– Twoi dziadkowie nie będą się martwić? – pyta, całując mnie po szyi.
Przez ostatni tydzień powinnam skupić się na zbliżeniu się do Verdasa, ale kiedy ma się na wyciągnięcie kogoś, kto jest taki dobry w łóżku – rozmowa nie wydaje się już taka ważna. W ten sposób też się do niego zbliżam. Może nie w taki sposób, w jaki pragnę, ale to zawsze coś.
– Nie wiem, nie obchodzi mnie to – oznajmiam zgodnie z prawdą. – Nie gadam z nimi. Pozbawili mnie ojca tylko dlatego, że są egoistami, a teraz zadzwonili po niego tylko po to, żeby… – przerywam. Dalsza część tego zdania zapewne zniszczyłaby wszystkie moje wysiłki, aby zbliżyć się do szatyna.
Niestety, tak się składa, że akurat teraz musiał mnie słuchać i przerwać całowanie mojej szyi. Spojrzał na mnie, czekając aż dokończę, ale ja udaję, że nie wiem, o co chodzi.
Nie chcę mu o tym mówić. Nikomu o tym nie opowiadałam.
– Mama była obrażona na ojca, więc nie pozwoliła dziadkom go zawiadomić o tym, że ma córkę, a kiedy mnie zostawiła, dziadkowie „chcieli być wobec niej lojalni” – mówię, chociaż nie o tym prawie powiedziałam mu chwilę temu.
Przez chwilę studiuje moją twarz, po czym niepewnie pyta:
– Dlaczego tak po prostu cię zostawiła?
Spuszczam wzrok. Verdas nie wie, kim była moja matka i przez dłuższy czas miał o tym nie wiedzieć. Kiedy opowiadałam mu o ojcu, pomijałam to, że wyjechał, bo ona nie chciała zrezygnować z bycia dziwką. Mówiłam, że po prostu ze sobą zerwali, bo ona go okłamywała.
Miałam w planach doprowadzić do tego, żeby szatyn dowiedział się o tym dopiero, kiedy mój plan dobiegnie końca.
Ale nagle przychodzi mi do głowy pomysł.
– Sekret za sekret? – pytam.
Kładzie się na plecach i zakłada ręce za głowę, podczas gdy ja opieram głowę na łokciu, skierowana w jego stronę.
– Pytaj – odpowiada.
Dokładnie wiem, o czym chce się dowiedzieć. Leon unika rozmów o relacji jego i Christophera, uznaję więc, że skoro on chce wiedzieć o mojej matce, ja pragnę dowiedzieć się czegoś o jego ojcu. Według mnie to uczciwy układ.
– Dlaczego tak zależy ci na tym, żeby Veronica nie skrzywdziła twojego ojca, skoro jego nie obchodzi to, co czujesz?
Nie musiałam długo nad tym myśleć. Szatyn za wszelką cenę nie chcę dopuścić do tego, żeby moja matka zraniła Verdasa, podczas gdy jego nie obchodzi nic związanego z synem. Gardzi jego pracą i jak na razie tylko go krytykuje. Nawet nie próbuje zrobić czegoś, żeby zaakceptował jego żonę.
Mogę się na tym nie znać – jak dotąd nie miałam rodziców – ale myślę, że jego ojciec powinien z nim porozmawiać, chociaż spróbować się postawić w jego sytuacji. Tymczasem on wciąż broni Veronicę, mając gdzieś to, co myśli jego syn.
Westchnął i przeciągnął się, podczas gdy ja obserwowałam mięśnie jego brzucha. To naprawdę wciąga.
– Nie mogę poprosić o inne pytanie, co? – pyta, na co ja od razu się otrząsam i kręcę głową.
Przez chwilę studiuje moją twarz, zastanawiając się, czy mi o tym opowiedzieć.
– Wmawiam sobie, że zależy mi na jego szczęściu – zaczyna – ale już jakiś czas temu zdałem sobie sprawę z tego, że może… Że może chcę, żeby go zraniła. Żeby po raz kolejny pożałował tego, że próbuje zastąpić moją matkę. Tak naprawdę obawiam się tylko tego, że Veronica zdoła to wszystko ukryć, nie raniąc go przy tym.
Zastygam i przyglądam mu się. To była ostatnia odpowiedź, jakiej się spodziewałam. Zgina lewą nogę w kolanie, po czym wzdycha głośno i mówi dalej:
– Kiedy słyszę słowo mama, do głowy przychodzi mi mnóstwo kobiet. Widzę twarze wszystkich dziewczyn, które pojawiały się w jego życiu, tylko nie mojej prawdziwej matki. Skutecznie udało mu się zamazać mi jej obraz i nie zrobił tego dla mojego dobra, tylko po to, żeby uszczęśliwić siebie. Wmawiał sobie, że szuka sobie nowej kobiety po to, żeby zastąpiła mi matkę, ale w pewnym momencie, doszedł do wniosku, że przypominam mu ją, a on chce o niej zapomnieć. I tak oto poznałem mnóstwo nianiek, które zastępowały mi obu rodziców. Ojciec próbował wynagrodzić mi to wszystko kasą, ale nie zwracałem na to większej uwagi.
Mówi się, że dzieciaki bogatych rodziców mają wspaniałe życie. Ja sama zawsze byłam o tym święcie przekonana. Ale w tym momencie, uświadamiam sobie, że Leon miał równie źle jak ja. Również właściwie nie miał rodziców. Z tą różnicą, że moi dziadkowie nigdy nie próbowali zastąpić moich. Nie kazali nazywać siebie mamą i tatą oraz zawsze podkreślali, że są moimi prawnymi opiekunami, a nie rodzicami. Dostałam od nich miłość, ale taką, jaką wnuczka może dostać od swojej babci i dziadka – nic więcej.
Tymczasem Verdas żył złudzeniami. Przez jego życie musiało przewijać się mnóstwo osób, które zastępowały mu rodzinę, ale nigdy nie zostawali na dłużej. Poznając kogoś takiego, musiał zastanawiać się, jak długo ta osoba będzie jego mamą lub tatą.
– Wmawiam sobie, że chcę jego szczęścia, ale tak naprawdę pragnę, żeby cierpiał. Tak jak ja. Wtedy gdy tacie wyskoczył wypad za miasto z nowo poznaną dziewczyną, w dzień moich urodzin, czy kiedy dostawałem samochód, zamiast pieprzonego: Jestem z ciebie dumny, synu.
Przez chwilę nic nie mówię, trawię w ciszy jego słowa.
– Ile czasy minęło od śmierci twojej mamy… do pierwszej kobiety? – zadaje w końcu pytanie.
– Niecały rok – odpowiada bez zawahania. – Dziewięć miesięcy. Miałem wtedy pięć lat, więc nie zdawałem sobie sprawy z tego, że tak mało czasu minęło… ale kiedy zostałem już nastolatkiem, okazało się, że nietrudno było to obliczyć. Zacząłem się nawet zastanawiać czy czasem jej nie zdradzał, ale sam już nie wiem.
Nigdy nie mówiłam, że lubię Christophera, ale wcześniej były to tylko złośliwe uwagi, których nawet nie wypowiadałam. Teraz dociera do mnie, że on i moja matka idealnie się dobrali. Jedno gorsze od drugiego.
Może… to, co robię nie jest takie złe dla Leona. W końcu zależy mu na tym, żeby Veronica zraniła jego ojca, a ja do tego właśnie dążę. Również pragnę, aby tak go zraniła, żeby ją zostawił, raniąc również ją. Oboje chcemy, żeby ta historia nie skończyła się szczęśliwie dla naszych rodziców.
Kiedy jednak okazuje się, że relacja szatyna i jego ojca jest taka, a nie inna… Cóż, mój plan dość mocno się komplikuje.
– Nie lubisz Veronici dlatego, że…? – próbuję zrozumieć jego myślenie.
– Nie lubię żadnej kobiety mojego ojca, bo każda z nich próbuje zastąpić moją mamę. A jeśli widzisz tabuny lasek twojego ojca, zamiast niej, jest to znak, że się im udaje.
Przez następne kilka minut siedzimy w ciszy. Verdas najwyraźniej nie ma już nic do powiedzenia, a ja po prostu nie wiem, jak powinnam skomentować to wszystko, co dzisiaj od niego usłyszałam.
– Twoja kolej – wyrywa mnie z przemyśleń.
Są dwa rozwiązania – mogę mu powiedzieć prawdę albo coś zmyślić. Na początku miałam w planach drugą opcję, ale po tym, jak się przede mną otworzył… Czuję, że jestem mu winna to samo.
Wzdycham, po czym zamykam oczy i przygotowuję się na to, że zaraz opowiem mu o tym, dlaczego moja matka mnie zostawiła.
– Moja mama była dziwką – oznajmiam szybko. Nie patrzę na jego reakcję, nie chcę jej znać. – Byłam wpadką, urodziła mnie, kiedy miała siedemnaście lat i przez sześć lat udawała matkę. Potem mnie zostawiła i… to koniec historii. – Wzruszam ramionami. – Mogła wybrać mnie albo bycie prostytutką, dokonała wyboru, a ja musiałam nauczyć się żyć bez rodziców.
Milczy, a ja nadal na niego nie patrzę.
– Mój ojciec… Wyjechał, bo okłamała go. Mówiła, że skończyła z prostytucją, ale to nie była prawda. Spakował więc walizki i wyjechał na studia we Francji, zanim ona dowiedziała się, że była w ciąży. Pozostaje mi cieszyć się z tego, że mnie nie usunęła.
Znowu zapada krępująca cisza. Boję się, że zaraz zobaczę w jego spojrzeniu pogardę, obrzydzenie. Ale to się nie dzieje. Po jakiejś minucie, mówi tylko:
– Rodzice są do bani.
Kiwam głową. Trudno się z nim nie zgodzić.
– Dlatego nigdy nie zamierzam mieć dzieci – zgadzam się.
– Małżeństwo i całe te związki też są przereklamowane.
Spoglądam na niego, przygryzając wargę.
– Dobrze więc, że… Że my po prostu pieprzymy się od czasu do czasu i możemy ze sobą normalnie porozmawiać. Tylko to i nic poza tym – mówię i sama nie wiem czemu, ale chyba oczekuję od niego zaprzeczenia. Niestety, dostaję coś zupełnie przeciwnego. – Bez zazdrości, zobowiązań i… obiecywania przyszłości.
– Gdzie babcia i dziadek? – pytam od razu.
Kiedy następnego dnia, wróciłam do domu, zdziwiłam się, że William już się w nim znajdował. Wcześniej nie przychodził bez zapowiedzi i nie pojawiał się o tak wczesnej porze, jak dziewiąta rano.
– Poprosiłem ich, żeby wyszli do miasta – oznajmia, zajmując miejsce obok mnie na kanapie. – Musimy porozmawiać.
Te słowa zapewne nikomu nie kojarzą się z czymś dobrym. Oczami wyobraźni widzę już, jak oznajmia mi, że ma raka. Albo, że dziadkowie wynajęli go tylko do udawania mojego ojca.
– Muszę wyjechać.
A nie mówiłam? Te słowa nie mogą wróżyć czegoś dobrego – to sprzeczne z naturą.
Jak to wyjechać? On nie może tak po prostu wyjechać. Nie może w trakcie budowania naszej relacji, poznawania mnie, zostawić mnie z dziadkami.
– Kończy mi się urlop i na tę chwilę nie mogę go przedłużyć, więc muszę wrócić na jakiś czas do Francji – kontynuuje. Nie odpowiadam, nawet na niego nie patrzę. Obserwuję za to jakiś punkt przede mną. – Wiem, że to nie najlepsza chwila, ale postaram się jak najszybciej tu wrócić. Albo ty możesz przyjechać do mnie. Zostają jeszcze maile, telefony…
Nadal nic nie mówię. Owszem, mam ochotę płakać, po czym paść na kolana i błagać go, żeby mnie nie zostawiał. Ale tego nie zrobię. Czemu? Okazywanie słabości, to najgorsza rzecz, jaką można zrobić. Nie należy pokazywać, że się krwawi.
– Nie powiesz niczego?
Odwracam się w jego stronę z żalem w oczach. Chcę zapytać o tyle rzeczy, ale z moich ust wydobywa się tylko:
– Kiedy?
Pukam w zadbane drzwi z ciemnego drewna i niecierpliwie czekam, mając nadzieję, że Leon nigdzie nie wyszedł.
Dlaczego tutaj stoję, zaraz po tym, jak kilka godzin temu, wyszłam? Może dlatego, że moi dziadkowie mają mnie gdzieś, a ojciec pojutrze wyjeżdża na inny kontynent. Czuję, że muszę mieć kogoś zaufanego przy sobie. Podjęłam więc decyzję, której później zapewne będę żałować, ale teraz chcę po prostu to z siebie wyrzucić, zanim się rozmyślę.
Drzwi się otwierają, a za nimi staje, zaskoczony moją obecnością, Verdas.
– Amy? – Marszczy brwi.
– Muszę ci coś powiedzieć. Teraz – mówię szybko, nawet nie wchodząc do środka. – Moja mama była dziwką, ale to nie wszystko. Chodzi o to, że… Nie jestem taka święta, za jaką mnie bierzesz.
~*~
Eee, w sumie nie wiem, czemu to już teraz dodałam XDDD. I w sumie nie mam nic do powiedzenia, a trochę się spieszę, więc ten no... wiem, że oni tutaj przez cały rozdział gadają, ale... czasem muszą? XD
Ja się może lepiej zamknę.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie ;**
Do następnego ;)
Quinn ;*
#Misiek
OdpowiedzUsuńCZEMU PINGWIN KOŃCZY W TAKIM MOMENCIE?
Usuń#MisiekPrzepraszaŻeTakPóźnoAleTerazKomentujeZamiastRobićDalejDurneLekcje :D
CO FIOLKA POWIE LEON'OWI?
Przez Pingwina Misiek się nie uczy :D MISIEK KOCHA OPO PINGWINA.
Pingwin rb to specjalnie, tak? ;(
Daje Teddy w nowym opo, kończy w najlepszym momencie ;(
#ChwilaCytatuZMiśkiem #OdKopciuszkaDoLeonciucha
LEONCIUCH JEST W TYM OPO ♥
Chyba.
Ma zła macochę.
Czyli Fiolka to jedna z tych brzydkich sióstr ;D
A księciem jest Marco? :D Chyba go tu nie było, ale to Pingwin wymyślił Meon'a, Misiek nie wnika.
#MisiekMiałDaćCytatyZKopciuszkaAleByłyNudne #KrólJulian, Misiek ma nadzieję, że ich już nie dawał.
PzM to jedyna rozrywka Miśka w tym weekendzie :)
1. Daruj, ale czy mógłbyś stąd wyjść, bo to jest biznesklasa? Naprawdę, to nic osobistego, po prostu jesteśmy od ciebie lepsi.
2.Jakim cudem ofiara z żyrafy wrzucona do wulkanu miałaby nie pomóc.
3.Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu. (Misiek chyba to dawał, ale ten cytaty jest piękny ♥)
LEON ♥
Phi, pewnie Fiolka chciałaby mieć przyszłość z Leon'em *-*
MISIEK TO WIE, BO MISIEK TO...
WRÓŻKA
Misiek nie wie czmu nazywa się ciągle wróżką, ale z Miśkiem coraz gorzej, lepiej nie wnikać w tok myślenia niedźwiedzia ze zrytą psychiką :)
Fiolka mogłaby wszystko powiedzieć Leon'owi i nagle wyjechać z tatą do Francji, a Leon za nią.
Ot tak :D
Misiek czeka na next ^-^
Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen aka Kanapkarz"Nutella Verdas Guzman
Cuuuudo! ❤❤❤
OdpowiedzUsuńSuper !
OdpowiedzUsuńViola wreszcie powie prawdę, czy coś jej w tym przeszkodzi ?
Nie mogę się doczekać next'a
Czekam :*
Moje
OdpowiedzUsuńHej!
UsuńCudowny rozdział :*
Prawda... Samiusieńka prawda... Fajnie :D
Vi powie Verdasowi, że jest Vi, a nie Amy? Powie mu o wszystkim?
Nie mogę się doczekać <3
Do nexta
Buziaki :*
/Nitka
Wspaniały *___*
OdpowiedzUsuńTak, wreszcie chce mu powiedzieć prawdę! O.O
Ale znając życie, to pewnie coś jej w tym przeszkodzi, a potem mu nie powie ;-;
To trochę przewidywalne :/
Durny ojciec...
I Verdasa i Violetty xd
Serio...?
Bez zobowiązań, tylko bzykanie się ;-;?
Debile ;-;
Na prawdę Leon nic do niej nie poczuł..?! ;-;
A Vils od niego?!
Czekam :)
Niooomm...
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :P
Tajemnice, tajemnice i sekrety wypływają na powierzchnię ^^
A tak lubiłam tatę L... :/ No kurde...
Mam nadzieję, że coś się jeszcze zmieni i nadal będę mogła go lubić xD
Irytują mnie dziadkowie V :/// Bardzo... ;/
Co zrobisz... Takie życie Polaka ( a raczej Litwinki xD ^^ :P)
Nie mogę się doczekać nexta
Tata V jest ... fajny... :D
Pozdrawiam
Lucy
Wspanialy *-*
OdpowiedzUsuńYyyyy to ja powiem jedno! Dawaj mi tu szybko next, bo Królik padnie na zawał! Dlaczego w takim momencie znowu? ! No do jasnej ciasnej! !
OdpowiedzUsuńTaaaa ciekawe czy mu powie. Jakoś tego nie widzę.
A jak mu powie? Jak zareaguje? Wscieknie się?
Cholera tyle pytań , a odpowiedzi brak. Masakra!
Rozdział zaaaaajjjjjeeeebbbbbiiiiissssttttyyyyy!!!!
Porozmawiali. Leon powiedział jej co leży mu na serduchu. Fjolka tez mu powiedziała co nie co.
Ojciec wyjeżdża do Francji.
Czekam! !!!!
Pozdrawiam Królik!
Buziaczki :* ❤
Fantastyczny
OdpowiedzUsuńSzczera rozmowa Violetty i Leona... No moze nie całkiem szczera
Mam nadzieje ze Vilu w końcu powie Leonowi cała prawdę;)
Czekam na nexta<3
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Cudny<333
OdpowiedzUsuńCzekam na next:D
Justi
Super!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział jak zawsze i czekam na next uwielbiam tą historię... Masz na prawdę duży talent
OdpowiedzUsuńTy to umiesz zbudować napięcie :D
OdpowiedzUsuńAle znając życie Violka się rozmyśli i nie powie prawdy. Albo sufit na nią spadnie i jej przeszkodzi xd
Ej, ej jakie bez zobowiązań?! Niech się tak nie rozpędzają. Ma być miłość.
Weny Ci życzę ;**
Cudowny :**
OdpowiedzUsuńJeszcze raz życzę weny , kochana <3
Pozdrawiam i całuję :*
Cudo ;**
OdpowiedzUsuńHope jak zwykle ostatnia ;c
OdpowiedzUsuńHope wróciła tego samego dnia (?)... Boże, myślałam, że ten rozdział dodałaś wczoraj, a ja komentuję go dzień później o.O Weird.
UsuńNo ale mniej o moich głupich pomysłach (?) a więcej o rozdziale, który swoją drogą jest nksfnsdhvbjvb ♥
Normalnie brak mi słów do niego ♥ Jak ty to robisz, ze piszesz takie cuda? Ja tak nie umim ;c
Leon wyjawia Fiolce całą prawdę o swoim ojcu i swoje myśli, a ona głupia nie powiedziała mu, dlaczego właściwie spędza z nim czas :x Ona po prostu go wykorzystuje... A mojego Verdas'a nie można wykorzystywać! ;-;
Powie mu? Powie mu? Powie mu?! ;-; Ciekawe. A jeszcze ardziej interesuje mnie reakcja Leona na wyznanie Fiolki ;d O ile wg. mu to powie i nic jej nie przeszkodzi - co zwykle się zdarza ^^
Ale bym się śmiała, gdyby w tym samym momencie w mieszkaniu Leona była Ludmiła. To by było takie zajebiste ^^ Wtedy to by się dopiero Fiolka wkurzyła...
Dobra, kończę (?) bo nie mam jakoś weny na pisanie komenta. Wgl. mam jakiś dziwny stan umysłowy. Nie pytać, bo sama nwm co dokładnie mam na myśli <3
Do następnego :*
Hope
Cudowny!
OdpowiedzUsuńKocham twoje rozdziały :D
Takie tam wyznanie xD
Fajnie, że tak sobie pogadali i w ogole bo jak to napisałaś kiedyś muszą :)
Jej tata wyjeżdża :( Szkoda bo ona też tego nie chce ale może niedługo wróci ;)
Ooo przyszła powiedzieć mu prawdę? Fajnie by było tylko nie jestem pewna czy mu powie xD
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
<3
OdpowiedzUsuń❤
OdpowiedzUsuńUuu can't wait! Kocham <3
OdpowiedzUsuńC.u.d.o :) R.e.w.e.l.a.c.j.a , i.d.e.a.ł , <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńZnalazłam twojego bloga wczoraj i się zakochałam. Masz talent. Życzę weny i czekam na next <3 <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńKiedy next? ❤
Postaram się dodać dzisiaj wieczorem, ew. jutro ;))
Usuń