mnie za zwykłą zabawkę, którą przelecisz i
porzucisz? Krzywię się w duchu, uświadamiając sobie, że coś jej
zawdzięczam. Dlaczego byłam taka głupia i sama na to nie wpadłam?
Teraz do końca życia będzie dręczyć mnie myśl o tym, że kiedyś
coś jej zawdzięczałam. Spokojnie, Violetta,
myślę. Za parę długich lat o tym zapomnisz.
Nic
jednak nie odpowiadam, tylko spuszczam wzrok, zastanawiając się,
komu powinnam wierzyć.
– Nie mam pojęcia, co jest mniej wiarygodne; to, że Bianca jest z
tobą w ciąży czy to, że kłamie.
Wzdycha
i widzę, że zastanawia się nad tym, co mi odpowiedzieć. Aha! Mam
go. Wiem, że może nie powinnam wierzyć Biance. Może jest
zdesperowana i usiłuje wmówić mi coś takiego, żebym odczepiła
się od Leona – co z tego, że to nie ja go nękam, tylko on mnie –
i dała im spokój. Mimo to nie wiem, dlaczego miałabym wierzyć
szatynowi. Przecież każdy może tak powiedzieć teraz, a po
dziewięciu miesiącach, oznajmić, że coś mu się pomyliło. Nie
mam dowodu ani na to, czy któraś historia jest prawdziwa, ani na to
czy któraś nie. Innymi słowy – jestem w kropce.
– Violetta, to niemożliwe, żeby ona była ze mną w ciąży – mówi
w końcu. Patrzę na niego podnosząc pytająco brew. Musi wyczytać
z wyrazu mojej twarzy, że szczerze w to wątpię. Wzdycha głośno.
– Nie sypiamy ze sobą. Praktycznie nie jesteśmy nawet prawdziwym
małżeństwem.
– Co to znaczy, że nie jesteście prawdziwym małżeństwem?
Mają
ten przeklęty świstek papieru, noszą obrączki, co jeszcze
musieliby by zrobić, żeby być prawdziwszym małżeństwem? To co
mówi jest przecież niedorzeczne.
– Ja i Bianca wzięliśmy ślub z zupełnie innych powodów niż
miłość. Ona dla kasy, ja dla rodziców.
Patrzę
na niego zdziwiona i zastanawiam się, jak mógł się posunąć do
czegoś takiego.
* * *
Ten rozdział jest... dziwny, krótki i... przyznaję się bez bicia, że pisałam go kompletnie na odpierdziel. Tak - szczerość przede wszystkim ^^. Znając życie nikt nic nie zrozumiał, ale co tam :))). Nie no, serio, przepraszam za tą beznadzieję :/. Prawdopodobnie kolejny rozdział 19. albo 20. będzie epilogiem - od razu uprzedzam, a potem... nie wiem, co będzie :D. W każdym razie, jak już się dowiem, od razu dam Wam znać ;).
Koleżanka prosiła, żebym Wam to tutaj wstawiła, więc wstawiam [KLIK], jakbyście mogli to kliknijcie, zagłosujcie czy nwm co (tak, Nicol Wam wszystko wytłumaczy, jak zwykle :)) a Klops będzie Wam wdzięczny ;).
Nicol :*
Zajmuję
OdpowiedzUsuńPierwsza! HA! xD
UsuńPowiem Ci, że wątek z drzwiami był interesujący ;P
I jak Leon się tłumaczył przed nią *.* On ją kocha! Nadal kocha! Może się do tego nie przyznawać, ale ja to wiem! Muahahahaha! xp
Dla rodziców?! Dla kasy?! Ty sobie chyba żartujesz ;_;
Rozumiem, że ich kocha itd. itd, ale...no kurczę! Jego ojciec jest WREDNY! I śmierdzi serem! Co z tego, że nigdy go nie widziałam?! Konkretniej to serem pleśniowym!
Po niej bym się tego spodziewała, ale po tobie Leoniasty? Zawiodłeś mnie ;_;
A do twojej notki: Epilog? Jak to? ;c Ale z drugiej strony to rozumiem, że najwyrażniej nie masz ochoty już pisać tego opowiadania i nie czujesz się z nim dobrze.
To może, chociaż 19 rozdział i 20 to epilog? :)
Alison ;*
Wspaniały. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńJAK TO EPILOGIEM?!
OdpowiedzUsuńNo więc tak...
UsuńPowtarzam pytanie: JAK TO EPILOGIEM?!
Ja chcę trochę poczytać o szczęśliwej Leonetcie :<
Zrobisz, jak chcesz, ale to opowiadanie było cudne i nie chcę, zebyś je konczyła :(
Tyle osób je kocha :(
Rozdział wspaniały :>
LEOŚ :>
JAK mogłeś?!
Poślubiłeś Biance?!
Przyznaj się... Dosypała ci czegoś do kawy?!
Ty miałeś być załamany po odejsciu Violi i starać się o nią..
A ty tak po prstu się poddałeś i ożeniłeś z BIancą ;-;
Będę na cb obrażona, dopóki nie rozwiedziesz się z tą małpą blond :<
Violetta :D
Kochane drzwi XD
Czkeam na next'a :D
Super czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńzarąbisty :)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
No chyba sobie żartujesz ! Rozdział jest genialny i zabawny ! :D
OdpowiedzUsuńZ tymi drzwiami haha :D No i z ta rodzinka <3 xD !
Fajnie ze Leon nie dal a wygraną! Violka przebiła dzis sama siebie :D ja tez chce żeby Bianca dostała żylaków ! Czyli Leon nie bedzie tata ! No i super ! ♥
Troche taka haotyczna ta moja wypowiedz i dos nie zrozumiala, no coz !
Przepraszam ze tak krotko, ale nie moge zebrac mysli, jakis taki dziwny ten dzien !
Do nastepnego kochana ♥♥♥
chaotyczna*
UsuńWrócę :*
OdpowiedzUsuńNicol, nie odperdzielaj głupot.
UsuńRozdział może i krótki ale zajebiszczy ^^
Leoś, co ty pierdzielisz?
1. Nie można obrażać drzwi. To też wtrwór ludzi...
2. Ślub dla rodziców..?
- Really?
- No. No gad, pleas no.
Vils. Moja droga. Pogrążasz się.
Ślub dla kasy? Verdas, idiotą. Ja bym dawno rozwód wzięła...
Mimo wszystko, mam przeczucie, że niedługo rozwód i ślubik z Vilsunią, Verdas?
Besos Viki :*
Świetnyyy ❤
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Zajete!
OdpowiedzUsuńChyba muszę sobie postanowić, że nie będę zajmować
Usuń( tylko w ostateczności ), a od razu brać się za komentarz.
Z racji tego, że dosłownie przed chwilą zużyłam swoją wenę i rozpisałam się na Twoim drugim blogu, tu będzie krótki komentarz. (Mam nadzieję, że wybaczysz mi to :*)
Pomijam już fakt, że ten rozdział jest cudowny, naprawdę.
Bardzo mi się podoba, ale najważniejsze, żebyś ty była usatysfakcjonowana tym, co robisz, więc nie mam żalu o to,
że to już koniec tego opowiadania :*
Muszę przyznać, że to jeden z zabawniejszych rozdziałów. Ta akcja z tymi "pieprzonymi drzwiami". Uśmiałam się :D.
Mimo, że na siłę, to i tak wyszedł Ci mistrzowsko <3
Niby się cieszę, że to małżeństwo, to jedna wielka fikcja, ale z drugiej strony, nie spodziewałam się, że Leon posunął się do tego.
Sądziłam, ze jest mądrzejszy. Może coś więcej powie w następnym rozdziale, który, być może, będzie epilogiem. Miejmy nadzieję, happy :D
No, wyszedł jaki wyszedł, nie miej mi za złe :*
Myślę, że Ty dokładnie wiesz, co sądzę o Twoim blogu, a właściwie blogach i Twoich rozdziałach, więc sądzę, że wybaczysz mi, że teraz zbytnio mojego zamiłowania nie wykazałam.
Czekam na 19 ♥
Całuję,
Katie :)
Co??! Epilogiem? Smutek mnie ogarnął :( xD serio...chyba ze zrobisz leonette to MOŻE ci wybaczymy ;*
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo bardzo bardzo fajny mimo że krótki ;)
Leonowi zależy :^ mmm ;)
No dobrze, czekam na kolejny i mam wielką nadzieję że kolejny wpis nie będzie ostatnim na tym blogu :*
JAK ODPISZESZ TO BĘDĘ CHYBA W NIEBIE
Nie to ze ten. . Ale po prostu bardzo cie Lubie :*
Ściskam ♥
Rozdział extra ale... jak to epilog?! :/ :/ :/ żartujesz czy co? To opowiadanie jest przecudne nie można go zakończyć :( Szczerze gdy przeczytałam że ja poślubił dla rodziców to siedziałam zdziwiona i gapilam się na telefon :D :o Mam jednak nadzieję że zanim zrobisz ew. Epilog to pogodzisz leonette. Mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się szybko.
OdpowiedzUsuńboski
OdpowiedzUsuńZajmuję!!!!
OdpowiedzUsuńSuper, ekstra i inne takie mało wyszukane słowa. :-P Szkoda tylko, że tak krótki. :-( Na całe szczęście Violetta dała się wrobić o otworzyła! A Leon na pewno nie kłamie. Ta fałszywa blondyna coś tam naopowiadała V i teraz biedna nie wie co myśleć. Na koniec ci jeszcze napiszę, że chyba naprawdę postradałaś zmysły. EPILOG!? Nie, nie, nie i jeszcze kilka razy nie! To opowiadanie jest takie... Fajne. Jakoś nie mam siły, ochoty ani niczego żeby pisać coś bardziej adekwatnego. Na dworze tak wieje, że normalnie czuje się jak w Narni. Zapraszam jeszcze do mnie. :-) http://rose-lie.blogspot.com/
UsuńZnowu się nie podpisałam :-/ Nie ogarnięty ze mnie człowiek. Przynajmniej będziesz miała więcej komentarzy. :-)
UsuńA
Wiedziałam, że on jej nie kocha, ale jak ona może go nie kochać?
OdpowiedzUsuńSerio, epilog ? :c
Czekam na kolejne rozdziały !
Suzzy V.
Mega <3
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńMoże krótki, ale fajny i w ogóle nie widać, że pisałaś go na odpierdziel. Mi się podobał mimo, że troszeczkę zakręcony hehe ^^
Viola stała się wredna, a Leon nie daje jej spokoju :) I bardzo dobrze, może w końcu dowie się wszystkiego od niego, a nie o jakiejś Bianci. Nie jest w ciąży i prawie ze sobą nie spali :D Ale radocha haha :P I małżeństwo dla kasy i rodziców. Nie spodziewałam się chociaż do końca nie wierzyłam, że on chciał aby Bianca była jego żoną. Może teraz Vilu powie mu prawdę związaną z Diego? Czekam na kolejny rozdział, który może być epilogiem ;) Mam nadzieję, że jednak 20 będzie epilogiem, a nie 19 :)
Kocham Cię <333
Zajmuje <3
OdpowiedzUsuńNo i jestem parę minut później xD
UsuńRozdział mega!! *O*
Jeju mega mi się podoba, szkoda że 19 albo 20 to epilog...
Bardzo lubię to opowiadanie <3
Jak dobrze że do niej przyszedł! :D
Mam nadzieję że się wszystko wyjaśni i będą żyli długo i szczęśliwie xD hahah
A teraz mykam, muszę się na jutro pouczyć -_-
Czy tylko ja muszę jutro iśc do szkoły? -__-
Nie rozumiem po co, no ale okey :D
Hanna
Mega!
OdpowiedzUsuńHa,piepszone drzwi!
Niesamowite!!
Tobie nawet na odpiepsz się wychodzi rewelacja!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta
:)
OdpowiedzUsuń#MisiekAkaBuszmen zaraz wróci
OdpowiedzUsuńDrzwi staną się ulubionym.... yyy... "meblem" Violetty xD Leoniasty pakuje na siłce omydżi loffki i pozdorwienia od Troya, który jest fabjulys ^-^
UsuńOK, Żeby nie było, że panda lepsza, bo Misiek nie na temat: Leon i jego "małżeństwa" i "związki" są takie prawdziwe, Leoniasty romantiko lofki forewjer.(Buszmen się nie upił, zjadł czekoladę ♥♥♥).
Z wielkim szacunkiem do Klopsa, ale Misiek musi przemyśleć głosowanie (na pewno głos Miśka bd traktowany jak milion), bo Misiek nie za bardzo przepada za tym zespołem :/
Z pozdrowieniami z lasu,
Przewodniczący Komitetu Leśnego,
Misiek
Cudo *,*
OdpowiedzUsuńjutro jeszcze cos dopisze? ^^
Epilogiem?!?!?!?!?!?!
OdpowiedzUsuńTa historia jest zajebista i bardzo ją lubię.
Nie chce żeby tak szybko się skończyła. !!!
:/
Rozdział Arcydzieło <3
Bardzo mi się spodobał.
Hahahahshshshshshshahahahahahahahahahahahhahahah.
KŁAMAŁA <3
Zaciech świata. !!!
Nie mogę doczekać się nexta. ;*
XOXO
Madzia <3
Moim zdaniem za mało akcji się działo po tym rozdziale w którym opisany był nagły skok w czasie i epilog moim zdaniem będzie nie na miejscu. Kocham to opowiadanie i mimo, że Ty mówiłaś, że beznadziejny rozdział to ja zawsze twierdziłam inaczej jak i szereg innych osób, może daj sobie czas i wymyśl chociaż kilka rozdziałów gdzie opisujesz konflikt Leonetty, mnie przykładowo bardzo kręcą ich kłótnie. Spór o ślub będzie też niezłym kąskiem :3 I epilog na sam koniec gdzie wszystko się układa, albo i też nie! :)
OdpowiedzUsuńNie zostawiaj Nas, proszę.
Już przeżyłam CEEA, ale to nie wiem jak przeżyję bo zawsze czytając każdy rozdział przeżywałam go jakbym sama w nim brała udział.
Letta Mariposa. ♥
Zarąbisty ^^. Ja mnie chce epilogu! Słyszysz?! Nie możesz mi tego zrobić?! Nie możesz... Ja nie chce końca...
OdpowiedzUsuńPisz więcej takich rozdziałów na odwal się, są dobre, nie zajmują dużo czasu i nie męczą ;p jak już wspomniałam, rozdział Spoczko :))))
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Cudowna historia proszę nie kończ jej to jedna z najlepszych jeśli nie najlepsza historia którą czytałam :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam !
OdpowiedzUsuń