28.8.14

Rozdział 4: Miło cię poznać

Rozdział dedykuję Caroline Wesley :**

Szatynka zupełnie nie wiedziała, gdzie jest. Było to jakieś małe miasteczko. Zawsze myślała, że Leon pochodzi albo z Buenos Aires, albo z równie wielkiego miasta. Nie spodziewała się, że wywiezie ją na... coś takiego.
     - Twoi rodzice mieszkają tutaj? - spytała. - Czy może... w jakimś mieście dalej?
     - Niestety tutaj - odpowiedział niechętnie i włączył radio. Dał tym jasno do zrozumienia, że nie ma najmniejszej ochoty rozmawiać z Castillo i przez resztę drogi milczeli.
     Kiedy dojechali, szatynka ujrzała duży biały dom z pięknym ogrodem. Na ganku przed domem stała kobieta ubrana w drogą, błękitną sukienkę. To pewnie matka Leona, pomyślała od razu Violetta. Rozmawiała z młodszą kobietą w fartuchu i włosach związanych w koka.
     Zanim szatynka się obejrzała, Leon otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł jej wysiąść. Nadal nie spuszczała wzroku z domu posiadłości. Teraz nie dziwi ją już tak bardzo miejsce zamieszkania rodziny Verdasa, wręcz przeciwnie. Mają ogromną działkę, piękny dom i wspaniałą okolicę. Wszędzie wokół była zielona trawa - wyglądało to piękniej niż mogłoby się wydawać.
     Kobieta na widok swojego syna przestała rozmawiać z drugą i szybkim krokiem podeszła do nich. Najpierw uściskiem przywitała Leon, a potem spojrzała na Violettę i obdarowała ją szerokim uśmiechem.
     - Ty musisz być narzeczoną mojego syna - oznajmiła szczęśliwa. - Nawet sobie nie wyobrażasz, jak nie mogłam się doczekać poznania Ciebie. - Podeszła bliżej i ją także przytula.
     Castillo z lekkim wahaniem oddała uścisk. Kobieta pachniała drogimi perfumami o bardzo ładnym zapachu. Szatynka od razu zauważyła, że Leon nie wdał się w matkę. Od niej na kilometr można by było poczuć dobroć, serdeczność i tym podobne cechy. Wiedziała już, że Federico wcale niczego nie wyolbrzymiał mówiąc o niej.
     - Panią też miło poznać - odpowiedziała, uśmiechając się lekko.
     - Mów mi Melisa - powiedziała, wypuszczając ją z uścisku i podała jej rękę.
     - Violetta. - Uściskała rękę matki swojego szefa.
     Na nadgarstku znajdowała się śliczna bransoletka z korali, a na palcu serdecznym obrączka.
     - Chodźcie, pokażę wam wasz pokój. Victor zajmie się waszymi bagażami.

     Sypialnia była ogromna. Ściany były białe, jak i wszystkie meble. Znajdowało się tam duże okno z widokiem na morze, a zaraz obok były rozsuwane drzwi, prowadzące na balkon. Naprzeciwko znajdowało się łóżko z baldachimem. Poduszki na nim były błękitne, a pościel biała. Parę metrów od łóżka były jakieś drzwi. Castillo nie domyślała się do czego one prowadzą.
     - Postanowiliśmy wyremontować twój stary pokój - Kobieta z satysfakcją zwraca się do Leona.
     - Widzę - mruczy, równie zszokowany jak jego asystentka.
     Po chwili do środka wchodzi mężczyzna z walizkami, które kładzie przy łóżku.
     - Ojciec jeszcze nie wrócił. Rozpakujcie walizki, odświeżcie się czy odpocznijcie po podróży. Zawołam Was - powiedziała i spojrzała na Violettę. - Wszyscy chcą cię poznać.
     Następnie opuściła pomieszczenie. Castillo niepewnym krokiem weszła w głąb pokoju, Leon zaś podszedł do drzwi na balkon i je otworzył.
     - To był kiedyś pana pokój? - zapytała niepewnie.
     - Twój.
     - Co?
     - Masz zamiar cały tydzień mówić do mnie "Pan"? - spytał. Castillo rzeczywiście nie zwróciła uwagi na to, iż ma udawać jego narzeczoną, a cały czas tak się do niego zwraca.
     - Twój pokój - poprawiła się i usiadła na łóżku. Przejechała palcami po miękkiej pościeli. Rozejrzała się jeszcze raz. - Od czego są te drzwi?
     - Od łazienki. - Podszedł i otworzył je. Szatynce zaparło dech w piersiach. Ona nawet teraz musiała dzielić łazienkę ze swoim ojcem i siostrą, i nawet nie śmiała marzyć o własnej. Z kolei Leon miał taką od najmłodszych lat. - Świetnie, tutaj też postanowili zrobić remont.
      Violetta wstała i podeszła do Verdasa. To pomieszczenie również było wielkie - większe niż pokój kobiety. Kafelki były czarno-białe, zarówno na ścianach jak i podłodze. Znajdowało się tam duże lustro, zlew, toaleta oraz trójkątna duża wanna.
      - Wow - wydusiła z siebie.

     Po przebraniu się i rozpakowaniu, Melisa zawołała Violettę wraz z Leonem do salonu. Szatynka miała poznać ojca swojego szefa i jego przyrodnią siostrę. Nie ukrywała, że stresowała się - w końcu po kimś Leon musi mieć charakterek, a jeśli nie po mamie, jest szansa, że po tacie.
     Kiedy zeszli, rodzice Verdasa o czymś dyskutowali, a jego siostra siedziała na białej kanapie i czytała jakieś czasopismo. Leon szedł pewnym krokiem, a Castillo szła zaraz za nim niepewnym. Zanim zszedł zupełnie ze schodów, odchrząknął głośno, dając tym znać, że wraz z "narzeczoną", również znajdują się w pomieszczeniu.
     - Witaj, Leonie - powiedział mężczyzna poważnym tonem na widok syna. Bingo, pomyślała Violetta. Charakterek ojca.
     Zeszli do końca i podeszli bliżej. Mężczyzna wymienił uścisk dłoni z synem i przeniósł wzrok na Castillo.
     - Miło mi cię poznać, Violetto - mówił nadal śmiertelnie poważnie. Jak sędzie rozmawiający z przestępcą, a nie ojciec z partnerką syna.
     - Mi także - mruknęła, po czym również podali sobie ręce.
     Starszy Verdas miał bródkę i siwe już włosy. Ubrany był w jasnoniebieską koszulę i stare dżinsy. Na jego lewej ręce widniał srebrny zegarek.
     Castillo czuła do niego coś w rodzaju strachu. Zachowywał się, jakby już wiedział, że ona i Leon nie są razem. Leona nie traktował lepiej. Jego matka zachowywała się, jakby nie widziała go odkąd skończył 18 lat, on jakby był denerwującym sąsiadem, który przyszedł, aby ponownie pomarudzić.
     Po chwili obok zjawiła się młoda szatynka. To pewnie jego siostra, pomyślała Violetta. Spojrzała na Leona, rzucili sobie krótkie hej i wyglądali jakby mieli się przytulić, ale w połowie drogi zrezygnowali i podali sobie rękę. Następnie dziewczyna zilustrowała wzrokiem szatynkę i uśmiechnęła się.
     - Więc ty musisz być tą Violettą, o której ostatnimi czasy gada się w tym domu bez przerwy - powiedziała. - Lara.
     - Miło cię poznać. - Wymieniły uścisk dłoni.
     - Zaraz powinien przyjść Federico z dziewczyną - powiadomiła ich Melisa.
     - Jak to Federico z dziewczyną? - zapytał Leon, z równie zdziwioną miną, co Violetta. Jeśli Fede lub Ludmiła zobaczą ich tutaj razem, od razu wszystkim wypaplają, że tak naprawdę Castillo nie jest narzeczoną Verdasa.
     - Fede bywa tutaj częściej niż ty, więc nie dziw się, że przyjechał na moje urodziny. Ludmiłę poznaliśmy już jakiś czas temu, więc wziął ją ze sobą - wyjaśniła i spojrzała za szatynkę. - O, idą.
     Zgodnie się odwrócili, i para od razu się zatrzymała. Uśmiechy zniknęły im z twarzy. Zdecydowani byli zdziwieni i nie do końca wiedzieli, co się dzieje.
     - Violetta? - spytała blondynka. - Co ty tutaj robisz?
     - J-j-ja...
     - Poznaje moich rodziców - powiedział szybko Leon, po czym objął ją ramieniem. - Najwyższa pora, nie uważasz, Fede? - dodał z uśmiechem, mówiącym "Przyznaj mi rację, bo cię zwolnię".
      Szatynka dostrzegła, że Włoch się waha. Nie wiedział zupełnie, o co chodzi i po czyjej stronie powinien być. Zilustrował ich dokładnie wzrokiem i nie wiedział, czy to prawda, czy udają. Wiedział jednak, że jest przyjacielem Leona. Dopóki mu tego nie wyjaśni, woli być po jego stronie.
     - T-tak, najwyższa. Zastanawiałem się, ile zamierzasz jeszcze z tym zwlekać - odpowiedział, a jego dziewczyna obdarowała go zszokowanym spojrzeniem. - Witaj, Violetto! Miło cię znowu widzieć.
     Podszedł do dziewczyny i ją przytulił, przed tym spoglądając na nią pytająco. Zaraz po nim przytuliła ją Ludmiła.
     - O co chodzi? - wyszeptała jej do ucha. Ta w odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami i posłała jej przepraszające spojrzenie. Właściwie nie wiedziała, za co dokładnie ją przeprasza. Powodów trochę się nazbierało.
     - Co powiecie na kolację? - zaproponowała Melisa. - Z pewnością jesteście głodni.

     - O co w tym wszystkim chodzi? - wyszeptał Federico do Leona i Violetty. Przed deserem cała czwórka odeszła na chwilę od stołu pod pretekstem pokazania czegoś przez Leona. W rzeczywistości wyszli przed dom. - Od kiedy jesteście razem? I dlaczego nic o tym nie wiem?
     - Dobre pytanie - przyznała blondynka. - Violetta, myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami!
     - Jesteśmy! - odezwała się w końcu. - Po prostu...
     - Po prostu jesteśmy dorośli, a wy nie jesteście naszymi rodzicami, żebyśmy musieli się wam spowiadać - dokończył za nią Verdas, piorunując wzrokiem Ferro.
     Szatynka chciała powiedzieć przyjaciółce prawdę, jednak nie mogła. Co wtedy zrobiłby Leon? Ferro z pewnością nie byłaby zadowolona z czegoś takiego, i kto wie? Może wszystko by wypaplała. Nie mogli ryzykować. Ale Castillo nie chciała jej okłamywać - tak nie robią prawdziwe przyjaciółki.
     - A prawdziwy powód? - zadała kolejne pytanie, pewna siebie Ludmiła.
     - Nie jesteśmy razem - rzuciła szybko Violetta, a oczy całej trójki skierowały się na nią. Dopiero wtedy dotarło do niej, co powiedziała. Leon był zdenerwowany, zaś Ferro i Fede zdezorientowani. Widziała w ich oczach, że oczekują rozwinięcia jej wypowiedzi. Kiedy jednak takowego nie dostali, blondynka postanowiła się po nie upomnieć.
     - Jak to nie jesteście razem?
     - J-j-ja... udaję?
     - Błagam, Leon. Powiedz, że nie... - zaczął mówić Federico, ale szatyn mu przerwał.
     - Tak, Violetta udaje moją narzeczoną przed matką!

     Po długiej dyskusji na ten temat, udało się namówić parę, żeby nic nikomu nie wygadali. Szatynka zapewniła, że sama zaproponowała to Verdasowi. Nie wiedziała, dlaczego nie wyznała im prawdy. Z pewnością byliby mniej zdziwieni z wiadomości, iż szatyn ją szantażuje.
     Nie wrócili na deser, tłumacząc się, iż są zmęczeni i chcą się już położyć. Kiedy Castillo wyszła z łazienki, zobaczyła obok łóżka koc na podłodze i kilka poduszek.
     - Voila* - powiedział Verdas na jej widok.
     - Będziesz tu spać? - spytała szatynka.
     - Nie ja, ty.
     Chyba cię pogięło, pomyślała, ale zabrakło jej odwagi, żeby powiedzieć to na głos. Nie miała zamiaru spać na podłodze. Prędzej zrobi to on. Wiedziała, że to odpowiednia chwila, aby w końcu mu się postawić. Wystarczy, że głośniej krzyknie, a jego rodzice dowiedzą się, że wcale nie jest jego partnerką. W tsmtym momencie on nie mógł jej nic zrobić, bo ona miała na niego również haka. I nie użyje go, dopóki ten jej nie zwolni, ale to oznacza również, że nie musi robić wszystkiego, co ten jej każe.
     - Zapomnij, nie będę spać na podłodze - powiedziała. Starała się, żeby jej ton był stanowczy. - Prędzej ty.
     - To mój dom! - powiedział, ja zdenerwowane dziecko, któremu ktoś zabrał lizaka.
     - Właśnie, a ja jestem gościem.
     - Nie będę spać na podłodze.
     - Ja też nie. - Spodobało jej się przeciwstawianie swojemu szefowi. Czuła się silniejsza. W tym momencie nie miała być posłuszną asystentką, która wykonuje każde polecenie bez gadania. Miała być jego  n a r z e c z o n ą, która także ma coś do powiedzenia w wielu sprawach. I była tym niezwykle usatysfakcjonowana.
     - Świetnie! - powiedział, po czym położył się w łóżku.
     - Świetnie! - odpowiedziała i położyła się po drugiej stronie. Odwrócili się do siebie plecami - oboje szpecąc coś o sobie nawzajem - i ułożyli się wygodnie. Nie obyło się bez kłótni o kołdrę. W końcowym rezultacie jednak zasnęli i wszyscy przeżyli.

*voila - (czyt. włala) z francuskiego "proszę".

* * *

W końcu napisałam tą 4! xD Trochę późno, ale początek pisało mi się strasznie trudno i dość długo mi to zajęło. Resztę jednak napisałam - jak na mnie - szybko i wyszedł w miarę długi, więc mam nadzieję, że zaspokoiłam Wasze potrzeby :D Trochę wieje nudą, ale z każdym rozdziałem będzie ciekawiej ;)
Tyle, czekam na Wasze opinie :*
Im więcej komentarzy, tym szybciej next ^^

Nicol <3

28 komentarzy:

  1. Boskie *.* Właśnie widzę że co rozdział to lepszy ^^
    Ciekawe jak obudzą się jutro.. razem czy po przeciwnych stronach łóżka..
    Hehe Fede i Lu zdezorientowani sytuacją :) Nie mogę doczekać się momentu kiedy Leon zacznie się zakochiwać w Violettcie. Nie! Stop, kiedy oboje zaczną się w sobie zakochiwać. To będzie na pewno urocze ^^, nie wątpię w to :D
    Hahaha z tego Leona taki mężczyzna że aż wcale, że kazał spać damie na ziemi.. nonsens xd :D
    Czekam na next i życzę weny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O co chodzi? Przecież rozłożył jej koc i poduszki! xDDDD

      Usuń
    2. Hahaha on by się wylegiwał na wielkim łożu a Viola jak pies, ale wyszło na to że spali razem ^^

      Usuń
    3. PS. Mój kot ma nawet przywileje i śpi ze mną na łóżku xd a Viola ma na ziemi ?xd
      Buziaki :**

      Usuń
  2. Pierwsza . ^^ ! . Czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodasz jeszcze cos dzisiaj ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny :*
    Już nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział <3
    Dziękuję za dedyk <33
    Hahah Leon i Ludmiła też przyjechali xDD
    Ale z Leon cham xD
    Kazał jej spać na podłodze jak psu xD
    Chamsko xD
    Ode mnie by dostał za to w pysk xD
    Pewnie się obudzą wtuleni w siebie ^^
    Czekam na nexcik <3333

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :))
    Hah krępująca sytuacja z Lu i Fede :)
    Viola się postawiła no brawo !!
    To opowiadanie jest świetne , uwielbiam je :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny ;)
    U wszystko by się prawie wydało przez Fede i Lu :) Ale nikt nie piśnie an słówka. Viola postawiła się Leonowi i teraz śpią sobie razem, ale by było jak by się obudzili w swoich objęciach xD Już czekam na następny rozdział ;***
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagościłam, przeczytałam i jestem :D
      Rozdział cudowny <3
      Nareszcie przyjechali do rodziców, teraz będzie się działo xD
      Uważam, że rodzice Leona to kompletne przeciwieństa, ale przecież mowią, że przeciwieństwa się przyciągają. Tak będzie przecież z Leonem i Vilu :D
      Cóż co ja sądze o Larze? Lara tak jak w każdym rodzeństwie dokucza swojemu bratu, ale mimo to myślę, że jest dobrą osobą i polubią się nawzajem z Vilu.
      A teraz przechodze do niespodzianki, rodzinka tak sobie gada, taka normalnie rodzinna sielanka aż tu "narzeczeni'' dowiadują się o innych gościach, którzy mogą zaprzepaścić plan Verdasa *o*
      Na szczęście udało im się ich jakoś nakłonić aby nie zdradzali ich kłmstewka. Sama się zdziwiłam po co Violetta powiedziała, że to ona wpadła na ten pomysł. Może nie chciała się bardziej narażać szefowi?
      I na koniec po ciężkich chwilach udawania wrócił stary Verdas i zafundował Vilu spanie na podłodze. No ja wiem, że rozłożył tam koc i poduszki, ale to i tak niedorzeczne. Na szczęście udało jej się mu postawić. Jednak Vilu ma tam gdzieś w sobie skryty zły charakterek ;>
      I na tym kończę moją nudną przemowę. Czekam na next :*

      Usuń
    2. Przez przypadek komentarz w odpowiedzi. Wybacz jestem na tablecie :x

      Usuń
  8. WSPANIAŁEEE <333 CZYTAM WSZYSTKIE TWOJE BLOGI <3 One są wspaniałe <3 a ten to moj ulubiony <3 a zaraz potem ONDM <3 Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam a nastepny!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Supcio!!Wyszło rewelacyjnie!!
    Nie mogę się doczekać 5<3
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Y:):):):):):):):):):):):)_)_):):):):):)_)_):):(_Te amo genialny cudowny,wspaniały rozdział co tu dodać wiecej

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo !!
    Czkam na next !! ~ Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Wczoraj poznałam twojego bloga a aj zobaczyłam o czym piszesz zakochałam się w tym blogu uwielbiam takie opowiadania przeczytałam wszystkie rozdziały i kiedy kolejny oby niedługo ;) Kasia

    OdpowiedzUsuń
  14. PINGWINKU!!!! Boze,kochana swietna opowiesc ♥ lubie ta wersje Leoska xddd
    burak kaze spac Vils na poflodze -.-
    powinna wybuchnac wojna na poduchy ! :(
    Potocznie nazwana 3 wojna swiatowa ;*
    Ta, wiem zajebioza mi sie udziela ^^
    Czekam na next ♥
    I wiem ze chamsko ale wpadnij do mnie czasem ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski ♥
    Czekam na next <3
    Pzdr, Liv ;***

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo <3
    Genialny jaz zwykle
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X