Budzą mnie czyjeś głosy. Cieplej przykrywam się swoją kołdrą i przytulam misia, następnie staram się ponownie zasnąć. Gdy tylko zamykam oczy, znowu to słyszę. To mamusia i babcia - znowu się kłócą. Babcia często krzyczy na mamusię, gdy ta nie wraca do domu przez parę dni, a czasem tygodni. Nie wiem, czemu jest zła. Mamusia wciąż powtarza, że to nic złego czasami sobie wyjść, i że kiedy będę w jej wieku, też będę tak robiła.
Babcia natomiast mówi zupełnie inaczej, ale nie mi. Często słyszę, jak kłóci się z mamą, albo skarży dziadkowi.
Wychodzę cicho z pokoju i podchodzę do schodów. Stąd widzę mamusię i babcię. Mamusia ma dziwny strój. Przy mnie nigdy w takim nie chodzi, ale zawsze, kiedy widzę ją w nocy jest ubrana podobnie. Są to zazwyczaj krótkie, obcisłe ubrania.
- Jeśli wyjdziesz teraz, nigdy więcej jej nie zobaczysz - mówi babcia, po czym kiwa głową w stronę mojego pokoju. Na szczęście jest na tyle ciemno, że mnie nie widzi. Poprzednim razem, babunia mnie zauważyła i zaprowadziła z powrotem do pokoju. Potem już nic nie słyszałam.
- Nie odbierzesz mi mojego dziecka - cedzi przez zęby mamusia i wychodzi, trzaskając drzwiami.
Babcia odwraca się w stronę schodów i powoli zaczyna na nie wchodzić. Robi to powoli - jak zawsze - więc szybko wracam do swojego pokoju. Kładę się na łóżku i przykrywam kołdrą, po czym zamykam oczy i udaję, że śpię. Babcia wchodzi i siada obok. Przykrywa mnie mocniej, a następnie chowa twarz w dłoniach i płacze.
~*~
Następny dzień...
Wchodzę do kuchni przebrana już w codzienne ubrania. Mamusia zawsze mówi, że powinnam jak najszybciej nauczyć się samodzielnie ubierać, a dzisiaj zrobiłam to po raz pierwszy. Kiedy wchodzę, nie widzę jednak mamusi. Dziadek siedzi przy małym kuchennym stole, a babcia robi nam wszystkim śniadanie.
W pewnej chwili przenosi na mnie swój wzrok i uśmiecha się smutno. Odkłada nóż i podchodzi bliżej, po czym klęka.
- Kochanie, ubrałaś tą koszulkę na lewą stronę - mówi lekko rozbawiona i zdejmuje mi koszulkę. Następnie z powrotem ubiera ją - tym razem prawidłowo. Poprawia mi jeszcze spódniczkę i się uśmiecha. - Teraz idealnie.
Pokazuje rząd swoich białych zębów. Bardzo lubię, jak babcia mnie chwali. Mamusia robi to dużo rzadziej. Z babcią spędzam więcej czasu, ale ponoć to normalne. Mama mówi, że tak jest w każdym domu, więc się do tego przyzwyczaiłam.
- Gdzie mamusia? - pytam, chcąc pokazać jej, jak się samodzielnie ubrałam.
Uśmiech natychmiast znika z jej twarzy i wstaje. Wraca do blatu kuchennego i kontynuuje to, co robiła wcześniej.
- Siadaj, słoneczko - odzywa się dziadek i odsuwa moje krzesło. Zajmuję swoje miejsce i spoglądam wyczekująco na babcię. Ta kładzie na stoliku wielki talerza kanapek, po czym cofa się do blatu po herbatę.
- Mamusi nie będzie dzisiaj - odpowiada.
~*~
5 lat później...
Siadam do stołu. Kolacja u Nancy wygląda zupełnie inaczej niż w naszym domu. My siadamy w kuchni przy małym stoliku i jemy w trójkę. Nie stroimy się, a babcia się stara o to, żeby jedzenie było pyszne, a nie ładne.
W domu Nancy natomiast je się w dużej, eleganckiej jadalni przy dużym stole. Siedzę przy nim ja, moja przyjaciółka, jej rodzice i młodszy brat. Wszyscy są ładnie ubrani, więc nieswojo czuję się swoich dżinsach, obciągniętym swetrze i dość starych trampkach. Do tego na stole znajduje się mnóstwo jedzenia, które wygląda jakby było przygotowywane w 5-gwiazdkowej restauracji. Jej rodzice nie poruszają tematów o sąsiadach czy swoich dzisiejszych zakupach, a o szkole, przyszłości i samych poważnych sprawach. Nie odnajduję się w ich rozmowie, więc po prostu w ciszy spożywam swój posiłek.
- Gdzie pracuję twoi rodzice, Violetto? - pyta mnie w pewnym momencie mama Nancy. Gwałtownie patrzę na nią, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
- Nie mam rodziców - mamroczę. - Mieszkam z dziadkami.
Na twarzy kobiety pojawia się niezadowolenie. Nie mija chwila, a wraz ze swoim mężem dyskutuje o "rozbitych rodzinach". Tak oto poznaję poglądy kobiety na ten temat i dostaję zakaz zadawania się z Nancy. Kiedy wracam do domu, biegnę do swojego pokoju i płaczę.
W pewnym momencie podchodzę do biurka i przewracam drewnianą ramkę ze zdjęciem mojej matki.
~*~
10 lat później...
- Violu, idę na zakupy! - słyszę z dołu babcię. - Będę za pół godziny!
Nim zdążam cokolwiek odpowiedzieć, zamyka drzwi. Kicham, po czym odkładam laptopa na nocny stolik. Postanawiam wykorzystać to, że babci nie ma i wstaję z łóżka, żeby poszukać czegoś do czytania. Staruszka bardzo poważnie traktuje nawet przeziębienie, a ja przeczytałam już wszystkie książki i aktualnie nie mam, co robić. W końcu nic się nie stanie, jak pójdę poszperać w książkach babci i dziadka.
Wychodzę z pokoju i schodzę na dół. Kieruję się do sypialni dziadków, ale jak się okazuje jest tu bardzo mało książek i przeczytałam wszystkie. Już mam wychodzić, kiedy moją uwagę przykuwa dziennik leżący na nocnym stoliku babci. Biorę go do ręki i otwieram na pierwszej stronie. Nagle olśniewa mnie, do kogo on należy.
Jest.. ok, chociaż byłam prawie pewna że będzie León od razu, i będą dorośli, szczerze mówiąc ten prolog mnie trochę zniechęcił. Nie bierz tego do siebie, ale również szablon nie jest za wspaniały, chciałam dodać komentarz do epilogu, a się nie da.
OdpowiedzUsuńLeon będzie w 2. rozdziale.
UsuńWszyscy będą dorośli - to dopiero prolog.
Pod epilogiem jest kilkanaście komentarzy, więc raczej się da :>