No może radość trochę mniej...
Niestety spotkanie przebiega bardzo szybko i zanim się oglądam, jestem w gabinecie swojego szefa. Zamyka za mną drzwi na klucz, gdy ja tymczasem stoję i próbuję wyczytać coś z jego twarzy - niestety nie jest to takie łatwe. Nie da się z niej wyczytać kompletnie nic; żadnych emocji. Ten wyraz wcale mnie nie pociesza, a wręcz przeciwnie. U niektórych tak właśnie jest: najpierw nieodgadniona mina, potem rozmowa zupełnie nie na tematu typu "ładna dziś pogoda", a następnie: "zwalniam cię". Wolałabym wersję parę żarcików, niby rozluźniony Leon, a potem zwolnienie. Sposobów jest tak wiele, że w pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że Verdas musi się wspaniale bawić zwalniając różnych ludzi na różne sposoby. Nie zazdroszczę za to tym ludziom.
Kiedy na niego patrzę, podchodzi i odsuwa krzesło naprzeciwko swojego biurka. Nie spuszczając z niego wzroku, siadam. Wzdycha głośno i opiera się o biurko, obok mnie.
- Co z tekstem "chcę, żeby to, co było u twoich rodziców, tam zostało"? - pyta, a ja tylko spuszczam głowę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Ma rację: mówiłam, że chcę o tym wszystkim zapomnieć i do tego nie wracać, a tymczasem sama wciągam go i siebie ponownie w to jedno wielkie bagno.
Kiedy po dłuższej chwili, nie dostaje odpowiedzi, ponownie wzdycha i wstaje. Zaczyna chodzić po gabinecie, jakby zastanawiał się, co zrobić. Ja tymczasem oglądam swoje dłonie. Nie wiem, co mam mu odpowiedzieć. Zupełnie nie przemyślałam tego.
- To... jedna kolacja - odzywam się po dłuższym czasie. Na dźwięk mojego głosu, Leon od razu na mnie patrzy, przez co przerywam. - Po niej wszystko może wrócić do normy.
Spogląda na mnie, z jego twarzy nic nie mogę wyczytać. Wygląda to tak, jakby toczył ze sobą wewnętrzną walkę. Łapie się za podbródek, gładzi go palcem.
- Jedna kolacja? - szepcze zamyślony.
- Jedna - potwierdzam.
Wzdycha. Podchodzę do niego i spoglądam mu w oczy.
- Potem najwyżej powiemy, że zerwaliśmy.
W odpowiedzi patrzy na mnie i od razu wiem, o czym myśli. Zapewne już wyobraża sobie reakcje swojego ojca. Zresztą ja również. Lepiej było w ogóle tego nie zaczynać. Nadal byłabym zwykłą asystentką Verdasa. Chyba, że byłabym zwolniona.
Kiedy patrzę na widok za oknem, czuję na sobie wzrok Leona. Odwracam się niepewnie.
- Pójdę już.
Wzdycham cicho i przymierzam się do wyjścia, gdy nagle łamie mi się obcas. Przed upadkiem na ziemię - który swoją drogą musiałby przekomicznie wyglądać - ratuje mnie szatyn. Wpadam w jego ramiona i przez chwilę patrzę w oczy. Następnie się przybliżam. Nie mam pojęcia, czemu, ale i tak to robię. Po chwili moje usta stykają się z ustami mojego szefa. Staję, ale nadal nie przerywam pocałunku. Potem już czuję tylko jak Verdas lekko popycha mnie w stronę biurka. Opieram się o nie, ale już niedługo po tym, siedzę na nim i obejmuję twarz Leona, podczas gdy on jeździ ręką po moim udzie.
Odrywa się, ale nie po to, żeby to przerwać, przeciwnie - przenosi pocałunki na moją szyję. Kładę rękę na jego bark i przymykam oczy, rozkoszując się tym uczuciem.
- Siedzę na jakiś papierach - mówię po dłuższej chwili.
- Przeżyją - szepcze uwodzicielskim głosem w moją szyję.
Kiedy jest już bez marynarki, którą mu zdjęłam i zaczyna odpinać guziki mojej pudrowej koszuli, jestem już prawie pewna, że zaraz znowu prześpię się ze swoim szefem - tym razem w jego gabinecie. Niespodziewanie jednak przerywa nam pukanie do drzwi. Verdas odrywa się od moich ust, a ja szybko zapinam guziki i schodzę z biurka. W tym czasie mężczyzna jest już przy drzwiach. Upewnia się, że stoję z zapiętą już koszulą, i otwiera drzwi. Za nimi jest nie kto inny, jak Ludmiła. Już ma zacząć mówić z tym swoim znudzonym wyrazem twarzy, gdy dostrzega mnie za plecami szatyna.
- Jjja... pójdę - mówię, zanim blondynka zdąży coś powiedzieć. - Wszystko już ustaliliśmy? - pytam, gdy podchodzę bliżej. Staram się zachować taki ton, żeby Ferro pomyślała, że to coś związanego z pracą. Widzę jednak po twarzy Verdasa, że wie dobrze, o co mi chodzi.
- Nie do końca - odpowiada. - Ale pogadamy o tym później.
W odpowiedzi kiwam głową, nie do końca zadowolona wizją późniejszej rozmowy, po tym co przed chwilą stało się na jego biurku.
* * *
Wykorzystuję przerwę na lunch, żeby porozmawiać z ojcem. Jak zwykle przekonuje mnie, że wszystko dobrze, a mi aż trudno się powstrzymać od powiedzenia "Poprzednio też było dobrze, a po powrocie zastałam cię w szpitalu". Nie mówię tego jednak, bo wiem, że ojciec się stara. I mam pojęcie, dlaczego nie mówił mi, że coś jest nie tak. Chciał mi pokazać, że umie sobie poradzić z własną córką. Chciał mnie po prostu odciążyć.
Kiedy kończę rozmawiać, dosiada się do mnie Ludmiła. Siada naprzeciwko i patrzy na mnie tym swoim wzrokiem mówiącym "Mów". Udaję jednak, że nie wiem, o co chodzi i biorę się za jedzenie swojej sałatki.
- Nie wiesz może, dlaczego marynarka Verdasa była rzucona na podłogę a jego włosy nieźle poczochrane? - pyta, opierając ręce na stole. Prawie się krztuszę, ale staram się zachować, jakbym nie wiedziała, o co chodzi.
- Może jakiś szybki numerek przed pracą?
- Ciekawe z kim. - Bierze z mojego talerza listek sałaty i powoli go je, wciąż na mnie patrząc. - Nie masz jakiś pomysłów?
Wzruszam ramionami.
- Leon ciągle się z kimś pieprzy - mówię, starając się zachować jak najbardziej obojętny wyraz twarzy. - Wcześniej nie interesowały cię jego dziwki.
Blondynka mruży oczy i nadal przygląda się mojej twarzy.Zaczynam mrugać przypominając sobie naszą pierwszą wspólną noc, spędzoną jako jedność w domu jego rodziców. Biorę do reki filiżankę z kawą. Upijam łyk, po czym szybko go wypluwam z powrotem do naczynia.
- Gorące. - Mówię podczas machania ręką w celu ochłodzenia języka.
Ferro nie odrywa jednak ode mnie wzroku.
- I naprawdę nie masz pojęcia, z kim przespał się Verdas?
- Lu, skąd to nagłe zainteresowanie Verdasem? - próbuję zmienić temat. - Czyżby ci się podobał?
- Co?!
Nie odpowiadam, tylko wracam do mojej sałatki, wzruszając ramionami. Wiem już, że blondynka nie poruszy tego tematu. Z pewnością, gdybym nazwała ją dziwką, byłaby mniej zła niż teraz. Jest idealnym przykładem osoby, która wierzy w to, że maska Leona jest jego prawdziwym obliczem.
* * *
Stoję przed lustrem, zastanawiając się, jak zachowywać się podczas kolacji. Boję się spotkania z Leonem po incydencie w jego gabinecie. Po lunchu na szczęście nie miałam okazji z nim porozmawiać. Był zapracowany, do tego doszły spotkania i zanim się obejrzałam, mogłam iść do domu. Wiedziałam jednak, że podczas jazdy z nim samochodem nie będzie tak łatwo.
Nagle do pokoju wchodzi Megan. Kładzie się na moim łóżku i bacznie przygląda.
- Na kolacje biznesowa się tak wystroiłaś? - pyta, a ja zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno nie wystroiłam się za bardzo. Mam na sobie sukienkę do kolan w kolorze bordo. Ma ona dół w kształcie bombki. Talia jest natomiast zaznaczona kokardką z boku. Moje włosy spięte są w koka.
Patrzę na swoje odbicie i widzę kogoś zupełnie innego. Nie ukrywam jednak, że podoba mi się ten ktoś.
- Muszę przecież jakoś wyglądać.
Powiedziałam ojcu i Megan, że jest to kolacja biznesowa. Nadal nie wiedzą, że udaję narzeczoną Leona i wolę, żeby tak przez jeszcze dłuższy czas zostało. Nie podejrzewali nic, co bardzo mnie ucieszyło.
W pewnym momencie Megan wstała i podeszła do okna.
- Ktoś miał po ciebie przyjechać? - pyta.
W odpowiedzi podchodzę tylko do okna. Przez szybę widzę samochód Verdasa. Musiała usłyszeć jak parkuje, bo mi się to niestety nie udało. Szybko ubieram czarną marynarkę i biorę małą torebkę.
- Dobranoc - mówię i całuje siostrę w policzek. - Idź się wykąpać i do łóżka. Jak wrócę masz spać.
Z uśmiechem wychodzę z pokoju. Kiedy jednak staję przed domem po uśmiechu nie ma śladu. Leon ma na sobie czarny garnitur. Wysiada z samochodu, który obchodzi. Gdy mnie dostrzega, zatrzymuje się wpół kroku.
* * *
Przychodzę z rozdziałem, który nie jest jakiś najlepszy, ale z pewnością lepszy niż poprzedni :P Oczywiście najlepsze fragmenty należą do Blair, której jak zwykle dziękuję za pomoc <333 Nie ma to jak pisać rozdział i co 2 zdania przerywać, c'nie? :///
Tak dla tych, którzy nie czytają CEEA [KLIK] - To tyczy się również tego bloga. Z tego, co pamiętam nie było takiej sytuacji, ale tak na przyszłość - żeby zaoszczędzić swój i Wasz czas ;)
Dzisiaj, krótko ;D
Do następnego :*
Nicole <3
45 komentarzy = Rozdział 12
zajmuję :3
OdpowiedzUsuńNa sam początek, chciałabym Cię przeprosić :c Sądzę, że chodziło Ci o mój komentarz. Miałam na myśli, moją rozmowę z Natalią, z jakiegoś tygodnia temu. Ale nie przemyślałam tego, że zabrzmi to tak, jak zabrzmiało. Nie chcę, żebyś miała mi to za złe, więc z góry bardzo przepraszam, za swoją głupotę i nie przemyślane słowa ;_;
UsuńRozdział świetny *-* Prawie numerek na biurku *o* Gdyby nie Lu, Ugh. xD Podobają mi się relacje między V a Leónem *-* Ciekawi mnie, co dalej będzie się działo :)
Nie mogę się doczekać next, tak samo jak na CEEA :)
Pozdrawiam!
I jeszcze raz, przepraszam.
Marcela :)
Tryncio zajmuje!
OdpowiedzUsuńTak jakby debil wraca. Nie wiem czy płakać czy się śmiać, a może i jedno i drugie. Zaznaczam, jestem po treningu i nie myślę, także nie odpowiadam za to co znajdzie się niżej. ^^
UsuńJako, że nie jesteśmy już małżeństwem, czy nim jesteśmy? Gubię się w tym. :( Nie pozostaje mi nic jak, życzyć weny twórczej odpowiedzialnej za te cudeńko, pominę mój fragment, który można było wywalić. :D
Cóż, Leoś ciągle się z kimś pieprzy, hę? Ciekawe "niby" z kim, gdzie i kiedy.
Na widok niej omdleje i będą ściągać go z asfaltu, mam rację? Byłoby zajebiście! Taki placek na jezdni i go ściągają metalowym czymś. Natalia ogarnij się, cukierki pudrowe źle na Ciebie działają.
Cóż więcej mogę powiedzieć? N O T H I N G. Jak wspomniałam, nie mam siły na napisanie czegoś sensownego.
Teraz ciesz się nowym głównym mężem, skoro pierwszego i tak nie kochasz, phi. Good luck w nowym małżeństwie. :3
Blair.
ZAJMUJĘ.
OdpowiedzUsuńTRZECI MISIEK - FOCH.
JESTEM :D
UsuńNa początku: Podoba mi się to opowiadanie. Wprawdzie wersja, w którym jest Teddy (do pewnego momentu - bez śmierci Miśka...) była także całkiem niezła :D
Pingwin, najlepsza Ludmiła :D
I rozdział tradycyjnie zakończony w "najlepszym momencie". "Ostatnia" kolacja Leonetty :D I chyba pierwsza zarazem... xD
Misiek by przeczytał jak z wielką radoscią Leon zwalnia ludzi. Bo to go lekko rozśmiesyzło, no nieważne.... :D
Czekam na 12. ^-^
Teddy
Miejsce dla Śmierci.
OdpowiedzUsuńMisiek ma taki zaszczyt ^-^
Śmierć dziękuje Miśkowi za zajęcie miejsca :D
UsuńU dzieje się ;>
A tak od początku: ŚWIETNY *o*
Lu, już Cię kocham stara, nie żeby coś, bo oczywiście nic, takie tam skomplikowane :D
Megan, to ma wejście. Ale serio? Skończyć w takim momencie?
Ale jakby nie patrzeć w momencie, kiedy piszę ten komentarz ty peanie piszesz nowy rozdział, ale ci...
Niech Vilu trzaśnie Miśka drzwiami :D Taki pomysł na śmierć Miśka :D
Weny ^^
Dobra, skoro wszyscy się podpisują to i ja ;>
Kathy
Super
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuńHohoho romansik w pracy :x
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !
S.V
Super!!
OdpowiedzUsuńMoment z "numerkiem" w gabinecie Leona nieziemski!!!
A Lu i jej super domyślenie się o co chodzi-boskie!!
Musiałaś przerwać w takim momencie!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
<3
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńNo no Via jednak dalej udane narzeczoną :) Wezwał ja do swojego biura. Na początku taką niewinna rozmowa później złamany obcas i prawiewylądowali razem na kanapie haha xD Nie no oni nie mogą być dla siebie obojętni i albo ja wariuje albo na prawdę obydwoje z nich się w sobie zakochują pomału :D Lu taką ciekawska i dociekliwa ;) No no Vooletta jak się wystroiła czyżby Leon zaniemówił ma jej widok? Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Przepraszam za błędy ale pisze z telefonu :(
Usuń<333
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń~Lily
Ciekawie,ciekawie
OdpowiedzUsuńNo i nie wiem co dalej
Leoś i Vilu,no nie powiem jedna
Kolacja i koniec nie wydaję mi się:)
Czyżby mi się zdawało,czy Leoś zaniemówił pod wpływem wyglądu aj jaj
Nie mogę się doczekać co dalej
Czekam na next
Buziaki Mela :*
Boski ♥
OdpowiedzUsuńJejciu, czemu nie doszło między nimi do niczego ;cccc
Na kanapie tak fajnie by było ;ccc
Smuteczeg ;cc
Czyżby Leoś zaniemówił z wrażenia ? ♥
Tak, tak :3 Ja to wiem B|
Czekam na next <3
Pzdr, Liv ;***
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBosko ;3 ciekawe jak bedzie na tej kolacji "biznesowej" :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next.! :*
świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCudownyyy *,*
OdpowiedzUsuńtak kocham to historie *,*
jest genialna *,*
uzalezniona od (*,*) xD
Vilu i "numerek" z Leoskiem - genialny *,*
czekam na nastepny! ;*
weny, weny i jeszcze raz weny! ;*
opowiadanietini.blogspot.com
Zapraszam ;)
przepraszamza bledy - telefon ;/
UsuńFajny to mało powiedziane :) ten rozdział jest genialny z resztą jak cały blog :)czekam na next, mam nadzieję że szybko on się pojawi ;) życzę weny na bloga i rozdziały:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga <3
ANONIMKI! Ogarnijcie się! Nikt Wam nie napisze rozdziału bo Wy wstawiliście 45 komentarzy a jednym zamachem. -.- Co do rozdziału :) To jak zawsze zachwycający! Czuję, że Leónowi coś zabzyczało w sercu :> I oczywiście najlepszy według mnie ostatni "part" (jeśli można to tak nazwać) gdy Violetta wychodzi i widzi Leóna w garniturze! NO KOBIETO DOSTAŁAM PALPITACJI SERCA! Czekam na następny z niecierpliwością! :*
OdpowiedzUsuńCUDO <3
OdpowiedzUsuńZ rozdziału na rozdział coraz bardziej zakochuje się w tym opowiadaniu. XD
Rozdział jest fantastycznie napisany.
Nie mogę doczekać się juz kolacji.
Prawie doszlo do szybkiego numerka.
Leonetta zbliża sie do siebie.
Z niecierpliwością czekam na nexta.
Masz wielki talent. ;*
boski czekam na następny
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Olivia :*
Cudowny <33
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba <33
Jesteś genialna, napisałaś go fantastycznie <33
Leoś chyba nie chce zapomnieć o tym co się wydarzyło u jego rodziców ^^
Bardzo się z tego powodu cieszę ^^
Aż mi się gorąco robi na samą myśl, że on coś do niej czuje *.*
Jest taki słodki :3 Uratował ją przed spotkaniem z podłogą ^^
I ta marynarka na ziemi xD
Nie mogę się doczekać tej kolacji ^^
Ostatni moment opisałaś perfekcyjnie, idealnie ♥
Verdas (w garniturze *.*) aż zaniemówił ;D
Czekam na kolejny ;*
Mega wypas czekam na jest /LEONETTA4EVER
OdpowiedzUsuńNa *next
UsuńJa pieprze pochwalony anonim! Chyba faktycznie niektórzy Nie czytają tych notek pod rozdziałem. Może następnym razem wplec zdanie ze nie tolerujesz spamu gdzieś w środek rozdziału, to wtedy przeczytają :)
OdpowiedzUsuńCholerna Lu!
A już miało być tak pięknie.
Nie dość że im przerwala, to jeszcze domyśla się co takiego tam robili. Oj nie dobrze, nie dobrze, boje się ze nie długo wszystko wyjdzie na jaw. Ale przynajmniej nasi "narzeczeni" sie do siebie zbliżają!
O mam pomysł a może zrobilas jakiś +18 hmm? Fajnie by było ;)
Kocham to opowiadanie, na 100 jest to moje ulubioe! A CEEA ma 2 miejsce!
Już się nie moge doczekać nastepnego <3
Boski rozdział! Zresztą jak każdy
OdpowiedzUsuńtwój ;-) Jestem twoją fanką!
Zapraszam do mnie chociaż moje opowiadanie nie jest w połowie taki wspaniałe jak twoje:
http://jorgeytiniamor.blogspot.com/?m=1
~ Wiki Verdas :-*
Cudowny jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńNasza Leonetta znowu w akcji <3
Ja dzisiaj krótko :p
Czekam na next
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
świetny rozdział! :) czekam na next i mam nadzieję że ta sytuacja z anonimami się nie powtórzy, to jest chore co oni robią o.o ja też piszę kom. jako anonim ale zawsze sie podpisuje swoją ksywką :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alex <3
Boooooooski ;**** niemoge się doczekać nextu <3333
OdpowiedzUsuńŚWIETNY :):) czekam na next i życzę weny ;**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Viki <3
Super
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńKocham twoje blogi <3
Nie mogę się doczekać nexta :)
Żabka Blanco
Super <3 czekam na 12 :")
OdpowiedzUsuń'Prawie' numerek Leonetty w biurze :P
OdpowiedzUsuńGŁUPIA FERRO! :P
Ciekawa jestem co z tą kolacją :P
DAWAJ JUŻ NEXTA, PROOOSZĘ C:
Mogłaby być już Leonetta...
Czekam na nexta ;33
Całusyyyy ;**
Nati
Boski <33333 czekam na next'a i dużo weny życzę xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Karoolcia <3
nie rozumiem tych wszystkich anonimów, niby chcą żeby rozdział był szybciej, a spamując w komentarzach tylko to opóźniają:/ żałosne.... :/
OdpowiedzUsuńco do rozdziału to jest genialny tak samo jak każdy inny rozdział <3 czekam na next i weny życzę :)
Pozdrawiam, KasiaV :**
super 11 <3 Ah ta Ferro gdyby nie ona może by do czegoś doszło O.o XD
OdpowiedzUsuńczekam na rozdział 12:*
Lili B :)
Super :) czekam na 12
OdpowiedzUsuńTO JEST BOSKIE <3 czekam na rozdział 12 i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńpozdr. Kiko ;3
Super rozdział 11 :) czekam na 12 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZuza167
ten rozdział to CUDO :) czekam na nexta i życzę weny na bloga tego i drugiego :)
OdpowiedzUsuńDidiV <3
świtnie <3 czekam na 12
OdpowiedzUsuńpozdr. Alexis<3
Jrstem pierwszy raz na tym blogu i jest bardzo dobry :)
OdpowiedzUsuńTo jest boskie <3 Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńGenailne kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńDodaj szybciutko next bo niee wytrzymam! ;*
Gabela
<3
OdpowiedzUsuńDawaj jak najszybciej next!!
Szukasz dobrej ucieczki od nauki , chwila relaksu , patrze jest rozdział !! ahh Leonetta
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńcuuuuudo ^ ^
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania, czekam na next ! To urzeklo mnie najbardziej !
OdpowiedzUsuńRozdzial genialny .masz talent to opowiadanie jest cudne*_*
OdpowiedzUsuńżyczę weny i czekam na next!
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńNicol czemu usunęłaś bloga? :(
OdpowiedzUsuńCzemu usunełaś CEEA?
OdpowiedzUsuńCO DO CHOLERY Z CEEA?! I kiedy next tutaj?!?! Kurde, miałaś ceea zostawić żeby ktoś czytał sb od nowa rozdziały lub dla nowych osób które na niego natrafia. Przywróc go i daj tu nexta... Nie lekceważ nas...
OdpowiedzUsuńKakałkooo
Spokojnie o.O
Usuń1... 2... 3... itd ;D
Jtr przywroce ;)