Jeszcze raz wszystko analizowała. Udawanie narzeczonej szefa lub bezrobocie. Wybór wcale nie mógł być aż taki trudny. We wczorajszej rozmowie z ojcem, ten powiedział jej, że sobie poradzą. Mówiła mu, że zawsze może zostać, ale ten stwierdził, że nie może zostać bez pracy, a z Leonem jest takie ryzyko. Oczywiście nie powiedziała mu o ultimatum. Sam powiedział, iż Verdas może ją zwolnić za coś takiego - nie zaprzeczyła.
- Pomóc w czymś Pani, Panno Castillo? - Z zamyśleń wyrwał ją głos sprzątaczki. Była nią zawsze miła i pomocna pani w podeszłym wieku. Jako jedyna z całego biura, potrafi zachować dobry humor nawet w gorsze dni szatyna. - Stoi tutaj Pani tak od 20 minut.
Spojrzała na nią zdziwiona, po czym przeniosła wzrok na wisząc obok zegarek - rzeczywiście minęło 20 minut. Myślała, że najwyżej 5.
- Nie, nie. Dziękuję. - Obdarowała ją wymuszonym uśmiechem. - J-j-ja tylko... zamyśliłam się.
Odwróciła się i jak najszybciej zapukała, aby nie stracić odwagi i nie spędzić kolejnych 20 minut na analizowaniu wszystkiego. Kiedy usłyszała jednak głos swojego szefa, miała ochotę zwiać. Nogi nagle odmówiły jej posłuszeństwa. Leon powtórzył, aby weszła surowszym tonem, ale ta nadal stała w miejscu. W końcu drzwi się otworzyły, a stanął w nich wściekły szatyn.
- Ile razy mam pow... - Przerwał, gdy ujrzał Castillo. - To ty.
Otworzył szerzej drzwi i wrócił do swojego biurka. Usiadł, a następnie spojrzał na Castillo wzrokiem mówiącym "Usiądziesz dzisiaj czy nie mam na co liczyć?". Od razu zajęła swoje miejsce.
- I? - zapytał.
- Co "i"?
Westchnął głośno, wyraźne zirytowany nierozgarnięciem szatynki.
- Przemyślałaś moją propozycję?
Nie, pomyślała, i zaraz się za to skarciła. Tak, wszystko przemyślałam. Szkoda tylko, że w tamtym momencie nie była w stanie wydusić choćby słowa.
- T-tak - wydusiła po naprawdę długiej chwili. - P-p-pojadę z tobą.
- Świetnie. Masz być gotowa jutro o 10. Wyjeżdżamy na tydzień. Weź ze sobą w miarę eleganckie rzeczy. A teraz wracaj do pracy.
- Tyle? - spytała zdziwiona, a on obdarował ją pytającym spojrzeniem. - Przecież... mam grać pańską narzeczoną, a... praktycznie nic o panu nie wiem... - powiedziała speszona.
- Po prostu jak najmniej się odzywaj i będzie dobrze. A najlepiej by było, gdybyś nie starała się przypodobać mojej matce - odpowiedział jej zirytowany. - Dalej, praca.
Castillo zrozumiała, że raczej nie chce z nim dyskutować. Wyszła więc i wróciła do swojej pracy. Dzisiejszego dnia zdecydowanie miała jej dużo. Z tego powodu także nie zjadła ani jednego posiłku.
Wróciła do domu po 19. Kiedy pomyślała o tym, iż musi się jeszcze spakować, miała ochotę rzucić się na łóżko i mieć wszystko gdzieś. Niestety - nie mogła. Po przywitaniu się z ojcem oraz siostrą, od razu ruszyła do swojego pokoju. Wyjęła czarną walizkę na kółkach i wpakowała do niej jak najdroższe i najlepiej zachowane ubrania.
Gdy skończyła stać ją było jedynie na szybki prysznic i zapadnięcie w głęboki sen.
* * *
Weszła do firmy. Wszystkie pary oczów skierowane były na nią. Każdy pracownik przerwał swoje zajęcie, aby na nią spojrzeć, a potem szeptać coś do najbliższej osoby. Nie którzy patrzyli na nią z rozbawieniem, inni z pogardą, a jeszcze inny z zaskoczeniem. Powolnym krokiem kroczył w stronę gabinetu swojego szefa.
- Twojego narzeczonego nie ma - krzyknął ktoś z tyłu. - Jest na spotkaniu.
Odwróciła się zdziwiona, aby zaprzeczyć, iż jest to jej narzeczony. Kiedy jednak ujrzała właściciela tego głosu, okazało się, że była to Ludmiła. Stała obok Federico, który powiedział.
- Kto by pomyślał, że nasza mała Violetka jest tak sprytna? - Wszyscy wokół się zaśmiali. - Nawet ja bym nie wpadł na to, aby spać z szefem dla awansu.
Śmiech.
Coraz głośniejszy śmiech i nic więcej.
Dopiero, gdy po 5 minutach zaczęły się także wyzwiska, zatęskniła za samym śmichem.
W tłumie dostrzegła także swojego ojca i siostrę. Również głośno się śmiali.
- Twojego narzeczonego nie ma - krzyknął ktoś z tyłu. - Jest na spotkaniu.
Odwróciła się zdziwiona, aby zaprzeczyć, iż jest to jej narzeczony. Kiedy jednak ujrzała właściciela tego głosu, okazało się, że była to Ludmiła. Stała obok Federico, który powiedział.
- Kto by pomyślał, że nasza mała Violetka jest tak sprytna? - Wszyscy wokół się zaśmiali. - Nawet ja bym nie wpadł na to, aby spać z szefem dla awansu.
Śmiech.
Coraz głośniejszy śmiech i nic więcej.
Dopiero, gdy po 5 minutach zaczęły się także wyzwiska, zatęskniła za samym śmichem.
W tłumie dostrzegła także swojego ojca i siostrę. Również głośno się śmiali.
* * *
Siedziała w żółtej taksówce i obserwowała widoki za oknem. Jej głowę wciąż zajmowało wspomnienie snu. Wciąż powtarzała sobie, że nikt się o tym nie dowie. Niestety szatynka była typem osoby, który martwi się przy każdej lepszej okazji. Trudno jej było ot tak zapomnieć o problemach.
Kiedy dojechała już na lotnisko, głośno wciągnęła powietrze. Możesz jeszcze uciec, pomyślała. Ostatnia okazja.
- Wysiada pani czy jednak rezygnuje z wycieczki? - zapytał z ciepłym uśmiechem kierowca pojazdu. Miał ciemną skórę i czarne okulary, a głos niski. Wyglądasz na dość starego, ale sympatycznego.
- N-nie, przepraszam - odpowiedziała speszona. - Już wysiadam.
- Strach przed lataniem samolotem?
- Nie, prędzej strach przed towarzyszem w tym locie.
Wysiadła, po czym mężczyzna pomógł jej wyjąć walizki i ruszyła w odpowiednim kierunku.
Miała już zapięte pasy i zajęta była oglądaniem swoich paznokci. Nie spodziewała się, że będzie aż tak skrępowana przy swoim szefie. I w zasadzie nie wie nawet dlaczego. Teorytycznie rzecz biorąc jest tak, jakby rozmawiała z nim w jego gabinecie. Z tą różnicą, że teraz nawet nie rozmawiają.
Po raz pierwszy widzi go w innych ciuchach niż garnitur. I nagle zdaje sobie sprawę z tego, że wcale nie zna go tak dobrze, jak jej się wydawało. Bo niby skąd? Wie tylko to, co mówi Federico. Ewentualnie Ludmiła.
Wyglądał na dużo młodszego niż zazwyczaj. Miał na sobie zwykły żółty T-shirt, granatową bluzę z kapturem, dżinsy i czzerwone conversy. Gdyby go nie znała, pomyślałaby, że jest zwykłym sympatycznym i atrakcyjnym mężczyzną. Niestety go znała.
- Co czytasz? - zapytała, próbując zachowywać się przy nim swobodnie. Miała nadzieję, że tydzień wystarczy jej aby tak właśnie się przy nim czuła.
- Jakiś referat Lary - powiedział, krzywiąc się. - Matka myśli, że przeczytałem go pół roku temu.
- Lary? - W pierwszej chwili pomyślała, że to jakaś jego "koleżanka", ale później przyszło jej na myśl, że gdyby jego dziewczyna nadal chodziła do szkoły jego matka z pewnością by jej nie znała.
- Ona powiedziała matce, że mam dziewczynę. Moi rodzice adoptowali ją parę lat temu.
- Nie wiedziałam, że masz siostrę.
- Myślę, że nie ma się czym chwalić.
Dalsza część podróży minęła w ciszy.
* * *
Oto 8 :) Jakaś taka nijaka, ale jest! xD Chciałam ją - powiem szczerze - napisać na szybko, i obawiam się, że to widać - bardzo. Ale! Na swoje usprawiedliwienie powiem, że następny rozdział może pojawić się dużo później niż ten, bo - NIESPODZIANKA! Znowu jest będzie w poniedziałek w naprawie! Yeah! Wytrzymał aż 3 dni ^^ Tsa, z każdym razem coraz bardziej mnie to bawi.
Mam nadzieję, że mimo tej nijakości nie jest taki zły i czekam na opinie ;)
Nicol <3
35 komentarzy = Rozdział 4
Rozdział boski <3
OdpowiedzUsuńHAhaha Leon przez Lare ma przesrane XD
Ja chcę Leonette <3
Czekam na next aniołku ;D <3
Super czekam na next :)
OdpowiedzUsuńA nie dasz rade napisać czegoś jeszcze dziś. Twoje opowiadania sa świetna zarówno ba tym blogu jak i na tamtym.
OdpowiedzUsuńMyślisz, że bloggerki nie mają swojego życia i będą pisać całe dnie? Też chcą mieć chwilę spokoju i rozdziały dodawane codziennie są naprawdę miłe, bo one też mają swoje życie :)
Usuńa napisanie dobrego rozdziału ajmuje nie mało czsu
Usuńto nie jest tak , że o pstryknie palcami i rozdział jest.Trzeba się dużo napracować.
Podziwiam takie blogerki jak Nicol , że poza życiem prywatnym pisze też i blogi...
Lucyy
Cudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next!! ~ Julka ♥
jak zwykle boska część czekam na nexta tutaj i na cree en el amor :)** życzę weny :D
OdpowiedzUsuńBoski ;)
OdpowiedzUsuńMi tam się podoba :) Viola się zgodziła :D Teraz lecą do jego rodzinnego domu. Kto by pomyślał, że to wszystko przez Lare, ale go wkopała xD Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;***
Pozdrawiam <333
Super. Poprostu cudo <3
OdpowiedzUsuńCudoo !
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! :*
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się historia ;*
nie mogę się doczekać następnego ;))
pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
x
○○○ ^_^ Boskii , czekam na next . ^_^ ○○○
OdpowiedzUsuńCudo ♥♥
OdpowiedzUsuńczekam;3
OdpowiedzUsuńGenialny! ;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą historię <3
Jest taka zajebista ^^
Lara wkopala Leosia ^^
Czekam na next! ;)
Ma byc szybko i ma być dluuuuuugi ^^
Pozdrawiam!
Nie zmarnuj twojego talentu!
Boski ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Pzdr, Liv ;**
Nie jest zły. Jest cudowny ^^ Kocham czytać, wszystko co piszesz ♥
OdpowiedzUsuńJej ojciec się zgodził. Ulżyło mi, chociaż to było do przewidzenia :D
Leoś w innym wdzianku, na pewno wygląda równie sexy co zawsze :3
A ten sen... Z początku myślałam, że to prawda i troszkę się przestraszyłam, ale skoro to tylko sen. Nie ma się czego bać. Chociaż? Mam nadzieję, że nic podobnego się nie wydarzy.
I nawet jeśli Viola go nie zna, to podczas tego wyjazdu na pewno dużo się o nim dowie. Nie musi starać się przypodobać jego matce? Violetta nic nie zrobi, a ona i tak ją polubi :D Przykro mi Leon.
Czekam na next :*
Superowy rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest genialne !
Fabuła bardzo wciąga
Czekam na kolejne rozdziały :**
Bombowy :*
OdpowiedzUsuńOjciec Violi się zgodził ^^
O dobrze że to tylko sen *-*
Leon inaczej ubrany , ale i tak seksowny ;)
Lara wkopala Leona hahahaha :D
Viola ma się nie przypodobywać mamie Leona ? Pff.. Ona tylko chwilę z nią porozmawia i odrazu ją polubi :*
Naprawdę świetny rozdział *-*
Czekam na next :)
Pozdrawiam :)*.*
Paula <\3
Świetny ;) Pozdrawiam i czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń<3333
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńJuż coś zaczyna się dziać. Nie mogę się doczekać następnego :*
Weny życzę :*
super rozdział!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBoski ! czekam na next !
OdpowiedzUsuńSuper!!Rewelka!!To lecą,jestem ciekawa co dalej.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i czekam na nexta<3
P.S.Napisałaś Oto 8,a nie 3. :-)
Ah......cudo!!!!! Moim zdaniem nie widać, że jest pisany na szybko...:D Eh...i znowu ten komputer? Naprawdę ci współczuje.....uuuu....szykuje się w 4 rozdziale...;) Nie mogę się doczekać nexta...Pozdrawiam i do zobaczenia. Besos :*
OdpowiedzUsuńTe amo <3
ale mi się podoba ten rozdział.. jesteś najlepsza :)
OdpowiedzUsuńŚwietby czekam na next
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńsuper rozdział
OdpowiedzUsuńNijaki?!
OdpowiedzUsuńDziewczyno czy ty się dobrze czujesz?!
No błagam cię!!
On jest cudowny ;D
Zajebisty,zarąbisty,najlepszy,najpiękniejszy!
Od dziś zaczęłam czytać tego bloga i......BUM!
Jestem od niego uzależniona.
Chciałabym choć w połowie pisać tak jak ty :D
Nie wiem jak radzisz sobie z dwoma blogami naraz.
Podziwiam cię! :D
Ja ledwie radzę sobie z jednym :D
Twój drugi blog jest równie cudowny,boski,zajebisty jak ten<3
Dziś dodałam komentarz na tym drugim :D
Z niecierpliwością czekam na next!!!! <3
Te amo<3
Tini Blanco<3
Kocham to opowiadanie:D
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńCzekam na next ^^
OdpowiedzUsuńbardzo dobre wstawiasz teksty
OdpowiedzUsuńrozdział ...świetny
już nie moge się doczekać następnego
Bardzo mi się podoba twój blog. I tak jak mówi moja pani od polskiego " Ortografia i interpunkcja nie mają znaczenia liczy się to jaki to ma charakter". Czekam na next.
OdpowiedzUsuńElsa