27.12.14

Rozdział 17: Zapomniałam ci pogratulować

     - Czego chcesz? - pytam zaraz po tym, jak ojciec znika w swoim pokoju. Nie mogę uwierzyć, że miała tupet tu przyjść. 
     Uśmiecha się do mnie z udawaną słodyczą i wygodniej rozsiada się na krześle.
     - Porozmawiać o Leonie. - No jasne, czemu ja na to nie wpadłam? Nie mam jednak pojęcia, czego ona ode mnie oczekuje. Nie kontaktuję się z nim od roku i nie mam zamiaru robić tego w najbliższym czasie, więc jej wizyta zdecydowanie jest zbędna. - Nie zaproponujesz mi nic do picia?
     - Nie, bo zaraz wychodzisz. 
     Nie wiedziałam, że potrafię być taka chamska, naprawdę. Przy tej jędzy jestem nawet bardziej wredna niż zwykle. Nie powinno tak być, bo przecież nic mi nie zrobiła. Wyszła tylko za mężczyznę, na którym mi zależało. Ale to ja z nim zerwałam. Może przynajmniej ma na niego dobry wpływ...
     - Zawsze tak traktujesz gości? - pyta, a fałszywy uśmieszek nie schodzi jej z twarzy. - Wiesz, Leon opisywał cię zupełnie inaczej. Ale co on mógł o tobie wiedzieć? Przecież byłaś mu potrzebna tylko do łóżka...
     Przysięgam, że gdyby nie to, iż nie jesteśmy w tym domu same, rzuciłabym się na nią. Z drugiej strony - ma rację. Byłam tylko głupią asystentką, którą wykorzystał, żeby okłamać rodziców, a w dodatku mógł się nacieszyć seksem - nic więcej. Nie mogę uwierzyć, że musiała tu przyjść jego żona, żebym to zrozumiała.
     - Mów, co chcesz i wyjdź - syczę, nie patrząc na nią. Ma stuprocentową rację i to tak cholernie boli. Tym bardziej, że mówi mi to właśnie ona. - Chcę ci powiedzieć, żebyś raz na zawsze odczepiła się od Leona. - Już mam coś powiedzieć, kiedy uniemożliwia mi to mówiąc dalej. - Spodziewamy się dziecka i on naprawdę nie będzie tracił na ciebie czasu. - Mówi dalej, ale w mojej głowie pobrzmiewają tylko słowa: Spodziewamy się dziecka. Nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego po roku to nadal tak boli? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć tak, jak on o mnie? Co ja takiego zrobiłam?         Chcę tylko zaopiekować się moją rodziną - czy to tak wiele? Zanim wracam do słuchania jej, ona kończy swoją wypowiedź i uśmiecha się szerzej.
     - To tyle, powodzenia w pracy, kelnereczko - rzuca i wychodzi. Kiedy tata ponownie pojawia się w kuchni, wymijam go i zamykam się w swoim pokoju.

     Po kilku godzinach, idę na spacer z Megan, Zabieram ją do sklepu z ciuchami i kupuję nowa sukienkę, następnie idziemy do parku, jedząc lody. Próbuję się przy niej odstresować, zapomnieć o wizycie Bianci i tym, co mi powiedziała. Niestety nie jest to takie łatwe, wciąż skutecznie oboje zajmują moje myśli.
     Siedzę w parku i obserwuje siostrę, gdy ona spaceruje po nim z jakąś koleżanką ze szkoły. Nagle widzę Federico. Jest niedaleko, a strach, że może mnie jakimś cudem poznać, powoduje, że zakładam na oczy okulary przeciwsłoneczne. Dyskretnie go obserwuję i zauważam, że nie jest sam - obok niego idzie Leon. Wzdycham i już mam w planach szybko zgarnąć Megan i wracać biegiem do domu, kiedy moja siostra wpada na Verdasa. Wznoszę oczy do góry. Dlaczego, Megan?, pytam w myślach. Dlaczego?! Po chwili rozmowy Megan - ta mała, śmierdząca zdrajczyni - wskazuje na mnie ręką. Od razu odwracam wzrok i udaję, że ich nie zauważyłam. Niestety to nie powstrzymuje szatyna i kieruje się w moją stronę. Natomiast Fede i moja siostra kierują się w swoje strony. Pieprzeni zdrajcy.
     Leon siada obok na ławce, ale nic nie mówi. Udawanie, że go nie widzę nie wchodzi już w grę, ale zawsze mogę go ignorować. Nie chcę z nim rozmawiać. Wystarczy mi już nasza pogawędka pod restauracją. Wiem, że nie powinnam być na niego zła i się obrażać - w końcu jeszcze parę miesięcy temu, po moim odejściu, miałam nadzieję, że kogoś sobie znajdzie. Co prawda nie myślałam o tej blond suce, ale to jego wybór.
     - Ostatnio uciekłaś - odzywa się w końcu. - Ciągle uciekasz, nie nudzi ci się to już?
     - Uciekłam, bo musiałam wracać do pracy - wyjaśniam, nie patrząc na niego i jednocześnie ignorując jego uwagę. Czy ja naprawdę ciągle uciekam? Uciekłam, jak pojawił się Diego, jak Leon chciał ze mną porozmawiać i jeszcze przed chwilą też chciałam uciec.
     Pogrążam się w myślach o moich ucieczkach. Nie raz rozważałam przeprowadzkę do innego miasta, szukałam pracy, jak najdalej od jego biura... Ja naprawdę wciąż uciekam! Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Tłumaczyłam to sobie Leonem, Diego, ale to wciąż była ucieczka. - Chodź ze mną na kawę.
     Już zaczynam analizować jego propozycję, sporządzać w głowie listę za i przeciw, kiedy przypominam sobie o porannej wizycie  j e g o  ż o n y. W głowie przywołuję jej słowa o mnie, o ciąży, o Leonie. I widząc go teraz, zapraszającego mnie na kawę, mam ochotę walnąć go w twarz - Nie mam czasu - odpowiadam w końcu. - I myślę, że ty chyba też. Spogląda na mnie zdezorientowany. Nie ma nawet odwagi mi o tym powiedzieć. No tak, przecież - jak twierdzi jego żona - byłam mu potrzebna tylko do łóżka. Czemu miałby się tłumaczyć głupiej kochance sprzed roku? Wstaję i przywołuję ręką Megan. - Zapomniałam ci pogratulować. - Odwracam się jeszcze do Verdasa. - Mam nadzieję, że teraz wasza już prawie kompletna rodzina będzie szczęśliwa.

* * *

Mamy 17. Wiem, że jest krótka i kiepskie wykonanie itd. Ale dłuższej nie jestem w stanie napisać, więc sorry. Nie byłabym w stanie napisać w ogóle rozdziału, gdyby nie Nath. I teraz ogłaszam, że moje jest tylko wykonanie, a pomysł jest jej, więc nie mnie należą się pozytywne opinie za ten rozdział :).
Jeśli chodzi o prolog, który wcześniej tu dodawałam - na razie jest to opowiadanie, ale ono zmierza już powoli do końca. Nie chcę po prostu, żeby rozdziały były znowu krótkie, kiepskiej jakości, a pomysł na nie nawet nie wychodził ode mnie, bo nie jestem w stanie już nic wymyślić. To nie jest kiepski miesiąc - jak napisał... ktoś pod prologiem - bo to się już ciągnie od dłuższego czasu. Cóż, więc skończę to opowiadanie, a kolejne zacznę po dodaniu epilogu :). Mam nadzieję, że nie stracę przez to 3/4 czytelników i zrozumiecie moją decyzję :>
Mam nadzieje, że rozdział się Wam spodobał :).

Nicol <3

PS.
Czytał ktoś książkę pt.: "The longest ride"? Polecicie, czy niepotrzebnie wydałam moje ostatnie pieniądze? :/ :D

28 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Okej zapomniałam skomentować. Wiem, jestem głupia.
      No i cóż...Verdas jest głupi, choć pewnie nie wie nawet, że ma dziecko. Takie życie...
      No i V zła na Verdasa. Dołączam się do niej, żeby go katować!
      Tak za dużo się kryminałów naoglądałam. Co zrobić?
      Ty, a może zrób tak, że Biancę ktoś walnie zdrowo w głowę i wybije sobie L z głowy? Ta kobieta mnie denerwuje! -,-
      Ali

      Usuń
  2. Cudowny <3
    Dziecko....
    Smutne.
    Mam nadzieję że blok zdzira kłamała. O.o
    Rozdział krótki ale Zajebisty ;*
    Masz wielki talent.
    Pokochałam to opowiadanie ale jezeli szybko je skończysz i zaczniesz pisać inne to na 10000000000000% będę czytać.
    Już nie mogę doczekać się nexta ;)
    XOXO
    Madzia

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAH NATALIA ZAJMUJE!

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny i pomysl, i wykonanie ;) To moj pierwszy komentarz na tym blogu, cud jakis. ;o kazdy wie, ze ja do leniow sie zaliczam. ;d Ciaza? Nicol, nie zalamuj nas ;d Oby bylo to tylko zwykle klamstwo Bianci, oby. Zgaduje, ze mina Leona byla bezcenna, jesli nie wiedzial o tej 'ciazy'. Czekam na kolejny rozdzial ;* Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Pff, co za cizia z tej Bianci, jak ona mogła.
    A Leoś zaprasza na kawę swoją byłą, chociaż ma żonę, idiota.
    Dobrze, że Vilu mu odmówiła, ale pewnie będzie się starał.
    A co do opowiadania ja jestem za tym nowym ale i tak to powinna być twoja decyzja. Ale jeżeli się z tym męczysz i nie masz na niego weny to powinnaś zrezygnować i zakończyć, niż pisać słabe rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wrócę!
    Ale później haha:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę sobie jednak zapisywać, że mam wrócić
      na blogi haha:*

      Nie przedłużając...
      Rozdział Fantastyczny, chociaż długością nie grzeszy ^-^ ACZKOLWIEK i tak uważam, że wspaniałofantastyczny. XDD
      Jest takie słowo? XD Od teraz takie będzie ! ^-^
      Będę optymistką i uznam, że Bianca kłamczy! Tak musimy być dobrej myśli bo inaczej dostaniemy dałna :D XDDD
      Oczywiście, kocham to opowiadanie jest wspaniałe! <33
      Tag :3 Jakoś takoś lubie je haha:* Nwm jak to mam
      wytłumaczyć po prostu przypadło mi do gustu :D
      Ale jeśli nie masz już weny na to to rozumiem w 100 % ! MAX!
      I możesz zacząć nowe, na które będziesz miała
      wene i będziesz pisała długie rozdziały pełne emocji takie jak te :D
      Pozdrawiam i czekam na next ;*
      Werkaa

      Usuń
  7. Świetny rozdział :)
    Uwielbiam twoje opowiadanie
    Już nie mogę się doczekać nexta
    Pozdrawiam
    Lucyy

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!!
    Jak coś to ja już czytałam to parę godzin temu,ale byłam u dziadka i niezalogowana.
    Rozdział boski!!
    Życzę dużo weny i pisz nexta albo nowe opowiadanie. Jak masz i na co masz ochotę.<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny i ok napisz Epilog ale ma być Happy Leonettka <3

    Zuzka <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajmuję.
    Przeczytałam, a wrócę jutro - naładowana energią. ;)

    Lin :*
    + Sądze, że to z ciążą to nie kłamstwo. Albo to jego dziecko, albo suka go zdradziła, i być może - nadal zdradza xD (Postaram się to potem 'wpleść' do tego dłuższego kom xD)

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowny *,*
    i gratuluje i Tobie i Nath ;)
    powoli koncz to opowiadanie ale ma byc wszystko dobrze zakonczone xD
    Szkoda bo to opowiadanie bylo moim ulubionym ale czekam na koejny ;)
    czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział. Nath miała naprawdę dobry pomysł na jego, a wykonanie przez Ciebie jest równie wspaniałe. Nie zdziwiłabym się jakby to dziecko nie było Leon'a; mogła też to wszystko wymyślić w końcu nie bez powodu przyszła do Violetty - musiała czuć się zagrożona. Kolejne spotkanie Verdas'a i Castillo wydaje mi się normalnie przeznaczeniem. Szkoda, że szatynka nie chciała z nim porozmawiać, ale rozumiem ją trochę - możliwe, że działała pod wpływem emocji czy zazdrości. ;> Czekam na następny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny :*
    Nie martw się , cokolwiek zrobisz i tak będę cię czytać :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie zajęłam sobie miejsca ;o
    No cóż, żal mogę mieć tylko i wyłącznie do siebie.
    Rozdział cudowny ♥
    Bianca Verdas (już niedługo xD), zawitała w domu Castillo. Oh, naprawdę?
    Ona ma tupet tu przychodzić? Niech zajmie się swoim mężulkiem i da w spokoju żyć Violettcie. Nie, przecież szanowana pani nie mogłaby stracić okazji, by przypomnieć o tym, że straciła Leona na dobre.
    Ciąża, a to dobre. To są chyba jakieś żarty, prawda? Ona n i e może mieć dziecka z Verdasem, no po prostu nie zgadzam się na to.
    Lu mówiła, że nie układa się im najlepiej, więc nie sądzę, by brali się, a w szczególności on, za potomstwo. To pewnie jakaś jej gierka (oby). Albo rzeczywiście jest w ciąży, lecz nie z Verdasem. Ta wersja podoba mi się, jak i pierwsza xD
    Violetta i jej szczęście, oj tak. Akurat w tym samym czasie znajdowała się z Megan w tym samym miejscu, co on i akurat młoda Castillo wpadła na Leona. Czy to przypadek? Nie sądzę :D
    Leon ma rację, ona wiecznie przed nim ucieka, ale co ma innego zrobić?
    Po tym, do czego zmusił ją Diego nie miała innego wyjścia.
    Nie wynikało to z własnej woli, była zmuszona do ucieczki.
    Aktualnie robi to, by mniej cierpieć. Kocha Leona i nie może o nim zapomnieć a spotkania z nim, i wizyty jej żony u niej w domu, nie pomagają. Jej reakcje są całkowicie uzasadnione, tylko szkoda, że Leon nie wie o wszystkim.
    W sumie to dobrze mu wygarnęła. Ciągle za nią "chodzi", proponuje kawę, jak gdyby nigdy nic się nie stało między nimi, a stało, i to wiele.
    Cały czas tylko komplikacje. A wszystko to przez tego dupka Diego i dobre intencje Violetty, która nie chciała, by jego rodzice o wszystkim się dowiedzieli.
    Wszystko jednak powinno się niebawem wyjaśnić, skoro, jak piszesz, zmierza to opowiadanie ku końcowi, więc tym się pocieszam, że nie będę musiała długo czekać.
    Co do twojej decyzji, to całkowicie ją rozumiem i akceptuję.
    Nie jest łatwo skończyć opowiadanie, który wszyscy Twoi czytelnicy pokochali, jednak nie ma sensu, byś na siłę pisała i męczyła się tym, co powinno sprawiać ci przyjemność. W końcu o to tu chodzi, by pisanie sprawiało Ci radość, a nie problemy i coś, co musisz robić, by uszczęśliwić innych, tym samym unieszczęśliwiając samą siebie.
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział oraz jestem bardzo ciekawa, jaki masz pomysł na następne opowiadanie, które, mam nadzieję, nie będzie sprawiało Ci większych kłopotów i nie będziesz musiała się zmuszać, by napisać coś ciekawego ;>
    Całuję mocno :*:*
    Katie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny!
    Bianca przylazła do niej do domu i specjalnie takie rzeczy powiedziała ona jest porąbana! On ją na prawdę kochał a kto wie może dalej kocha. Mam nadzieję że ciążę ona sobie wymyśliła i to nie jest prawda bo inaczej uduszę. Pogratulowała mu a on chyba nie wie o co chodzi xD Spotkali się w parku i to dzięki Megan :D Ona nadal go kocha i tak cierpi :( Czekam na kolejny rozdział ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny <3!
    Cos mi sie wydaje ze ta Bianca ściemnia z ta ciążą ! Leos *.* Uwielbiam go ♥
    Czekam do nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział świetny <3 Oj Bianca, Bianca ty to lubisz namieszać ;)) Niech Viola zgodzi się na kawę z Leonem!!! Czekam na next i pozdrawiam
    Te amo <3
    PS zostałaś nominowana do LBA na moim blogu! http://leonetta-milosc-zawsze-zwyciezy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam Twój blog! Odkryłam dzisiaj wszystko musiałam koniecznie przeczytać. Naprawdę ciekawa historia i napisanie jej. Rozdział bardzo super, mam nadzieję że Bianca kłamała i nie jest w ciąży i Leonetta będzie razem ♡♡♡ Mam mega nadzieje że szybko dodasz nową część. Pamiętaj że masz talent do pisania.

    OdpowiedzUsuń
  19. nie mogę się doczekać next'a :**

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X