Budzi mnie dźwięk budzika. Otwieram oczy tylko na chwilę, ale zaraz po tym z powrotem je zamykam. Próbuję ponownie zasnąć, ale nie czuję żadnego ruchu za plecami. Wyciągam stopę i lekko kopię Leona. Kiedy nie reaguje powtarzam swój ruch, ale tym razem z większą siłą.
– Już wstaję – słyszę jak mruczy.
Odwracam się w jego stronę i widzę, że leży odkryty, ale wciąż jest wyciągnięty na łóżku, a na jego twarzy leży poduszka. Uśmiecham się lekko i kładę się twarzą tuż przy jego uchu.
– Potrzebujesz lepszego budzika – szepczę.
– Słyszę ten – oznajmia, po czym wzdycha głośno. – Po prostu nie zachęca mnie do wstawania.
Ściąga poduszkę ze swojej twarzy i zwraca ją w moją stronę tak, że teraz nasze nosy się stykają.
– Dzień dobry – szepczę prawie bezgłośnie.
W odpowiedzi tylko szybko mnie całuje i wstaje. Siada na brzegu łóżka plecami i przejeżdża ręką po swoich włosach, a ja jak próbuje się zebrać do definitywnego obudzenia się.
– Która godzina? – pytam, choć wschodzące słońce za oknem podpowiada mi, że odpowiedź mi się nie spodoba.
– Po piątej – oznajmia, po czym w końcu wstaje i kieruje się do łazienki.
Przeciągam się i przez chwilę leżę i obserwuję widok za oknem. Kiedy do moich uszu dociera dźwięk prysznica.
Wstaję i kieruję się do kuchni, po czym nastawiam wodę na kawę.
Nie czuję się dobrze z tym, że zaledwie dzień po mojej wprowadzce, Leon wyjeżdża aby wykonać zlecenie, ale staram się dostrzec też dobre strony. Może jeśli przyzwyczaję się do mieszkania tutaj bez Verdas'a, później łatwiej będzie mi się przyzwyczaić do mieszkania z nim.
Po niecałych dwudziestu minutach, szatyn wchodzi do kuchni już w pełni ubrany. Siedząc na blacie podaję mu kubek z kawą. W dosłownie kilka sekund wlewa w siebie całą jego zawartość i myje go nad zlewem.
Przez chwilę stoi i zastanawia się, co powinien teraz zrobić.
Może i nie znamy się zbyt długo, ale znam ten stan już bardzo dobrze. Co jak co, ale Leon Verdas zdecydowanie nie jest porannym ptaszkiem. Zawsze, kiedy nie wstanie sam z siebie, czuje się zagubiony i zdezorientowany i nawet zimny prysznic mu nie pomaga. Przechodzi samo po jakiejś godzinie od obudzenia się.
Zawsze mnie to bawi, ale uważam, że jest to także urocze.
Zresztą – każda kobieta, która go zna powie, że wszystko, co robi i mówi jest urocze. Nawet ja nie jestem odporna na jego urok.
Siedzę przez chwilę i obserwuję go z szerokim uśmiechem, czekając aż sobie przypomni, co miał w planach zrobić.
– Bagaż? – podpowiadam po chwili.
– Hmm? – Patrzy na mnie zdezorientowany. – Ah, bagaż.
Odchodzi od zlewu, ale wiem, że w tej chwili nie wie, gdzie znajduje się jego torba.
– W szafie – mówię. – W twojej sypialni. Tam. – Wskazuję drzwi sypialni.
Kiwa głową i idzie w jej stronę, a ja śmieję się cicho. Kiedy wraca z torbą na ramieniu, wskazuję ruchem głowy na blat śniadaniowy naprzeciwko mnie, na którym leży jego aparat, laptop i ładowarka do komórki.
Wkłada te przedmioty do plecaka leżącego na podłodze i ponownie się zamyśla. Pomogłabym, gdyby nie to, że nie mam pojęcia, co jeszcze chce zrobić.
– Chcesz coś zjeść? – zgaduję, choć wiem, że szatyn nigdy nie je śniadania tak wcześnie.
Kręci głową i po chwili podchodzi do lodówki. Bierze coś z blatu obok niej i wraca do mnie.
– To są klucze do mieszkania – mówi, po czym daje mi do ręki klucz. – A na tej kartce jest PIN, dzięki któremu otworzysz drzwi na dole, mój numer i do hotelu, w którym się zatrzymam. W razie czego dzwoń.
Biorę kawałek papieru chociaż znam wszystkie te informacje, oprócz numeru do hotelu, z którego raczej nie skorzystam.
– Jeśli będziesz potrzebowała pomocy idź do sąsiada z naprzeciwka albo zadzwoń do mnie. – Czeka, aż potwierdzę ruchem głowy, po czym opiera swoje ręce o blat po obu stronach moich nóg, pochyla się i całuje mnie.
Kiedy po jakiś dwóch minutach nadal nie kieruje się do wyjścia, odrywam się ze śmiechem.
– Spóźnisz się na samolot.
Wzdycha głośno, po czym całuje mnie szybko po raz ostatni, zabiera swoją torbę i plecak, i idzie w stronę drzwi.
– Widzimy się za tydzień – rzuca. Kiwam mu z mojego miejsca na blacie i obserwuję, jak znika za drzwiami.
Po jego wyjściu siedzę przez chwilę w miejscu i zastanawiam się, co mogłabym zrobić.
Dziwnie czuję się w tym mieszkaniu i obawiam się, że przez dłuższy czas się to nie zmieni.
Mimo krótkiego czasu, mogę powiedzieć, że znam Leona. Wiem, jaką kawę pije; znam jego zwyczaje, takie jak kompletnie nieogarnianie sytuacji po zbyt wczesnej pobudce albo jak to, że zasypia bardzo szybko, ale podczas snu zmienia swoją pozycję jakieś milion razy; wiem, jaką kuchnię lubi; jakie zdjęcia robi najczęściej i gdzie uwielbia wracać. Ale z drugiej strony, wciąż nie wiem o nim tak cholernie dużo: nie znam jego znajomych; o każdym zleceniu dowiaduję się zawsze dzień lub dwa przed jego wyjazdem; może ze dwa razy w życiu widziałam jego ojca. No i rzecz najważniejsza – on nawet nie zna mojego prawdziwego imienia i nazwiska.
Przeraża mnie, to jak łatwe wydaje się to wszystko, kiedy Leon stoi obok, a jak trudne staje się, kiedy znika.
Wiem, że robię to dla zemsty; żeby wkurzyć Veronicę, ale nigdy w życiu nie mieszkałam z facetem. Poza tym nie jestem głupia – wiem, że już teraz łączy mnie z nim więcej niż powinno. Mnie, nie Amy.
Koło godziny jedenastej, jestem już po drzemce. Umyłam się i posprzątałam mieszkanie. Właśnie mam zamiar zacząć poszukiwania nowej pracy, kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Marszczę brwi, ale zanim podchodzę, drzwi się otwierają i do mieszkania wchodzi Christopher Verdas. Na mój widok gwałtownie staje.
– Panna... – zaczyna, próbując przypomnieć sobie moje nazwisko.
Najchętniej stałabym tu i czekała, aż sobie przypomni, co najprawdopodobniej nigdy by nie nastąpiło, ale chcę jak najszybciej skończyć tę szopkę.
– Amy. Po prostu Amy.
– Co tu pani robi, panno Amy? – pyta. – I przede wszystkim, gdzie jest Leon?
– Na zleceniu – mówię, woląc uniknąć odpowiedzi na drugie pytanie.
Już, kiedy poznałam ojca Leona, nie polubiłam go. Był sztywny i traktował wszystkich z góry – nawet własnego syna. Teraz, kiedy wiem, że sypiał z jego byłą żoną, moja niechęć zmieniła się w obrzydzenie jego osobą.
– Nie miała pani w planach wyjazdu za granicę?
Zadziwiające, że nawet nie pamięta mojego imienia, ale nie ma problemu z zapamiętaniem moich planów.
– Moje plany się zmieniły – odpowiadam, unosząc podbródek.
Wzdycha głośno, po czym podchodzi do kanapy i się na niej rozsiada. To chyba oznacza, że nie zamierza szybko stąd wyjść.
– Moja żona uważa, że źle wpływasz na mojego syna. Nie będę ukrywał, że twój wyjazd był całej naszej trójce na rękę. Chciałbym więc poznać powód zmiany zdania.
Patrzę na niego zaskoczona, zastanawiając się czy on naprawdę wypowiedział te słowa, czy się przesłyszałam. Jedno jest pewne – bezpośredniość szatyna nie wzięła się znikąd. Różnica polega na tym, że u Leona jest to urocze, jego ojca mam ochotę spoliczkować.
Zajmuję miejsce na fotelu obok kanapy.
– Pańska żona dobrze wie, że zostałam. Leon musiał ją stąd wyrzucać, kiedy ostatnio tu przyszła i na mnie naskoczyła. Nie mówiła, panu? – mówię tonem zarezerwowanym dla jego żony. – Cóż, może powinien pan z nią porozmawiać. Ona zna odpowiedzi na nurtujące pana pytania.
Przez chwilę mi się przygląda. Na jego twarzy nic się nie zmienia, wciąż pozostaje na niej ten beznamiętny wyraz. Nie trudno jednak domyślić się, że w rzeczywistości ma ochotę uderzyć mnie prawie tak bardzo, jak ja jego.
W końcu wstaje.
– Może być pani pewna, że jeszcze dzisiaj zadzwonię do Leona i to z nim to przedyskutuję – mówię, idąc w stronę drzwi.
Odwracam się szybko w jego stronę.
– Proszę mu przesłać ode mnie całusy.
Staję przed drzwiami kawiarni i w głowie szybko po raz ostatni zastanawiam się czy powinnam tam wejść. Kiedy po wyjściu Christophera dostałam od niej wiadomość z żądaniem spotkania, nie zastanawiałam się zbyt długo – po prostu wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do kawiarni.
Teraz ogarniają mnie wątpliwości. Nie powinnam być na każde jej zawołanie. Co, jeśli wejdę tam i zaszkodzę sobie i swojej zemście?
Wzdycham głośno. Nie, to ja tutaj rozdaję karty. To ja nią manipuluję i jestem w stanie zmusić do wszystkiego. Nie będę się jej bała.
Wchodzę do kawiarni i bez słowa kieruję się do jej gabinetu. Nie zawracając sobie głowy pukaniem, otwieram drzwi, a po wejściu zajmuję miejsce na krześle naprzeciwko jej biurka i zakładam nogę na nogę.
Podnosi głowę, odrywając wzrok od papierów, które przeglądała zanim jej przerwałam.
– Nie nauczyli cię kultury? – pyta.
– Kto miał to zrobić? Matka prostytutka?
Unosi podbródek i prostuje się. Widzę, że jest wkurzona i spięta. Ja też, ale nie pokazuję tego, siedzę całkowicie rozluźniona i wpatruję się w nią wyczekująco.
Po chwili wkłada papiery do żółtej teczki, a tę kładzie z boku.
– Mamy mnóstwo pieniędzy – zaczyna. – Jestem w stanie ci zapłacić za wyjazd z kraju. Tylko podaj cenę.
Odchylam głowę i śmieję się. Nie udaję, naprawdę całą ta sytuacja mnie bawi. Moja matka nie tylko nie ma wstydu, jest też głupia i naiwna.
– Pieniądze kiedyś się kończą. Tutaj mam szansę poślubić Leona i żyć w dostatku do pieprzonej śmierci – oznajmiam dumna, czym tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczam.
– Nigdy nie poślubisz Leona – syczy. – Przyjmij moją ofertę, póki możesz. Nie spocznę dopóki cię stąd nie wykurzę, a moje metody mogą okazać się dla ciebie bardzo bolesne. Chyba tego nie chcemy.
Unoszę brwi. Nie boję się jej.
– To groźba? Chyba będę musiała się poskarżyć Leonowi. Po ostatnim napadzie złości, nie trudno będzie go przekonać, że jesteś niezrównoważona psychicznie.
Uderza pięścią w stół, a ja się uśmiecham.
– To wszystko? W takim razie będę lecieć – rzucam, po czym wstaję i kieruję się do drzwi.
– Na twoim miejscu bym na siebie uważała – słyszę za plecami, ale nie reaguję. Czcze pogróżki, muszę jej pokazać, że się jej nie boję.
~*~
Tak, żyję! Przepraszam, że mnie nie było, ale szkoła, stres, brak czasu, weny itd. Znacie tę wymówkę na pamięć, chyba nie muszę jej znowu powtarzać ;D.
Wiem, że rozdział miał być pierw na heroes, a potem dopiero tutaj, ale tam szło mi średnio pisanie, a tutaj poszło o wiele łatwiej. Jesus, podoba mi się ten rozdział, a to nowość ;p. W dodatku mam taką wenę na to opowiadanie i na next, że zaraz chyba go napiszę i zostawię sobie na zapas. Chyba, że chcecie dwa rozdziały w tym tygodniu tutaj, a dopiero potem na heroes ;D. Możecie dać znać w komentarzu.
Mam cały wolny tydzień, ale już teraz mówię, ze nie wykorzystam go tak, jak chciałam. Miałam w planach dodać po rozdziale na każdego bloga, ale w weekend nie było mnie w domu, w poniedziałek odsypiałam galę oscarów (tak, oglądałam na żywo, nie pytajcie czemu, bo sama się zastanawiam XDDD), a we wtorek męczyłam się z heroes, chociaż i tak bez skutków, bo było to takie kiepsko, że i tak usunęłam. Przepraszam. Za dwa tygodnie mam kolejny tydzień wolny, więc może wtedy się poprawię, postaram się ;*.
Notka jeszcze krótka jak na mnie ;p.
Tak jak wcześniej pisałam, chciałam wziąć się w poniedziałek za rozdziały, ale w niedzielę wraz ze znajomymi wpadliśmy na pomysł, że obejrzymy sobie galę, żeby zobaczyć czy DiCaprio wygra, w przerwie pisząc na chacie o kobiecych piersiach (rozmawiałam pierw z koleżankami o męskich klatach, więc kolega poczuł się dyskryminowany). Spodziewaliśmy się, że oscara dla aktora dadzą jakoś na początku, ale była to przedostatnia nagroda (rozdana jakoś po 6:00) i takim oto sposobem, ja poszłam spać wtedy, kiedy mój tata wstał do pracy; moja koleżanka o piątej odwoziła mamę do pracy, wróciła, a tu DiCaprio nadal bez oscara; a mój kolega szedł następnego dnia do szkoły i przespał się jakieś 30minut. W dodatku czekał tylko na Leo, a jakieś dwie minuty przed jego kateogirą przysnął i przegapił XDDDD.
Morał z tego taki, żeby nigdy nie oglądać oscarów.
Mam nadzieję, ze rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie ;p. Koniecznie napiszcie mi czy wolicie kolejny rozdział tutaj, czy na heroes.
Do następego ;*
Quinn <3
PS
NA PODGLĄDZIE ZOBACZYŁĄM 200 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ! <3333 DZIĘKUJĘ ;*** <3
#KTośBezdomny
OdpowiedzUsuńZa górami
Usuńza lasami
za 7 wzgórzami
pod mostem
mieszkał Misiek.
DA DA DAM.
(Misiek nie wie o co chodzi z tym, Misiek po prostu pomyślał i napisał. Pomyślał nie znaczy przemyślał, chociaż chyba nie musiał tg Pingwinowi pisać. Pingwin i tak pewnie w szoku, że Misiek użył słowa "Misiek" i "pomyślał" w jednym zdaniu)
– Słyszę ten – oznajmia, po czym wzdycha głośno. – Po prostu nie zachęca mnie do wstawania.
Pingwin sb wyobrazi takiego Miśka w zadziornej pozie mówiący: "Miód i nutella już na stole".
Leon by od razu wstawał.
Dla Miśka. Żeby nie było.
Misiek już wprawdzie nie szaleje za Jorge, ale Pingwin rb takich zajebistych Leon'ów, że Misiek bd się dalej zachowywał jak psychopata, którego się psychiatrycy nawet boją :]
#ZŻyciaMiśka
Może i nie znamy się zbyt długo, ale znam ten stan już bardzo dobrze. Co jak co, ale Leon Verdas zdecydowanie nie jest porannym ptaszkiem.
JAK MOŻNA WSTAWAĆ PO 5.?
RANNY PTASZEK?
TO JEST NOC.
Chyba wszyscy bardzo dobrze wiemy, czemu Leon ZNOWU gdzieś wyjeżdża.
Gdzie jedzie.
A dokładniej - do KOGO.
Mała podpowiedź: zaczyna się na M i rymuje z "Kisiek" ^-^
Leon po prostu tak tęskni za Miśkiem, że musi się pocieszać jakąś Fiolką. Jednocześnie kiedy z nią jest, odlicza dni do zobaczenia miłości swojego życia i szykuje aparat, aby zrobić więcej zdj tej pięknej, leśnej buźki Miśka ^-^
Leon pewnie się boi, że Misiek w swoim szkarłatnym autku wyrwał już niejednego niedźwiedzia, ale Misiek pomimo tg czegoś w oku, pięknego futra, zadziorności, nie jest taki. Wcale nie ogl wczoraj filmu z dwoma nie-mężami (Misiek wymyślił skrót ^-^).
Misiek jest taki zajebisty, że Miśkowi brak już na sb słów.
– Nie nauczyli cię kultury? – pyta.
– Kto miał to zrobić? Matka prostytutka?
Misiek przez takie teksty lubi Fiolkę-Amy.
Misiek pomimo #TeamLisiek, jest #TeamLama ^-^ Pingwin zaskoczony? :D Który team ma lepszą nazwę? *myśli* (Pingwin sb wyobrazi tą emotkę)
PINGWIN MA WOLNE.
MISIEK ZAZDROSNY ;(
Misiek ma za 2 tyg ;/ życie Miśka jest beznadziejne.
Misiek taki dumny z 200 tysi Pingwina ^-^
Misiek nie zanudza, Misiek czeka na next, który jest już opublikowany (Misiek nie był jeszcze w tym komie zabawny)
Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas
Ja
OdpowiedzUsuńnajpierw na herous!:)
OdpowiedzUsuńhttp://we-are-the-heroes-of-our-time.blogspot.se/2016/03/18-syn-marnotrwany.html ;)
UsuńWrócę sobie...kiedyś ♥
OdpowiedzUsuńZacznę od Twojego pytania.
UsuńHmmm istnieje opcja trzecia? Dodanie tu i tam? Pewnie nie?
W takim razie dodasz tam gdzie będziesz miała wene na napisanie rozdziału :*:)
Hej kochana! ❤
Lajon wyjeżdża. Zostawia V i jedziee;** Cóż taka praca.
Tylko mam pytanie. Czemu on jest wtedy taki roztargniony? Głowę wziął ze sobą? Czy zapomniał? Wszystkiego można się po nim spodziewać heh ;)
P.E.R.E.Ł.K.A.
F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
G.E.N.I.A.L.N.Y.
B.O.M.B.A.A.A.
Wbiło mnie w łóżko. Tym razem przez zachowanie mamuśki Vils i tatusia Leona.
Ojciec Leona powinien mieć najmniej do gadania z kim spotyka czy mieszka jego syn.
W końcu to on ma romans z jego byłą żoną. Proste? Proste.
Czy ta kobieta wie co to jest umiar?? Najwidoczniej nie.
To jak Leon na nią naskoczył nie pomogło. Dalej myśli, że jak należy do bogatej rodziny to noże wszystko, a to, że była dziwką poszło w zapomnienie. Zawsze nią będzie. Ciekawe jaka będzie reakcja całej rodzinki na jej przeszłość. Owszem. Odbije się to na V, ale mam nadzieje, że mimo to Leon kiedyś wybaczy jej i będą nogi stworzyć związek. Nie wybiega w przyszłość już. Stop.
Groźba. Zagalopowała się kobieta. Czy ona coś kombinuje? Wypadek? Porwanie? Pobicie? V ma na siebie uważać. Co to może oznaczać wiesz tylko ty.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Do południa się zbiorę i napiszę, a przynajmniej zacznę ;D. Może nawet zostanie mi czas na rozpoczęcie rozdziału na SOYH ^^
UsuńMe! :*
OdpowiedzUsuńCześć Quinn! ;3
UsuńDzisiaj postaram się tak na szybko skomentować xD
Bikoz dodałaś już nowy rozdział, gdzie również zajęłam sobie miejsce xD
Nie twierdzę, że to źle, że dodałaś rozdział xDDD
Ale ja nie wyrabiam z komentowaniem i musisz mi wybaczyć ^^
Uwielbiam, kiedy Fiolka mieszka z Verdasem! ♥
Co prawda niezła z niej sucz, ale przy Leonku jest taka... inna? ;d
Tak, chyba mogę to tak określić :D
Jest inna, niż jak jest z Veronicą.
Z nim jest taka weselsza i wgl. widać, że się w nim zakochujeeeee.... ♥
Ale no błagam!
Jaka kobieta nie zakochałaby się w Verdasie?
Chyba ślepa ;-;
Albo nienormalna xDD
Dlatego to tylko chwila, zanim Fiolka wciągnie się w to na całego i już nie będzie odwrotu :D
– Moja żona uważa, że źle wpływasz na mojego syna. Nie będę ukrywał, że twój wyjazd był całej naszej trójce na rękę. Chciałbym więc poznać powód zmiany zdania.
Wspominałam już, że nie lubię ani ojca Leona, ani matki Fiolki? xDD
Oboje działają mi na nerwy, ale tak chyba musi być :D
Taki już urok tego całego opowiadania <33
Dobra, lecę komentować drugi rozdział :D
Pozdrawiam! ;3
Cherry
Obojętnie gdzie dodasz! Wszystkie opowiadania sa boskie <3
OdpowiedzUsuńCudny ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a nie ważne gdzie :*
Cudowny!
OdpowiedzUsuńZajmuję <3
OdpowiedzUsuńJejku!
UsuńW końcu mam coś do czytania.
Weekend fajnie się zaczyna.
Leon z rana jak śmietana.
hahaha.
Chciałabym to widzieć!
To jest chyba mój ulubiony rozdział.
Violetta vs Ojciec Leona.
Ona wygrywa.
Violetta vs Matka Prostytutka.
Ona wygrywa.
Violetta znaczy zwycięstwo.
hahah.
Kocham i całuję.
Mogłabym poprosić odwiedzić mnie :
http://engiravioletta3.blogspot.com/
Proszę.
Będę bardzo wdzięczna.
Bye Blairka Blanco <3
Najlepsze, najciekawsze i najbardziej wciągające opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam!!! Błagam dodaj następny tutaj :*
OdpowiedzUsuńChcę ci tylko przekazać, że zrobiłaś mój dzień, bo dodałaś rozdział-.-
OdpowiedzUsuńJest świetny, jak zresztą każdy poprzedni!
I bardzo długo na niego czekałam, ale warto było :D
Woow. New rozdzial! Supi
OdpowiedzUsuńNie lubię Ch i V. Po prostu nie lubię. Brr.
Czy V spełni swoje groźby?
Czekam na next!
Wspaniały! Dodaj tutaj następny! Proszę!
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Cudowny rozdział <33
OdpowiedzUsuńA co do tego gdzie wole najpierw nexta to mi to raczej bez różnicy ;)
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się w nim :*
Ta pobudka Leonetty, a raczej Leona i Amy ( Nie wymyśliłam jeszcze połączenia ich imion xd)
A co do rozdziału, to nie mam bladego pojęcia. Uwielbiam oby dwa twoje blogi, więc napisz rozdział na którego będziesz miała wenę <33
#pobudka_Lamy sposób czytania dowolny ;D
UsuńBoski
OdpowiedzUsuńŚwietny!!! Groźby? No, no dzieję się :D Hahaha mam nadzieję, że wszystko pójdzie po myśli Violetty. Niech ona w końcu wyjawi mu prawdę, bo zaraz nie wytrzymam xD hahaha. Gdziekolwiek dodasz będzie okey, ponieważ oba blogi kocham! Gdzie ci wygodniej tam dodawaj! :D Czekam na next, obojętne na którym blogu, pozdrawiam i życzę dużo weny! Do usłyszenia!
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
PS: zapraszam do mnie: http://leonetta-milosc-zawsze-zwyciezy.blogspot.com/
Jezu wspaniały! Czekam na kolejne! Dodawaj tu szybko ^^
OdpowiedzUsuńMam ochotę zrobić coś Veronice.. I ojcu Leona także. Pod względem wkurzania innych dobrali się idealnie.
OdpowiedzUsuńA matka Violki niech tak nie kombinuje bo się wszystko "przez przypadek" może wydać.
Ale skupmy się na pozytywach, czyli zaspanym Leonku. Wyobraziłam to sobie. Piękny widok <3
Rozdział cudo. Weny życzę. Czekam na next na wszystkich blogach ;**
Hej jestem tu nowa.
OdpowiedzUsuńOd kilku tygodni miałam zacząć czytać twojego bloga i dzisiaj znalazłam czas.
Blog jest zajebisty. Czytam poprzednie opowiadanie i również świrtny.
Masz talent. Co ja o tym będę Ci mówić, szkoro to wiesz.
Zapraszam do mnie http://kochamleonetteforever.blogspot.de/?m=1
Czekam z niecierpliwością na next.
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki♥♡♥